01.

14 2 0
                                    

Rok wcześniej.

Siedziałam na ziemi opierając się o ścianę mojego pokoju. Białe ściany i jasna podłoga sprawiały, że powoli czułam się, jak one. Tak właśnie, robię się biała, sama, nie ruszam się nigdy, dobra przesadziłam.. czuję się żadna, pusto mi, smutno, już nie wiem co ze mną. W głowie mam ciągłe wrzaski, krzyki, co za chaos.
Po chwili słyszę pukanie do drzwi. Podnoszę się z ziemi by nie wyjść na idiotke i w moment ląduję na szpitalnym łóżku.
- Cześć. Jak się czujesz?
To mój brat Ryan. Często tu bywa. Albo po prostu tylko on tu bywa, więc wydaje mi się, że bywa często. Za dużo wyrazu "bywa".
- goń się "bywa". -dopiero po chwili zdaje sobie sprawę, że powiedziałam to na głos.
- Aha. - spojrzał na mnie ze zdziwioną miną, która pytała, czy z moją głową wszystko w porządku.
- Głośno myślę, siadaj.
- A więc, jak się czujesz?- przy okazji wypakowywał małe zakupy.
-Dobrze, już dobrze, co mi przyniosłeś?
Szybko znalazłam się obok niego, aby wyrwać mu siatkę.
-Dla ciebie nic.
-Aha.- odpowiedziałam z pogardą gryząc batona, którego znalazłam gdzieś głęboko na dnie zakupów.
-Aha.
-Aha.
-Aha to moje słowo.
-Aha to moje drugie imię.
-Aha aha.
-Bywa i aha mogliby robić za parę.
-Co?
-Nic.
Jak zwykle bezsensowne rozmowy z jedyną osobą, która ze mną może porozmawiać.
- Postanowiłem, że pojedziemy do babci na tydzień, przy okazji sprawdzimy tą Twoją nową szkołę.
Do nowej szkoły miałam około 20 kilometrów, niedaleko mieszkała nasza babcia Ine, fajnie będziezobaczyć.
-Świetny pomysł. Kiedy mnie wypisują?
-Jeśli jutro nadal będziesz czuła się dobrze, to w południe mogę Cię odebrać.
Od dwóch tygodni leżę w szpitalnym łóżku biorąc antybiotyki, jestem po silnym zapaleniu płuc, nie polecam, nic przyjemnego, zwłaszcza pod koniec wakacji.
Uśmiechnęłam się w stronę Ryana.
- Co się cieszysz? Sprzątasz przez dwa tygodnie skoro Cię nie było.
-Aha.
Kiedy Ryan pojechał do domu postanowiłam posłuchać muzyki i się przespać, aby być wypoczęta następnego dnia.

Rano obudziła mnie pielęgniarka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Rano obudziła mnie pielęgniarka.
-Dzień dobry, tutaj Twoje śniadanie.
Wspaniale, znowu to samo.
-Dziękuję.
Spojrzałam na zegarek 9:13.
Poszłam się ubrać w moje boyfriendy i koszulę w kratę. Przede mną już tylko ogarnięcie tego blond buszu na głowie.
Uczesałam się w niedbałego koka, a zaraz po tym pokremowałam twarz i użyłam korektora aby zamazał moje cienie pod oczami.
Moje niebiesko-zielone oczy były zmęczone, ale co się dziwić, skoro łóżko szpitalne jest okropne i nie da się na nim wyspać.
Wpół do 12 był po mnie Ryan. Od razu spakowani jechaliśmy w stronę miejscowości, którą zamieszkiwała moja babcia.
Od 8 lat miałam tylko brata i ją. Rodzice zginęli w wypadku samochodowym, kiedy miałam 9 lat, choć było trudno mi się z tym pogodzić i nadal jest, to próbuje dalej cieszyć się życiem. Wtedy wzięła nas pod opiekę babcia, rok temu przeprowadziłam się z bratem do miejscowości obok, gdzie zaczął prace mechanika samochodowego, choć mogłam zostać z babcią, nie chciałam zostawiać brata, jesteśmy rodzeństwem, które od zawsze trzyma się razem. Poza tym więcej luzu mam oczywiście przy Ryanie. Teraz idę do nowej szkoły więc zamieszkam z babcią, a brata będę odwiedzać w wolnym czasie.

Jechaliśmy, a w tle rozbrzmiewał nasz ulubiony zespół twenty one pilots.
Kiedy znaleźliśmy się pod domem babci wybiegłam, aby ją powitać. Dawno się nie widziałyśmy.
- Cześć pączuszku, jak się trzymasz?- spytała babcia tuląc mnie do siebie.
-a dobrze, już dobrze.
- wiecznie ta sama odpowiedź. - zaczęła się głośno śmiać.
Zrobiło mi się ciepło na sercu i bardzo cieszyłam się z tego, że znów jesteśmy w takim składzie.
-Zrobiłam pyszny obiad, chodźcie chodźcie.
-A gdzie jest Josh? -Spytał Ryan.
Josh był chłopakiem babci, jak kolwiek to brzmi. Wraz z Ryanem dobrze się dogadują.
- A gdzie on może być? W garażu oczywiście.
- To ja do niego pójdę, przywitam się. - powiedział Ryan i poszedł w stronę garażu.
Po obiedzie postanowiliśmy z bratem udać się do mojej nowej szkoły, aby po prostu ją obejrzeć.
Po 20 minutach byliśmy pod dużym ceglanym budynkiem.
Weszliśmy do środka, naszą uwagę zwróciła ściana pełna medali, półek z pucharami i dyplomami za przeróżne konkursy. Ryan stwierdził, że musi iść do toalety więc poszłam przejść się po korytarzach tego wielkiego budynku, mijały mnie pojedyńcze osoby w podobnym wieku.
Nagle podeszła do mnie jakaś brunetka.
-Cześć jestem Lily, też jesteś tu nowa?
-Cześć jestem Nana, tak jestem tu pierwszy raz. -Uśmiechnęłam się miło do dziewczyny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 24, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

BezgranicznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz