Opowiadanie na konkurs rejonowy. Króciutko, ale musiałam się zmieścić na jednej stronie z określonym rozmiarem czcionki.
_______________________________________________________
Niewielka istota nudziła się niemiłosiernie, bezproduktywnie kołysząc się na krześle. W końcu, na oko siedmioletni, chłopiec obdarzył dębową szafę bacznym spojrzeniem bladoniebieskich oczu. Drobny blondynek zeskoczył, przerywając jakże ciekawe zajęcie. Otworzył drzwi szafy, która okazała się nie być zamknięta na klucz. Szczęście nie opuściło małego odkrywcy.
Ubrania dziadków. Nic ciekawego. Chłopczyk westchnął, spojrzał w górę. Pudełka na półce normalnie by go nie zainteresowały, ale nudziło mu się tak bardzo, że nawet one były w stanie przyciągnąć jego uwagę. Przysunął krzesło, na którym wcześniej siedział, i stanął na nim na palcach.
- Jeszcze trochę – mruknął, koniuszkami palców ciągnąc duże pudełko. Naturalnie nie pomyślał o tym, że mogą się na nim znajdować inne, więc wkrótce spadły w akompaniamencie hałasu w postaci rozmaitych trzasków, stuków i szelestów.
- Co tam wyczyniasz, Jędrek? – Babcia, posiadająca zaskakująco dobry słuch jak na osobę uparcie twierdzącą, że ma z nim kłopoty, wparowała do pokoju.
Zamarła, dostrzegając rozsypane po podłodze czarno-białe zdjęcia, pożółkłe papiery i przedmioty, które wielu uznałoby za śmieci.
Okrzyki budzące ją z pięknego snu... Wolnym krokiem podeszła do chłopca. Poruszenie, pośpieszne wstawanie... Z nieobecnym wzrokiem popatrzyła na jego spokojną, aczkolwiek lekko przestraszoną twarzyczkę. Mężczyzna oświadczający, że czeka ich długa droga i każący im się pakować... Otworzyła usta, lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Płacz, niekontrolowany szloch przejmujący władzę nad całym ciałem... Jej szloch.
- Co to, babciu? – chłopiec, chcąc odwrócić uwagę od bałaganu, sięgnął po mocno zniszczoną książeczkę do nabożeństwa, której pierwsze strony – przedtytułowa i tytułowa – zostały starannie zapisane koślawymi literami.
***
Pochyliła się nad tekstem ze zmarszczonym czołem. Jak to było? To jest chyba „l", a to „i", potem „t"...
- Co ci wyszło, Marysiu? – spytała młoda kobieta, którą znacznie postarzały worki pod oczyma, zmęczenie oraz przedwczesna siwizna i pierwsze zmarszczki. Westchnęła, gdy dziewczynka nie odpowiedziała. – Popatrz jeszcze raz – zaczęła ponownie tłumaczyć, nie tyle tracąc cierpliwość, co wolny czas.
Dziewczynka nigdy nie chodziła do szkoły. Nie umiała czytać ani pisać. W nowej rzeczywistości nieszczególnie jej to przeszkadzało, ale mama uparcie twierdziła, że kiedyś wrócą. Wrócą do Polski. A wtedy będzie musiała znać te wszystkie głupie literki i umieć układać je w słowa. Wiedziała, że mamusia ma rację, ale gdzieś w jej umyśle zakodowany był sprzeciw. Mimo to pisała ogryzkami ołówków słowa, szpecąc pierwsze strony książeczki do nabożeństwa. Uczyła się czytać, słuchała opowieści mamy o Kościuszce, królu Janie III Sobieskim i innych wielkich Polakach. Jednakże pewnego dnia wybuchła. To była bożonarodzeniowa Wigilia, lecz, tak jak wielu innych, nie mieli warunków do świętowania.
- Pan Bóg nie istnieje – oświadczyła niepokojąco spokojnym głosem.
- Jak możesz w ogóle tak mówić, Marysiu? – obruszyła się mama.
- To gdzie on jest? Dlaczego nam nie pomaga? Nie wrócimy do Polski! Nigdy! Nie musisz się już trudzić, mamusiu, by mi o niej opowiadać, by uczyć polskiego i modlitw. Już zawsze będziemy mieszkać tu, na Sybirze! Lodowate Piekło jest naszym nowym domem! – Wybiegła, trzaskając drzwiami. Nie zatrzymała się, dopóki nie przeszkodził jej w tym ból nóg i kłucie w boku.
Eleonora Dąbrowicz umarła, wykończona pracą i chorobą, niecałe dwa miesiące później, osieracając Marysię.
***
- Nic takiego. Posprzątaj – wyszła z pokoju, nie chcąc pokazać wnuczkowi emocji, które nią targały. Poczuła, że po jej twarzy płyną łzy. – Mamo, dziękuję – szepnęła, nie ocierając policzków. W ostatnich promieniach słońca wpadającego przez okno, opadające na ziemię łzy zalśniły niczym diamenty.
CZYTASZ
Lodowate Piekło
Short StoryWspomnienia przychodzą nieoczekiwanie. Im bardziej chcemy o nich zapomnieć, tym bardziej utrwalają się w naszym umyśle. Atakują wtedy, kiedy się tego nie spodziewamy. Wywołują różne emocje, słabsze i silniejsze. 01.01.2018 - #498 w Opowiadanie