Rodział I.

26 1 0
                                    

Trzymałam nerwowo rączkę od walizki w dłoniach. Będąc na ruchomych schodach kierujących na dół, rozejrzałam się za Cloudy. Nigdzie nie widziałam burzy blond loków. Pociągnęłam walizkę do siebie kiedy moje stopy poczuły równy parkiet. Tak myślałam, Clo zapomniała o mnie, lub pomieszała godziny lotów, a mówiłam jej że o godzinie dwunastej będę na miejscu. Moje ciało napięło się z nerwów. Ruszyłam w stronę..tam gdzie szli wszyscy, po prostu podążyłam za tłumem.

- Kelsey? - Słysząc swoje imię, zmarszczyłam brwi i odwróciłam się. Zaczęłam się rozglądać aż mój wzrok zatrzymał się na chłopaku który trzymał w jednej dłoni kartkę z moim imieniem. Pokręciłam głową w celu rozejrzenia się i postanowiłam do niego podejść.
- Um, ja mam na imię Kelsey.
- Tak, tak wiem. - Powiedział bez żadnych emocji w swoim głosie. - Cloudy coś wypadło i poprosiła mnie bym odebrał cię z lotniska, więc możesz ruszyć tyłek i iść za mną.

Okej, miły początek znajomości. Dalej trzymając kurczowo rączkę walizki ruszyłam za nim. Mój wzrok powędrował do śmietnika w którym znalazła się kartka z moim imieniem. Nie wiem dlaczego, ale ten ruch jakoś mnie dotknął. Nie ważne. Czując zimne powietrze na policzkach, uniosłam materiał komina nieco wyżej by w jakimś stopniu zasłonił mi kawałek części twarzy. Chłopak chwycił moją walizkę i od tak wrzucił ją do bagażnika swojego samochodu.
- Uważaj, tam znajduje się mój tablet. - Zwróciłam mu uwagę, zarobiłam na niego sama i szkoda by było gdy ktoś, bądź ja, go zepsuł.
- Możesz wpakować swoją dupę do auta? Dziękuje. - Mruknął i wsiadł na miejsce kierowcy. Lekko zmieszana otworzyłam drzwi jego samochodu i wsiadłam. - Miałem na myśli byś usiadła z tyłu lecz nie mam czasu na to byś znalazła się na tyle, więc lepiej zapnij pas. - Ten chłopak zaczął mnie denerwować. Wypuściłam powietrze nosem i zapięłam pas bezpieczeństwa. Nie patrząc w boczne lusterka, wyjechał z parkingu dołączając się do ruchu na drodze głównej. Szczerze? Chciałabym zobaczyć jak jakieś auto urywa mu prawe lusterko. Zasłużył.

- Na długo przyjechałaś? - To pytanie wyrwało mnie z rozmyśleń.
- Um..hm?
- Dwa razy powtarzać się nie będę.
- Nie słuchałam, przepraszam. - Powiedziałam z ironią w głosie. Chyba go to zdenerwowało, gdyż ścisnął dłonie na kierownicy aż jego kostki wybielały.
- To następnym razem słuchaj i przeprosiny przyjęte. Zapytałem, jak długo tu będziesz? - Nie odrywał wzroku od jezdni.
- Powiedziałeś, że nie będziesz się powtarzał. - Spojrzałam na niego. Gwałtownie skręcił kierownicą przez co przechyliłam się na jego stronę i spanikowana zasłoniłam oczy. Auto się zatrzymało.
- Posłuchaj mnie, dziewczynko. Nie pyskuj jak ze mną rozmawiasz, rozumiesz? Kolegi przed sobą nie masz, więc jak grzecznie się kurwa pytam, to grzecznie kurwa mi odpowiedz, rozumiesz? - Automatycznie pokiwałam głową na znak że rozumiem. Czułam jak łzy cisną się do moich kącików. Opuścił ramiona. Przejechał dłonią po twarzy i ponownie wjechał na drogę. Bałam się poprawić na siedzeniu. To co czułam jest nie do opisania!

Resztę drogi się nie odzywałam. Tajemniczy nieznajomy, w ciągu piętnastu minut spalił trzy papierosy. Nie..żebym liczyła.
Nigdy w życiu tak się nie cieszyłam, gdy dźwięk silnika po prostu przestał istnieć. Odpięłam pas i wyszłam z pojazdu. Śmieszne, liczyłam że Tajemniczy Nieznajomy weźmie moją rzecz bądź po prostu ją wyciągnie. Pokręciłam głową i otworzyłam bagażnik. Wyciągnęłam walizkę i ruszyłam w stronę drzwi. Z mieszkania wybiegła ucieszona blondynka, od razu rzucając się w moje ramiona.
- Kelsey! Boże, tak dawno się nie widziałyśmy... - Objęłam bardzo mocno dziewczynę i dałam upust emocją. Pociągnęłam nosem. Nie rozpłakałam się z widoku przyjaciółki, tylko z tego jak potraktował mnie tamten chłopak. - Nie płacz maleńka.. - Uśmiechnęła się szczęśliwa kiedy odsunęła mnie od siebie. - Wezmę to. - Chwyciła rączkę od mojej walizki. - Mam ci tyle do opowiedzenia! - Pisnęła radośnie ciągnąc mnie do środka. Stanęłam jak wryta, przez co blondynka również się zatrzymała.
- To..twoje mieszkanie? - Zapytałam niedowierzając. Pracując w nieruchomościach, można zarobić aż tyle pieniędzy by kupić tak duże mieszkanie? Przecież..ono jest wielkie. Cloudy przyłożyła palec do mojej brody w celu zamknięcia buzi.
- Moje, Lilyane, Andyiego, Marcusa, Jasona, Melanie, Amethyst, i Paula. - Wymieniła wszystkich pokazując palec przy każdym imieniu.
- Nie zapamiętałam. - Pokręciłam głową. Zachichotała wesoło. - Um, każdy z was pracuje w nieruchomościach?
- Kels, naprawdę to teraz cię interesuje najbardziej? - Odwróciła się w moją stronę idąc w kierunku..nie wiem.
- Nie, ale po pros..
- Wszystko będziesz wiedzieć, ale najpierw...- Otworzyła drzwi chyba od swojego pokoju. -Tadam! Mój pokój, od dzisiaj nasz! Co myślisz? - Wciągnęła mnie do środka. Rozchyliłam usta ze zdumienia. Ponownie usłyszałam jej śmiech. - Wyglądasz uroczo. - Pociągnęła mnie w stronę łóżka i poklepała miejsce obok siebie. - Bardzo, ale bardzo się cieszę że przyjechałaś do mnie. Choć powinnam być zła, że dopiero teraz. - Wydęła usta.
- Mówiłam ci, że jak zarobię to odwiedzę.
- Rok zarabiałaś! - Wyrzuciła ręce w powietrze.
- I wydałam je na bilet, a nie na jakieś duperele. - Uśmiechnęłam się.
- Mogłam wysłać ci te pieniądze i się ciebie nie słuchać. - Skrzyżowała ręce na piersi.
- Ale mnie kochasz i posłuchałaś. - Przytuliłam ją do siebie. Bardzo mi Cloudy brakowało. Wyjechała z naszego miasteczka cztery lata temu i od tamtej pory się nie widziałyśmy, nie licząc facetime.
- Poznałaś Jasona?
- Masz na myśli, Pana Tajemniczego Nieznajomego?
- Tak go nazwałaś? - Zaśmiała się.
- Nie przedstawił się! - Wyrzuciłam ręce w geście obrony.
- Ta, cały on. Ale nie martw się, tylko on jest taki..
- Zimny, bipolarny, aroganc..
- Mam na myśli zamknięty. - Uniosła brew.
- Pytał się, na Olę przyjechałam. Nie powiedziałaś mu, że się wprowadzam? - Cloudy zacisnęła powieki. No chyba żartuje.
- Jemu nie, przepraszam Kels. Obiecuje mu powiedzieć! Wszyscy wiedzą tylko nie on. Po prostu tego dnia go nie było i wyleciało mi z głowy. Naprawdę. - Spojrzała na mnie swoim 'przepraszającym' wzrokiem.
- W porządku, ale obiecaj że jeśli coś pójdzie nie tak, wracam do domu.
- Kelse..
- Obiecaj mi.
- Obiecuje. - Posłałam jej szeroki uśmiech. Może i nie był najszczerszych, ale najsztuczniejszy też nie. Słysząc różne głosy, odsunęłam ją od siebie.
- Są! Chodź, poznasz ich!

. . .
. . .

Witajcie! To pierwszy rozdział od..cholera długiego czasu. Nie miałam zamiaru brać się za pisanie, ale od czego ma się przyjaciół prawda? Mam nadzieje, że fanfiction przypadnie Wam do gustu!
Buziaki💕

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 28, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Bad Kid | Grande&BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz