1/3

3.9K 321 14
                                    

Obudziły go jasne promienie listopadowego słońca wdzierające się przez przymkniętą, beżową zasłonę. Oświetliły zaspaną twarz, na której parę chwil później pojawił się grymas niezadowolenia. Nie miał najmniejszej ochoty wstawać. Łóżko było dla niego niczym forteca, która swoim ziemskim przyciąganiem skutecznie zatrzymywało go w swoich objęciach.

Westchnął przeciągle, gdy po jakimś czasie zdał sobie sprawę, że walka ze słońcem była bezcelowa. Niemrawo przetarł zaspane oczy dłońmi, po czym położył rękę na drugiej stronie łóżka, uparcie kogoś szukając. Uchylił jedno oko, potem drugie, a dopiero gdy zdał sobie sprawę, że brakuje obok niego drugiej osoby, niczym oparzony podniósł się do siadu i zaczął intensywnie myśleć. Po raz kolejny przetarł oczy, ponownie spojrzał na białe posłanie i zaczął powoli panikować.

- Baekkie! - krzyknął, mając nadzieję, że po chwili ktoś odpowie na jego wołanie. Niestety, towarzyszyła mu tylko cisza. Wytężył swój słuch, starając się dosłyszeć jakikolwiek dźwięk. Ku swojemu niezadowoleniu, nie usłyszał nic - żadnych spodziewanych kroków, odgłosów włączonego czajnika, czy choćby najcichszych szmerów. Był w domu sam, zupełnie sam. Ta myśl przytłoczyła go na tyle, że obudził się, jak gdyby ktoś potraktował go wiadrem zimnej wody.

O wiele żywiej opuścił nogi na ziemię, po czym przeczesał swoje kręcone włosy. Westchnął, rozejrzał się naokoło siebie i znowu pojawiła się myśl, że coś jest nie tak. Zaczął intensywnie zastanawiać się nad przebiegiem ubiegłej nocy, z sekundy na sekundę zdając sobie sprawę, że prawdopodobnie nikt nie jest winny, jak tylko on.

Byli pijani, a raczej upojeni wspólną nocą, którą postanowili spędzić. Znali się już parę miesięcy i nie można zaprzeczyć, że większość cech mieli wspólnych niżeli różnych od siebie. Zgadzali się prawie we wszystkim, co tylko pomogło im „przypieczętować" (jak uwielbiał określać to Chanyeol) wspólną znajomość. Wprawdzie szatyn nie potrafił sobie przypomnieć niczego konkretnego z minionej nocy. Niektóre z rzeczy pamiętał jakby przez mgłę z zupełnie nieznanych mu przyczyn. Stwierdził, że to wszystko przez Baekhyuna, który wprost oczarował go swoją osobą. Miał nadzieję, że sam podziałał na niego w ten sam sposób i będą mogli żyć długo i szczęśliwie, jak we wszystkich disnejowskich bajkach, które uwielbiali oglądać razem. A nawet, gdyby jego dziecięce wyobrażenia nie miały zamiaru nigdy się spełnić, na pewno nie spodziewał się tego, że Baekhyun po prostu zniknie. Ot tak, na pstryknięcie palców, jak wampir, który boi się słońca.

Po pewnym czasie, gdy odzyskał trzeźwość umysłu, niepewnie wstał z łóżka, lekko się przy okazji zataczając. Poczuł alkohol, który dosyć nieprzyjemnie rozchodził się w jego krwi. Tak, wypił dużo, chociaż sam przed sobą nie chciał się do tego przyznać, dlatego czym prędzej wygonił natrętną myśl ze swojej głowy i zaczął oglądać swój pokój, jak gdyby był w nim pierwszy raz. Wszystko leżało tam, gdzie powinno. Chanyeol, chociaż bardzo chciał, nie zauważył nowych przedmiotów, ani żadnej karteczki wyjaśniającej, gdzie podziewa się Baekkie. Poczuł lekkie ukłucie w sercu. Nie tak wyobrażał sobie poranek po jakże wspaniałym wieczorze.

Podszedł do okna i wyjrzał na ulicę, na której oprócz starego mężczyzny nie dojrzał nikogo. Znów poczuł bliżej nieopisane ukłucie w sercu. Kolejna myśl, jaką się pocieszał, było wyobrażenie, że za chwilę usłyszy przekręcający się kluczyk w drzwiach, w których stanie Baekhyun z radosnym uśmiechem. Powie wtedy „Poszedłem po coś na śniadanie" i razem, niczym w typowym filmie romantycznym, zaczną szykować posiłek, który parę chwil później zjedzą. Wprawdzie sam nie wierzył w swoje wyobrażenie, jednak pragnął, by tak właśnie się stało.

Chwycił czarny t-shirt z krzesła, po czym szybko go na siebie założył. Przeciągle ziewnął, sprawdził telefon i znów poczuł się... zdradzony. Tak, tak właśnie się czuł. Jakby został wykorzystany przez wyprutego z uczuć chłopaka. Wiedział, że wszystko o czym w tamtej chwili myślał było jednym, wielkim kłamstwem. Baekhyun taki nie był. Nie mógł.

Will you follow me? (Chanbaek)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz