Prolog

53 3 0
                                    

Dzień zaczął się dobrze. Dostałam e-maila z ofertą pracy w małym pubie w centrum Londynu, zakończyłam planować wakacje w Barcelonie i dowiedziałam się, że moja przyjaciółka oficjalnie jest w związku z chłopakiem, w którym od wielu tygodni była szaleńczo zakochana. Dodatkowo na obiad zrobiłam kurczaka i pieczone ziemniaki, które były moim ulubionym daniem. Cały dzień śpiewałam piosenki The Lumineers układając w głowie przebieg rozmowy z moim nowym - oby - pracodawcą, gdy całą sielankę zepsuł zwykły list w białej kopercie, który przyniósł do domu mój tata.

Siedziałam w salonie gniotąc w rękach jasnoróżowy kartonik. Wiodłam palcami po złotej, wypukłej czcionce z niezwykłą chęcią by rozerwać papier w drobny mak, przydeptać jakąś brudną podeszwą, a potem zapomnieć o nim już na zawsze i kontynuować swoje szczęśliwe i beztroskie życie. Nie zrobiłam tego.

- Chelsea i Jake - szepnęłam pod nosem czytając wywijasy na samym środku zaproszenia na ślub, wmawiając sobie, że to najbrzydsze połączenie imion jakie słyszałam w całym swoim życiu.

Kolejny raz przesunęłam wzrokiem po zdaniu dopisanym różowym długopisem na samym dole strony. Litery były małe, okrągłe i z pewnością należały do Chelsea.

"Mamy nadzieję, że zgodzisz się, żeby być naszym świadkiem."

Przeczytałam cały tekst jeszcze dwa razy, nie do końca pewna, czy to wszystko dzieje się naprawdę. To jakaś komedia, kiepski żart. Musiałam co pare sekund rozglądać się po pokoju, by nabrać pewności, że znajduję się w odpowiednim wymiarze. Nagle zdałam sobie sprawę z faktu, że od kilku minut byłam w jakimś dziwnym transie. Odczuwałam najgorszy rodzaj rozżalenia, co do mnie w żadnym stopniu nie pasowało. Wiedziałam, że muszę wziąć sprawy w swoje ręce. Podjęłam decyzję z sekundy na sekundę.

- Tato! - krzyknęłam, wstając w końcu z fotela.

Zrulowałam karteczkę z pewną satysfakcją i wsadziłam ją do kubka z zimną już herbatą, patrząc jak papier nasiąka brunatnym płynem. Nie mogłam się powstrzymać i łyżką pogniotłam go jeszcze bardziej, tak, że zanużył się cały.

- Charlie? - mężczyzna wychylił się niepewnie zza drzwi, prawdopodobnie spodziewając się, że po etapie zaprzeczenia nadejdzie atak szału i zacznę rzucać stołem, rozbiję okna albo coś w tym stylu.

Nic z tych rzeczy.

- Kupuj bilet. Wracam na wakacje do Minnesoty - oznajmiłam pewnie.

Szok w jego oczach był zrozumiały, ale nie skomentował moich słów. Jako dziennikarz nie za często rezygnował z okazji do wygłoszenia komentarza. Sytuacja jednak była niezwykle wyjątkowa, bo pokiwał tylko głową i oznajmił, że idzie po laptopa by zabukować lot.

Wyprostowałam się i spojrzałam na błękitny kubek wypełniony brązową breją. Starałam się przekonać samą siebie, że postępuję dobrze.

Jest wiele rzeczy, których nie wypada robić drugiemu człowiekowi. Nie wypada narzucać swojego gustu, opinii, zdania, nie przyjść na ślub kogoś z rodziny, a także sugerować komuś że jest pulchniejszy, niż teoretycznie powinien i totalnie nie wolno atakować ludzi w ciemnych uliczkach. Nie wiem czemu akurat to przyszło mi do głowy, ale to fakt. Jeśli chodzi o listę rzeczy, których nie wypada zrobić własnej siostrze, zdecydowanie na jej szczycie widnieje: nie powinno się brać ślubu z jej byłym narzeczonym.

>>><<<<

Cześć wszystkim przybyszom, którzy dotarli tutaj mniej lub bardziej przypadkowo! Cieszę się, że jakaś magiczna moc przyciągnęła was do przeczytania prologu. Mam nadzieję, że zostaniecie na dłużej i zachęcam do wytykania mi błędów (naprawdę).
Do następnego! :3

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 21, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bliżej lub dalejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz