Prolog

61 5 5
                                    

Miranda dorosła nadzwyczaj szybko.

Cóż innego mogła zrobić, gdy ojciec pił i zdradzał matkę na prawo i lewo, co noc sprowadzając do ich domu panienki o oczach równie szklanych i pustych jak dekorujące wszystkie pokoje butelki. Matka patrzyła na to z bólem, ale nic nie robiła. Chyba że płakanie po kątach jest według czyichś standardów czynem godnym wzmianki.

Miranda nienawidziła swoich rodziców: matki za to, że była słaba, a ojca za to, że wykorzystywał tę słabość, jak tylko potrafił. Nienawidziła meliny, którą musiała nazywać domem. Ale przede wszystkim nienawidziła tego całego chaosu, który towarzyszył każdemu, kto żył z alkoholikiem pod jednym dachem.

Może dlatego też dziewczyna stała się istną pedantką. Zaplanowała całe swoje życie i wszystkie zamysły udało jej się dotąd spełnić co do joty. Mimo sytuacji w domu osiągnęła dobre wyniki końcowe w gimnazjum i dostała się do wybranego wcześniej liceum. Zamieszkała w akademiku, zdobyła stypendium, kontakt z rodzicami zerwała zupełnie. Poszła na studia, odnalazła i przekonała daleką ciotkę, by sfinansowała jej edukację. Po zdobyciu tytułu magistra ekonomii natychmiast znalazła pracę w dobrze prosperującej firmie i w ciągu roku była w stanie spłacić dług swojej krewnej. Zaczęła budować swój dom.

Kilkoma słowy, napisała scenariusz i reżyserowała go z największą wiernością.

Do czasu, bo w końcu pojawił się on. Wiecznie uśmiechnięty brunet, który z niezwykłą łatwością owijał sobie serca ludzi wokół swojego palca. Znajomi z pracy Mirandy i przyjaciele Daniela mówili, że nie ma na świecie ludzi, którzy lepiej by się uzupełniali. W przepisywanym już po raz jedenasty ogromnym notesie pojawiła się wzmianka o ślubie i dziecku -- dziewczynce zaplanowanej na maj, po trzydziestych szóstych urodzinach Mirandy.

Oczywiście, zaakceptowanie w jej historii tak bardzo nieplanowanego wątku jak miłość nie mogło obyć się bez wyznaczenia pewnych restrykcji. Miranda chociaż nigdy do końca nie straciła przez Daniela głowy, dobrze wiedziała, jak bardzo uczucia mogą przyćmić wzrok. Dlatego też wszelkie reguły, możliwe komplikacje i ich rozwiązania zostały sumiennie przelane na papier. Nie zamierzała popełnić błędu matki.

Niestety jej mąż zdawał się nie mieć tak silnej motywacji.

Znajomi z pracy zapewne nie zauważyli w niej zmiany. Ubrana w szarą, ołówkową sukienkę, jak zwykle milcząca, z jasnymi włosami ciasno upiętymi w kok i neutralnym wyrazem twarzy siedziała przy swoim biurku. Tylko tym razem zamiast firmowych dokumentów na blacie leżał czarny notes z instrukcją, co powinna zrobić, jeśli Daniel ją zdradzi.

Zazwyczaj czytając porady, które sama wcześniej spisała, Miranda czuła ulgę. Widok czarnego, starannego pisma uspokajał ją, przypominał, że pod warstwą szalejących emocji znajduje się logiczne wytłumaczenie, a co za tym szło także rozwiązanie.

Więc dlaczego jej dłonie drżały, muskając włożony między kartki karnet na strzelnicę?

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Aug 30, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

PerfekcjaWhere stories live. Discover now