Jeden

330 67 27
                                    

- Ahn Jungseok. Trzydzieści trzy lata. Robotnik w fabryce przetwórstwa drobiu.

Kobieta przerwała na chwilę, czekając aż rzutnik wyświetli istotny dla niej obraz na ścianie.

Na sali zrobił się szum przez szepty młodych stażystów, którzy dopiero zaczynali swój pierwszy, poważny staż. Styczność z takimi widokami była dla nich wręcz znikoma, dlatego reagowali bardzo gwałtownie.

- Amputowane obie ręce, pięć centymetrów od nadgarstka przez ostrze w fabryce. Stało się to o 6:37. Stracił dużo krwi i miał wysokie ciśnienie, kiedy przybyli sanitariusze. Każda minuta niedokrwienia działa oczywiście na niekorzyść rąk.

Kyungsoo oparł swój policzek na otwartej dłoni i zamknął oczy. Kofeina już dawno przestała działać, a jego dyżur w szpitalu jeszcze się nie skończył.

- Czyste cięcie, ręce włożono do lodu. - ciągnęła dalej kobieta. - Więc pytanie, jaki jest maksymalny możliwy czas do operacji?

- Mamy 12 godzin do przeszczepu, od momentu amputacji. - odezwał się ktoś na sali.

- Albo?

- Trzeba wpompować krew z powrotem do dłoni, zanim będzie za późno.

Kobieta kiwnęła głową z zadowoleniem. Zamknęła swój podręczny dzienniczek i zwróciła swój wzrok na siedzącego na samym przodzie w białym kitlu mężczyznę.

- Doktorze Kim, może pan przedstawić w skrócie nasze podejście?

Jongdae zebrał wszystkie swoje notatki i stanął obok prowadzącej zajęcia kobiety.

- Cóż, mamy dwa zespoły na każdą rękę - oznajmił. - Ortopedyczny, naczyniowy i plastyka. Jedną grupę poprowadzę ja.

⚛⚛⚛

Jongdae wyszedł z sali ostatni. Stojąc na środku, zauważył siedzącego Kyungsoo w przedostatnim rzędzie ze spuszczoną głową, którego włosy delikatnie opadały na czoło. Wyglądał na ledwo przytomnego. Jego blada cera niemal stapiała z jego świeżo wypranym kitlem, a czarne cienie pod oczami świadczyły o długo nieprzespanej nocy.

- Hej, Kyungsoo. - zawołał, podbiegając do niego na korytarzu. - Ile dzisiaj spałeś?

Kyungsoo przetarł zmęczone oczy i spojrzał na mężczyznę spod przymrużonych powiek. Dla Jongdae była wystarczająca odpowiedź, dlatego bez słowa szedł obok ramię w ramie w kojącej - według niego - ciszy.

- Za ile będzie pacjent? - zapytał Kyungsoo, kiedy już nie mógł wytrzymać obecności Jongdae. Wolał jak dużo gadał, niż szedł obok niego z głupim uśmieszkiem na twarzy.

- Hej, chyba nie masz zamiaru operować w takim stanie?

Kyungsoo przewrócił oczami.

- Kończę dyżur za dziesięć minut, więc pewnie jesteś na sali z Hyojin.

- Właśnie miałem iść ją zapytać. - wzruszył ramionami.

Kyungsoo przyłożył odruchowo dłoń do ust, kiedy zmęczenie dało się we znaki. Jongdae zauważając to, natychmiast stanął przed nim, blokując mu drogę. Z niewiadomych przyczyn w jego głowie zaświeciła się czerwona lampka. Jakim sposobem Kyungsoo wróci do domu w takim stanie?

- Daj mi kluczyki.

- Po co ci? - zapytał, pocierając oczy.

- Po prostu mi je daj.

Kyungsoo sięgnął do tylnej kieszeni swoich spodni i zrobił to, o co poprosił go Jongdae. Był wystarczająco zmęczony, więc nawet jeśli zapytał po co przyjacielowi kluczyki od samochodu, to tak naprawdę go to nie interesowało. Po prostu chciał położyć się w swoim łóżku i spać. Spać tyle, na ile pozwoli mu jego własne sumienie.

Never Disappear ✲ KaisooWhere stories live. Discover now