Prolog.

28 1 0
                                    




Zawsze myślałam, że Los Angeles jest spokojnym miastem. Przeszukiwałam internet. denerwowałam znajomych, przyjaciół a nawet rodzinę swoimi wywiadami na temat  tego miasta. Chciałam dowiedzieć się jak najwięcej na ten temat. Kiedy skończyłam osiem lat, miasto aniołów było moją inspiracją do życia. Byłam zakochana w miejscu, w którym nigdy nie byłam. Ironia losu, co? Westchnęłam siedząc na dywanie w swoim pokoju. Rozejrzałam się wokół siebie. Zostało mi kilka rzeczy jeszcze do spakowania, a szczerze? Nie miałam najmniejszej ochoty się pakować. Nie to, że nie chce wyjechać. Chcę! Niczego tak bardzo nie chciałam, jak opuścić Michigan. Miasteczko bardzo spokojne, ale też nudne. Ludzie, dziewczyna dziewiętnastoletnia w takim miasteczku tylko się marnowała! Tak, najlepiej podwyższać swojego ego, masz racje Kels! Wywróciłam teatralnie oczami na swoją głupotę z lekkim uśmiechem na ustach. Sięgnęłam po sweter, złożyłam go starannie w kostkę i ułożyłam na reszte ubrać do walizki.

- Może pomóc? - Słysząc głos swojej rodzicielki, odwróciłam głowę. Widząc ją w drzwiach ze smutkiem w oczach, przytaknęłam. Chwile po tym, usiadła obok mnie. Milczała, wzięła ostatnią parę spodni. Przejechała dłonią po materiale łaty. - Pamiętasz, jak bardzo chciałaś bym naszyła ci materiał mojej chusty na te jeansy? - Podniosłam na nią wzrok. - Tak polubiłaś te spodnie, że musiałam znaleźć coś, bym zamaskowała ci dziurę. - Nie lubiłam mamy w takim stanie. - Jesteś dorosła i zawsze prosisz mnie, bym zaszywała ci dziury moimi chustami. - Jej kąciki ust uniosły się. - Obiecaj mi coś Kelsey. - Odważyła się spojrzeć na mnie.
- Co takiego, mamo? - Nie odrywałam wzroku od jej smutnej twarzy.
- Jeśli zrobisz sobie dziurę, będę mogła naszywać ci resztę moich chust? - Myślałam, że w tamtym momencie moje serce roztrzaska się na miliony kawałków. Czułam jak za chwile potok łez wyłoni się z moich oczu. Przytuliłam ją do siebie. Odwzajemniła, ściskając mnie nieco mocniej. Nie powiem, było naprawdę mocno, ale nie chciałam psuć chwili.
- Obiecuje.
- I masz na siebie uważać. - Odsunęła mnie od siebie trzymając za ramiona. - Dzień w dzień chcę mieć telefon od ciebie. Chcę wiedzieć jak spędziłaś dzień, co robiłaś, z kim co robiłaś. - Wywróciłam oczami. - Wszystko, rozumiesz? - Przytaknęłam, na co kobieta przyciągnęła mnie do siebie i ponownie przytuliła. - Moja córka się wyprowadza. Wyprowadza do Los Angeles, największego miasta, z dala ode mnie. Daleko od domu..
- Mamoo. - Przeciągnęłam.
-No już, przepraszam.

~~~~~~~~~~~

Witajcie! Zapraszam na moje fanfiction, obiecuje że będzie się działo. Jeśli się spodoba to zostaw gwiazdkę..czy coś!

Bad Kid | Grande&BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz