Siedzę sobie na kanapie w moim małym przytulnym mieszkanku i rozmyślam o mamie. Odkąd rodzice zginęli moje życie straciło sens. Nie potrafię normalnie się śmiać, normalnie żyć. Nie wiem czy kiedykolwiek będę w stanie opowiedzieć komuś o wypadku. Nawet gdy o tym myślę czuję, że łzy napływają mi do oczu...
Wycieram zapłakaną twarz.. Dobra, muszę zrobić zakupy na jutro. Jest godzina 23:00, ale nie przeszkadza mi to, lubię spacerować w nocy. Ubieram czarne rurki, trochę za dużą na mnie szarą bluzę i czerwone conversy. Biorę telefon, portfel i wychodzę.
Jest bardzo ciemno i chłodnawo... Na szczęście market znajduję się dość blisko mojego domu. Idę ciemną ulicą, gdy nagle na ławce zauważam pewnego chłopaka. Jest pijany.
- Ej... Halo! Slyszysz mnie? - szturcham go z lekka- C-co? - odpowiada otwierając oczy. Jego piękne, zielono-brązowe oczy...
- Chyba trochę za dużo wypiłeś
- Kontroluję się - uśmiecha się z lekka po czym wstaje, i pyta - a ty to kto, mała?
- Gdzie mieszkasz? - pytam nie zwracając uwagi na jego pytanie
- Nie wiem, nie pamiętam...
- Mówiłeś, że się kontrolujesz, a jednak... - mówię, z lekka unosząc brwi
- Spokojnie, żartowałem, nie jestem aż tak najebany...
- Gdzie mieszkasz? - ponawiam pytanie - zadzwonic po taksówkę? W takim stanie raczej nie dojdziesz do domu, ledwo trzymasz się na nogach...
- Jorge jestem... Chyba Jorge. Coś mi tak świta - mówi drapiąc się po głowie - ej ej, nie dzwon nigdzie
Próbuję połączyć się z pierwszą lepszą taksówką. Zwątpiłam, czy jakaś jeździ o tej godzinie po miescie. Ale chyba powinna, nocne taxi i te sprawy... Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...
- Halo? Taxi? - udało się. Przez chwilę rozmawiałam z taksówkarzem cały czas spoglądając na Jorge (chyba Jorge), ktory najprawdopodobniej przysnął na ławce i mruczy coś pod nosem.- Taxi zaraz będzie - mówię, starając się go obudzić. Nic z tego. Nadal śpi.
Minęło 10 minut. Taksowki nadal nie bylo, a brunet spał. Po chwili ocknął się i mruknął:
- W śpiączce byłem? - zaśmiał się delikatnie.- Taksowka zaraz będzie.
- Nie chcę jechać taxi!
- Wedlug mnie możesz iść na piechotę, znow się w chuj najebać. Nie interesuje mnie co robisz, serio...
- W takim razie dlaczego zadzwoniłaś po taksówkę i dlaczego nadal jesteś tu ze mną?
_____________________________________
Okej, pierwszy rozdział! ^^ Mam nadzieję, że spodoba wam się ta historia + kazda gwiazdka i komentarz motywują mnie do dalszego pisania (*^o^*)
CZYTASZ
✖I need your love✖ || Jortini
FanfictionMyśli samobójcze znów wracają... Wszyscy kłamią... Wszyscy są źli.. Nienawidzę ludzi...