Czerwona lokomotywa z wagonami wypełnionymi po brzegi uczniami, już od kilku godzin pędziła po angielskich torach. Pasażerowie z utęsknieniem wyczekiwali, aż zobaczą stary zamek, który dzięki ich dłoniom wrócił do stanu przed wojny. Jednak nie wszyscy mogą się cieszyć z powrotu do szkoły, niektórzy uczniowie polegli w Bitwie o Hogwart.
Gryfonów zabiła nadmierna odwaga, a Ślizgonów źle składane obietnice. Jednak do obu domów wróciły te najbardziej znane trójki. Hermiona, Ron i Harry, nie trzymali się już tak razem, wszystko przez zerwanie rudzielca i Panny Wiem-To-Wszytko. Każdy miał o coś pretensje i nie było między nimi tej "chemii". Zaś przyjaźń drugiej trójka w składzie Draco, Pansy i Blaise, rozkwitała w najlepsze. Malfoy i Parkinson chyba w końcu dorośli do tego, że są dla siebie stworzeni, a Zabini i tak chciał do końca życia być samotny. W dodatku, kiedy Voldemort umarł w końcu mogli być sobą i w końcu nic nie zabraniało im się bawić. No i niestety obietnica zmiany na lepsze była jednym z warunków przyjęcia do Hogwartu. Oczywiście nie oznacza to końca żartów z Gryfonów, po prostu trzeba zadbać, żeby nauczyciele się nie dowiedzieli.
Gdy wszyscy znaleźli się już w Wielkiej Sali, wygłodniali po tak długiej podróży, a tiara przydziału nareszcie zaśpiewała swą pieśń, znów mówiąc o zgodzie, a pierwszoroczni zostali przydzieleni do jednego z czterech hogwarckich domów, Minerwa McGonagall, która została dyrektorem po Severusie Snape'ie i Albusie Dumbledorze, zabrała głos.- Chciałabym prosić, aby najstarsi Ślizgoni oraz Gryfoni zostali po kolacji. Mam wam do przekazania ważne informacje. Wszystkim zaś życzę smacznego. - po tych słowach wybuchła ogromna wrzawa przy stołach wymienionych uczniów i nikt poza Ronem Weasleyem nie zwrócił uwagi na pojawiające się smakowite dania przygotowywane - ku złości Hermiony - przez skrzaty, które, oprócz Zgredka, nadal nie otrzymują wynagrodzenia. Kto by pomyślał, aby skrzatowi czarodziej musiał płacić!?
-Pewnie chce nam wręczyć nagrody i dodatkowe pięćdziesiąt punktów na łebka! - krzyknął Ron, wpychając sobie kurczaka w gardło. Hermiona spojrzała na swojego byłego chłopaka z obrzydzeniem i pokręciwszy głową z zażenowaniem, poczęła się zastanawiać, jak mogło ich łączyć coś więcej niż przyjaźń.
- Zachowałbyś czasem umiar - mruknęła dziewczyna.
-Daj spokój Ron, nie wszystko kręci sie wokół nas - westchnął Harry z politowaniem.
-A może wokół tych śmierciożerców, KTÓRZY NIE WIEM JAKIM PRAWEM TU SĄ?! - na te słowa podniósł się i wskazał na stół Ślizgonow.
Ginny szybko usadziła brata na miejscu, a Hermiona spojrzała w kierunku mieszkańców domu Salazara, oczekiwała wybuchu, jednak to nie nastąpiło. Harry pokiwał z zażenowaniem głową. Główne obiekty obaw tych "rozważnych" Gryfonów - ślizgońskie trio - było kompletnie nie zainteresowane tym co powiedział rudzielec, Blaise zaczepiał Draco którego to ewidentnie irytowało, a Pansy jedynie uśmiechnęła się w kierunku Granger. Nawet nauczyciele nie zareagowali...
- Dziwne - pomyślała Hermiona.
W momencie, gdy wszyscy skończyli kolację, hymn Hogwartu, zgodnie z tradycją Albusa Dumbledore'a, został odśpiewany, a wszyscy uczniowie, poza ostatnim rocznikiem Gryfonów i Ślizgonów opuścili Wielką Salę, profesor McGonagall zabrała głos.
- Nie od dziś wiemy, że mieszkańcy domu Godryka i Salazara darzą się nienawiścią. Jednak to - tu wymowanie spojrzała w kierunku Malfoya i Weasleya - co się dzieje w waszym roczniku, przekracza wszelkie granice dobrego smaku. Dlatego podjęłam odpowiednie kroki i w tym roku każdy Gryfon będzie mieszkał ze Ślizgonem. Więc teraz... - jednak nie dane było jej skończyć, ponieważ przerwał jej niezadowolony głos jednego z uczniów.
- Jeszcze Wieprzlej mnie wszami zarazi! - to Draco pomimo wcześniej udawanej obojętności, odgryzł się za komentarz Rona.
- Panie Malfoy, proszę pamiętać o tym, że jest pan w tym roku bacznie obserwowany - zagrzmiała McGonagall. Draco wywrócił oczyma i powrócił do słuchania kobiety. Chociaż rozpraszała go trochę Pansy, która szeptała mu uspokajające słówka po francusku. Cała jego drobniutka kobietka - zapomniała, że nie jest już na wakacjach we Francji.
- Hej, mała, znowu się zapominasz - odszepnął jej.
- Panie Malfoy, chciałby coś pan coś jeszcze dodać? - McCnotka była coraz bardziej zdenerwowana. Kiedy zauważyła, że blondyn kiwa przecząco głową, wróciła do opowiadania o swoim planie pogodzenia zwaśnionych domów. - Będziecie losować współlokatorów i proszę was o zachowanie przyzwoitości... - znowu nie dokończyła, gdyz ktoś krzyknął
-Zadanie niewykonalne dla Parkinson! - parsknęła jakaś uczennica, na co stół Gryffindoru wybuchnął śmiechem.
- Cóż, ja potrafię przynajmniej powstrzymać się od seksu w pociągu, bo wiem, że niektórzy nie chcą oglądać moich cycków - warknęła Pansy w stronę Ginny Weasley.
- My przynajmniej potrafimy zdobyć puchar domów! - krzyknął ktoś z przeciwnego obozu.
- Jeśli to, że macie Pottera, któremu są przyznawane punkty za to, że oddycha, nazywacie zdobyciem - tu Nott zrobił cudzysłów w powietrzu - pucharu domów to my chyba skończymy na tym dyskusję. Nie będziemy znizać się do poziomu sklątek tylnowybuchowych - zakończył tę jakże pasjonującą rozmowę Theodor.
-Spokój! - wrzasnęła pani dyrektor i wzięła głęboki wdech.
- Chyba widzicie, o czym mówiłam. Także wracając, nie życzę sobie małych brzdąców w tym zamku! Jesteście prawie dorośli! Za około rok będziecie zmuszeni razem pracować! W soboty zorganizujemy wam zajęcia integracyjne, które będą miały na celu zakoponie toporu wojennego. Zaczynamy losowanie! - powiedziała uroczystym tonem Minerwa i klasnęła w dłonie. Zaczęła podchodzić do każdego ucznia.
-Potter - przeczytał Zabini. - Matanza! - cóż, Blaise nauczył się kilku słów po hiszpańsku i chciał się pochwalić przed szerszą publicznością. Najchętniej by powiedział, że poznał się nie tylko z językiem, ale i z kilkoma Hiszpankami. Rozpoczęła się pierwsza fala gwizdów niezadowolenia. Nie jedna ze Ślizgonek chciałaby codziennie budzić się z widokiem twarzy słynnego Wybrańca. Jednak Blaise, wbrew oczekiwaniom kolegów i wbrew sobie, podszedł do współlokatora, po czym uścisnął mu dłoń. Usiadł koło niego, gdyż tak trzeba było zrobić. Harry stał jak spetryfikowany, z trudem powstrzymywał się, aby nie wytrzeć ręki o skraj nowiutkiej szaty.
- Pardon?! C'est terrible! To okropne! Wieprzlej - warknęła Pansy drąc kartkę. Ron spojrzał na nią z obrzydzeniem i czekał aż zajmie miejsce obok niego. Gdy usiadła między nim i Blaisem, powiedziała tylko, że ma jej nie dotykać do końca czerwca.
- Daję pięć galeonów, że Draco trafi na Granger - powiedział Zabini, aby trochę rozweselić przyjaciółkę. Sam by był na granicy furii, gdyby trafił na TAKIEGO kogoś.- Wchodzę - mruknęła dziewczyna przez łzy. Nie mogła uwierzyć, że będzie dzielić dormitorium z kimś, kto obrzydza ją nawet tym, że siedzi.
-Do jasnej cholery! Salazarze, za co ty mnie karzesz?! Granger... To są jakieś jaja! - Draco wstał z miejsca i rzucił kartką. Dyrektorka spojrzała na niego gniewnie, ale on nie robił sobie nic z tego. Blaise spojrzał wyczekująco na Pansy, a ta wyciagnęła z kieszeni szaty odliczoną liczbę złotych monet i wsadziła gniewnie w rękę przyjaciela. Wcale jej się to nie podobało! Pomimo tego, że ta mugolaczka miała włosy jak miotła, to była od niej zgrabniejsza i ładniejsza. A ONA BĘDZIE MUSIAŁA DZIELIĆ POKÓJ Z TYM KRETYNEM, KTÓRY NIE UMIE JEŚĆ I OBŚCISKUJE KAŻDĄ NAPOTKANĄ DZIEWCZYNĘ.
- Jej szlam będzie niszczyć cały pokój! - darł się wymachując rękoma. Hermiona podniosła się i z dumą usiadła obok niego, z wysoko podniesioną głową. Draco oburzony usiadł z impetem, po czym zacisnął szczękę... Wolałby mieszkać z Longbottomem niż z tym człowiekiem książką! Naprawdę bał się o to, aby jego rzeczy przetrwały ten rok, bo szlam bardzo trudno usunąć.
Cóż, nikt nie przypuszczał, jak pomysł McGonagall wpłynie na ich, jak się zdawało, poukładane życie. Czeka ich długie dziesięć miesięcy.
CZYTASZ
Confusione //d.m. x h.g.
FanfictionHogwart. Wojna, wojna i po wojnie. Czy Slytherin i Gryffindor będą dalej się nienawidzić? Co McGonagall na to? Jaką tajemnicę kryje Pansy Parkinson? Czy Blaise Zabini kiedyś zmądrzeje i wydorośleje? A co z Harrym i Ronem? Czy ich przyjaźń przetrwa...