Ulubione uczucie wszechogarniającej ciemności i błogości musiało kiedyś mieć swój koniec. Tak jak wszystko na tym świecie.
Końcem mojej przyjemności jak zwykle okazał się dźwięk dzwonka dochodzącego z mojego telefonu. Czasami nawet ja, która nie potrzebuje zbyt wiele snu, rozumiem nienawiść ludzi do tego przedmiotu. Szczególnie dziś, w tym szczególnie znienawidzonym przeze mnie dniu, przydałoby się go usunąć.
- Alice wstawaj. - Usłyszałam cichy jęk mojej współlokatorki a milisekundę później moje ciało wpadało w dość silne drgawki z pomocą jej chudych ramion.
Jęknęłam przeciągle, odpychając ją prawą ręką i przekręcając się na drugi bok. Nie wyciągną mnie stąd choćby dźwigiem! Nie ma takiej opcji.
- Alice... - Mruczała dziewczyna z głową położoną obok mojej i wyraźnie przysypiając. - Wstawaj - Jej głos z każdą sekundą milknął a serce zwalniało. Wyraźnie słyszałam coraz wolniejsze uderzenia świadczące po pewnym czasie o śnie. Zasnęła oparta o łóżko z głową przy moich łopatkach.
Myśląc, że jakoś udało mi się uciec od dzisiejszego dnia leżałam dalej na wpół przytomna marząc o powrocie całkowitej nieświadomości. W tym momencie nijak nie spodziewałam się nadchodzącego Seby z wiadrem zimnej wody które wylał na nas z diabelskim uśmiechem.
Pierwsze co poczułam to... raczej nie było to zimno. Pierwsze co poczułam to chyba coś mokrego na moim ciele a później już tylko słyszałam wrzask Ewy. To drugie sprawiło, że raptownie wstałam i jak to ja uderzyłam o dyktę górnego łóżka. Jęknęłam a raczej wydałam z siebie jakiś odgłos spowodowany bardziej zaskoczeniem niż bólem.
Zdając sobie sprawę z tego, że po takiej pobudce powinnam być w pełni przytomna, musiałam zrezygnować ze snu. Jakimś sposobem moja świadomość w pełni wróciła a to dało mi jasny powód do spojrzenia z nienawiścią na sprawcę tego wszystkiego. Seba jak nigdy nic stał sobie pod ścianą spoglądając jak razem z Ewą zaczynamy się guzdrać. Ma farta, że dzisiaj w pokoju byłyśmy tylko my bo reszta nie pozwoliłaby mu dalej oddychać. Jak masz na głowie cztery rozwścieczone dziewczyny to możesz nie wyjść z tego cało.
Podniosłam się z łóżka i najzwyczajniej w świecie przeciągnęłam. Nijak nie poprawiło to mojego stanu ale warto spróbować.
Jednym ruchem zebrałam kupkę ciuchów walających się po ziemi i ruszyłam wraz z nimi w stronę łazienki którą szybko zajęła Ewa. Normalnie widziałam jak z wrednym uśmiechem znika mi sprzed nosa za drzwiami...
- Widzimy się na śniadaniu. - Pożegnał się Seba rozumiejąc, że mam niecałe dwie minuty na przebranie. Nawet nie miałam szans na nic więcej jeśli chciałam zjeść porządny posiłek.
Ściągnęłam z siebie moją prowizoryczną piżamę i szybko ogarnęłam mój dzisiejszy strój wraz z bielizną. Tak, to był dzień czystej bielizny. W końcu!
Ostatnim co zrobiłam było związanie moich włosów w niezgrabnego kucyka i mogłam ruszać. To samo było z Ewą która właśnie wyszła z łazienki wyglądając jak nowo narodzona. Tak właśnie zachowywała się gdy wreszcie mogła się przebrać w coś czystego. To takie typowe szczęście studenta medycyny na naszym uniwerku.
Na śniadanie zeszłyśmy jako ostatnie z ludzi od naszego stolika. Byli tu głównie drugoroczniacy ale zdarzały się starsze roczniki. Był tu na przykład Seba który jest o rok starszy i uczęszcza do trzeciej klasy. Sama nie wiem jak się tu przypałętał ale to chyba moja sprawka. Przed moim przyjęciem na studia pracowałam w barze na pół etatu a on razem ze mną. Jakoś tak się stało, że się zaprzyjaźniliśmy. Zbiegiem okoliczności było, że obydwoje mamy być na tym samym kierunku i uniwersytecie.
- Alice, to ten dzień? - Spytała moja druga współlokatorka, Rebeka. Była niską, drobną brunetką o zielonych oczach i ciemnej karnacji. Mała piękność naszego uniwersytetu która ma w sobie najwięcej energii i dobrego humoru. Jakimś sposobem potrafi utrzymywać swój uśmiech nawet pomimo zmęczenia.
- Jaki dzień? - Spytał Seba przyglądając mi się uważnie znad tacy z jedzeniem.
- Dzień ucieczki. - Oświadczyła dziewczyna obdarzając go szerokim uśmiechem. - Nie wiesz, że nasza Alice raz w roku robi sobie wolne? To właśnie ten dzień. - Zauważyła znowu spoglądając na mnie. Rebeka jako jedyna z naszej grupy zna mój mały defekt uciekania z lekcji. Jakoś reszta nie zauważyła zależności, że co roku to właśnie ten dzień wybieram. Może dlatego, że to nie z nimi chodziłam do szkoły jeszcze w liceum? Rebeka jest moją znajomą z ostatniej klasy szkoły wyższej do jakiej chodziłam po przeprowadzce do Nowego Yorku.
- Uciekasz? - Spytała Ewa patrząc na mnie pytająco. Jestem znana z tego, że nigdy nie opuszczam zajęć, nawet gdy wolałabym zostać przejechana przez ciężarówkę.
- Jedzcie bo nie zdążycie na wykład Aliena. - Zganiłam ich na co zaczęli jęczeć i narzekać na wykładowcę. Co jak co ale Allen zawsze pomaga mi odwrócić ich uwagę. Profesor Allen (Alien) jest najsurowszym i najbardziej wymagającym psorem. Czepia się każdego szczegółu jaki większości ludziom nie przyszedłby nawet do głowy. Co jednak poradzić?
Po posiłku jako jedyna wróciłam do pokoju postanawiając wziąć kąpiel i nowe spodnie. Te aktualne nosiłam już przez jakiś tydzień a może nawet dłużej.
Po skończeniu higieny zrobiłam sobie coś w stylu koka po czym ruszyłam w stronę wyjścia z internatu. Zaraz po tym wsadziłam w uszy słuchawki i ruszyłam w stronę miasta starając się myśleć wyłącznie o tym co czeka mnie za opuszczanie zajęć w ciągu roku.
~~~
Oto i pierwszy rozdział nowej odsłony Anioł czy diabeł ;) Wiem, zmieniłam chyba wszystko co możliwe a i nieźle wydłużyłam czas oczekiwania... no cóż moja wena nadal nie chce współgrać więc wybaczcie ;) Nie wiem kiedy będzie rozdział drugi, dopiero zaczęłam go pisać :)
Korekta: Elements_Aries
Dziękuję za to, że czekaliście ;) Nie mogę obiecać, że już nie będziecie ;) Mam zamiar pisać wtedy gdy moja wena jakimś sposobem się obudzi ;)
CZYTASZ
Anioł Czy Diabeł [Zawieszone]
FantasyTrzy lata temu życie Alicji uległo całkowitej zmianie. Nagle zwykłe, ludzkie życie zostało zabrane aby zamienić je w o wiele... ciekawsze? Spotkała wiele nowych osób i jak to bywa, zakochała się. Jej pierwsza miłość - Daniel, jednak zniknął z jej ży...