Wyzwolenie...

334 31 18
                                    

Ból. Wielki rozrywający ból. Niszczył od środka. Pamiętała tylko że widziała jego twarz po której spływały łzy rozpaczy. Jego delikatny dotyk gdy próbował podnieść.
Dopiero teraz zdała sobie sprawe z tego że go... kocha. Całym swoim sercem. Lecz czy nie było już dla niej zapóźno? Czy ona właśnie nie umierała? Nie! Nie chciała tego! Będzie walczyć! Będzie walczyć dla niego! Do samego końca!

*****************************

Teraz gdy na nią patrzył czuł ból. Ból którego nie chciał poczuć nigdy.
Widział jej głębokie rany zadane jakimś ostrym narzędziem, najpewniej nożem.
Dotknął dłonią jej policzka. Teraz była już bezpieczna. Nikt już jej nie skrzywdzi. Nikt. Nikomu nie pozwoli się do niej zbliżyć.
Musiał stoczyć ciężką bitwe ze swoją przyszłością lecz wygrał. Wygrał dla niej...
Gajeel wstał z krzesła i wolnym krokiem ruszył ku drzwiom.
Furia którą teraz czuł musiała wreszcie znaleźć ujście. Musiał coś zniszczyć, wyżyć się na czymś.
Był zły na samego siebie. Nie uratował jej gdy był na to czas.
Nie zdążył gdy ona go potrzebowała.
Czuł do siebie odrazę. Znowu nie uratował osoby na której mu zależało. Znowu popełnił ten sam błąd...
Wtedy mógł pobiec po pomoc i obronić swoją matkę ale czemu tego nie zrobił? Czemu się zawachał? Co wtedy chciał osiągnąć?
Od chwili w której zobaczył tryskającą krew z gardła swojej rodzicielki, upadające ciało i ten koszmarny, psychopatyczny uśmiech. Uczucia zeń wyparowały.
Nie czuł niczego oprócz pustki w swoim sercu.
Może właśnie w tedy stał się potworem? Potworem który wszystko niszczył na swojej drodze.
Znowu powtórzył ten sam błąd. Znowu...
***************************
Levy powoli uchyliła powieki. Czóła jego obecność przez cały czas. Trzymał ją za rękę. Dotykał delikatnie jej oszpeconych, małymi bliznami policzków. Czóła jego gorące łzy. Poprostu czuła...
Zobaczyła jego czerwone oczy, które zdawały się być smutne.
Uśmiechnęła się.
- Gajeel...
Wtedy zdarzyło się coś na co wogóle nie była przygotowana.
Pocałował ją. Była zaskoczona lecz po chwili oddała pocałunek.
Dali się ponieść chwili. Chcieli więcej, łakneli siebie nawzajem. Po długim rozstaniu wreszcie byli razem.
Wreszcie mogli nacieszyć się sobą i wyznać sobie uczucia. Cel do którego dąrzyli oboje był już na wyciągnięcie ręki. Praktycznie już go dotykali.
- Levy ja...
Niebieskowłosa spojrzała na smoczego zabójcę. Serce zaczęło jej bić w coraz szybszym tempie.
- Kocham cię Levy.
Marzenie McGarden właśnie się ziściło. Była tak szczęśliwa że niewiele myśląc wykrzyczała :
- Ja ciebie też Gajeel!
Po czym namiętnie wbiła się w usta czarnowłosego.

4 godziny później

- Więc to oni zabili twoją mamę?
Levy wsłuchiwała się z przejęciem w opowieść swojego ukochanego.
Okazało się że starzy wrogowie po wielu latach nieobecności zaczęli działać i porwali Levy żeby zemścić się za zabicie swojego towarzysza.
- Konkretnie to zabił ją Tomotsu którego zabiłem i dlatego właśnie się mścili...
- Czyli wtedy gdy mnie uratowałeś, oni....
- Zniknęli. Nie zdążyłem nic zrobić.
Poprostu rozmyli się w powietrzu.
- Cała czwórka?
- Niestety...
- Och...
- Nie przejmój się. Nic ci się już nie stanie. Zawsze będę przy tobie. Nigdy cię nie opuszczę.
- Wiem Gajeel.
McGarden pocałowała go delikatnie
w usta. Teraz była szczęśliwa i spokojna. Większość jej ran i blizn usunęła, Wendy swoją leczniczą magią. Gajeel był jej tak wdzięczny że wyściskał ją ze szczęścia. Wendy niewiedząc co ma w takiej sytuacji zrobić uśmiechnęła się tylko i wymkneła się cichaczem z pomieszczenia.
Teraz Levy leżała spokojnie, na torsie Redfoxa i patrzyła w niebo za oknem. Tęskniła za tym widokiem. Wreszcie zobaczyła świat z zewnątrz.
Gajeel jedną ręką obejmował ją w talli a drugom głaskał po głowie.
McGarden przymkneła oczy. Sen był jej potrzebny. Musiała zregenerować swoje siły....

***********************************
Touka - Gdzie jesteś? Chodź, nie zrobię Ci krzywdy ! Chyba...

Laxus - *chowa się w szafce pod zlewem *

Touka - Tak chceż się bawić?
Bayakugan! ( Ci co oglądali Naruto wiedzą o co chodzi :3)

Laxus - *wstrzymuje oddech *

Touka - *rozgląda się za pomocą Bayakugana* Mam cię! *otwiera szafkę *

Laxus - Nierób mi krzywdy!

Touka - Trzebyło się zastanowić zanim skasowałeś mi cały rozdział!
A teraz giń!

Laxus - *unika lecących nożyczek i ucieka *

Touka - *wzdycha * I tak cię dopadnę! A tak wogóle chce podziękować LilianaCross bo to dzięki niej powstał ten rozdział :3
A i chciałbym zachęcić do przeczytania na jej profilu opowiadania " Jak smakuje powietrze?". To oczywiście KageHina - Haikyuu i to w wersji której jeszcze nigdy niezobaczyliście!
A teraz sorki bo muszę zakończyć pewną niecierpiącą zwłoki sprawę :3
*leci w pościg za jej przyszłą ofiarą*

Gajeel & LevyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz