Kość Niezgody

318 23 8
                                    




Oczy Kotwickiego w ułamku sekundy zrobiły się szkliste. Czy on się przesłyszał? Dalej miał nadzieje, że Nerwicki jednak woli penisy od jebiącej śledziem kobiecej waginy. Ich romans przecież nie mógł się tak zakończyć...
-Powiedziałem coś nie tak? - przestraszył się Golem.
Kotwicki szybkim ruchem ręki otarł łzę spływającą mu po twarzy*.
-N-nie... - wydusił z wielkim trudem - Mnie też nie chce moja druga połówka...
Zarumienił się i opuścił wzrok. Nagle poczuł jak Nerwicki delikatnie klepie go po ramieniu. Pokrzepiające, lecz wolałby być przez niego klepany gdzie indziej.
-Nie jesteś w tym sam - oznajmił posyłając mu smutny uśmiech.

*niedługo będzie wycierał z twarzy co innego ;)))

Nim Kostek zdążył odpowiedzieć, na ekranie komputera pojawiła się kolejna wiadomość. Milena Zboczula? Kolejna napalona locha?
-Widzę, że jesteś popularny - rzekł Kotwicki starając się ukryć niesmak.
-To tylko koleżanka - szkalownik wzruszył ramionami - chociaż niektórzy mówią, że bylibyśmy ładną parą.

O nie, tego już za wiele! Nerwicki ma prawo kisić ogóra w tylko jednym otworze. Chyba każdy się domyśla, na czyim ciele znajduje się wyżej wymieniona dziura.
-Na papieżaka polaka! - wykrzyknął Kostek - Mam już dość!
Czym prędzej wybiegł z pokoju, krzyki Marcina były przez niego całkowicie ignorowane.

Miał tego dość. Serce kruche jak jego kości właśnie rozpadło się na 2137 kawałków. Kiedy wyszedł z hotelu dobiegł go cudowny zapach.
Kremówka papieska.
Już wie, dokąd się uda
Po paru minutach już trzymał w rękach papieski przysmak. jej smak wypełniał całe jego usta. Kotwicki w głębi chudego serca żałował, że połyka kremówkę zamiast spermy Marcina. Kolejna łza spłynęła mu po policzku...
-Tu jesteś! - usłyszał.
Odwrócił się i ujrzał Golema biegnącego w jego stronę. Chciał wyjść na urażonego, lecz było to trudne ze względu na to, że zawartość jego bokserek właśnie się pobudziła.
-Idź sobie do Makiewskiej! - wykrzyczał a zaskoczony Nerwicki stanął niczym penis Kostka na widok rzułtej mordy.
-Dała mi kosza - oznajmił poważnie. - nie widzę w tym najmniejszego sensu.
-Jasne... - odrzekł niezbyt przekonany Piotr oblizując w tym samym czasie palce z kremu.
Czuł się jakby ów krem właśnie zasklepiał wyrwę w jego sfatygowanym sercu. Spojrzał w oczy Golema i zobaczył, że całe wypełnione są troską. Ponownie zebrało mu się na łzy, tym razem wzruszenia. Wiedział, że Marcin był szczery.
-Piotrze, w życiu nie związałbym się z kobietą. Jestem tylko memiarzem, ogromnym memiarzem. Przykładem wojownika, którego droga jest drogą samotności.
Homoradar wyjebało poza skalę. W tym momencie zarumieniony Marcin chwycił serdeczny palec Kotowicza i zlizał z niego resztki kremu.
-CO.
-Przepraszam, nie mogłem się powstrzymać.

Kotwicki zemdlał. Nerwicki wystraszył się i zaczął panikować.
-Kościątko! Kurwa, przepraszam!
Pochylił się nad truchłem i tym razem to on zapłakał rzewnie. Nie chciał do tego doprowadzić! Zdawał sobie sprawę z seksowniści swej masy ale nie myślał, że wywoła taką reakcje. Chwycił rękę Kotwickiego i uniósł ją do góry. Rękaw bluzy przypadkowo opadł w dół i odsłonił stare blizny. Niedowierzając w to, co widzi, zaczął studiować rany. Niektóre były świeże, takie jak wycięte łyżką serce z literą "M" w środku. Zamarł w bezruchu. Jego serce łomotało tak głośno, że nie słyszał własnych myśli. Co to "M" ma znaczyć? Czy on...? Nie, to niemożliwe...

W tym samym momencie w spodniach omdlałego Kotwickiego zagrała melodia "Barki". Ktoś do niego dzwonił. Marcin sięgnął po jego telefon do kieszeni. Może to coś ważnego? Na ekranie wyświetliło się zdjęcie kurwy w kocich uszkach i podpis "Mietko". Golem spojrzał z niesmakiem na kobiecą postać tej bezbożnnicy. Jeszcze bardziej zniesmaczyło go serce ustawione przy jej nazwie.

Czy to jego druga połówka? Czy to jej inicjał ma na nadgarstku?! Nie wiedział czy odebrać, lecz w ostateczności zaryzykował.
-Hej Piotruś! W końcu rozprostowałam kości i postanowiłam przejść się do naszego miejsca! Co tam w Watyka...
Zirytowany Nerwicki rozłączył się. Był zły. Wiedział już wszystko.

Poirytowany Nerwicki wyjął swoją komórkę i otworzył ikonkę chatu z Makiewską. Chyba po prostu nie wiedział co robi. W momencie w którym dowiedział się, że Kotwicki jest hetero, nie miał już nic do stracenia. Jego rozterki sercowe same się rozwiązały. Z cichym westchnieniem zaczął stukać w klawiaturę. Po paru sekundach, drżącymi rękami kliknął napis "wyślij". Pozostało czekać i mieć nadzieję, że Makiewska zgodzi się przyjechać do Watykanu...

Call me Pope // Kotowicki ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz