Powrót do przeszłości

40 2 0
                                    

Jestem Diana Mazemi. Chodzę do 1 klasy liceum. Nie mam ani przyjaciół ani rodziny. Nie oznacza to jednak że mam smutne życie. Uwielbiam siedzieć sama i patrzeć na przechadzających sie ludzi. Zawsze zastanawiało mnie czemu każdy z nich się tak śpieszy.
Rzadko  bywam w domu. Możnaby powiedzieć że nawet wcale. Nie potrzebuję się uczyć, wystarczy że dostatecznie uważam na lekcjach a wszystko co powinnam wiedzieć mam w głowie.
Cały dzień spędzam siedząc pod ogromną wierzbą w parku i rozmyślając- czasem coś rysując lub czytając a noc poświęcam na.. moje prawdziwe ja! Ale o tym później.

Otóż miasto Havruna w którym mieszkam jest bardzo małe i każdy tutaj sie zna więc nikt pomimo tego że uważa mnie za dziwną nie może mnie o nic podejrzewać. Ale Co dokładnie sie dzieje? Od 5 lat ludzie są mordowani. Tak.. To ja ich zabijam. Nie wiem kiedy to sie zaczeło ale polubiłam cierpienie ludzi, polubiłam widok ich krwi i przerażenia. To nie wszystko. Mam rok czasu na wygranie gry/wojny z Bogami. Ja ją rozpoczełam i ja zakończe.

Bylam wtedy młoda. Moi rodzice raczej nie traktowali mnie poważnie i coś przede mną ukrywali ale mimo tego miałam szczęśliwe dzieciństwo, Miałam wtedy jedną przyjaciółke ale poza tym byłam niezależną i cichą a jednocześnie zwariowaną dziewczynką, Czytałam wtedy dużo strasznych historii bo napajały mnie one entuzjazmem. Za późno zorientowałam sie że moja zwariowana strona zaczeła wygrywać. Niedługo później zaczełam wszędzie chodzić z nożem.

Z każdym dniem czułam coraz większą potrzebe skrzywdzenia kogoś. Bogowie to przewidzieli i dali mi do tego świetną okazje.

Błąkałam sie po lesie razem z moją przyjaciółką, miałyśmy wtedy 12 lat, usłyszałam krzyk, jednak nie człowieka tylko zwierzęcia. Zamurowało mnie, czułam że muszę coś zrobić. Gdy zza zakrętu wyłonił sie mężczyzna który bił wilka aż do nieprzytomności przypomniał mi się nóż w kieszeni. Nie czułam wtedy nic, tylko chęć mordu. Wyjełam nóż z kieszeni i zaczełam stanowczym krokiem podbiegać do mężczyzny który jak potem sie okazało był moim ojcem, jednak niczego wtedy nie żałowałam podbiegłam do niego od tyłu, wbiłam mu nóż w plecy a gdy upadł poderżnełam mu gardło. Czułam ulgę, wiedziałam że to wszystko musiało kiedyś ze mnie wyjść, chciałam sie śmiać, zrobiłam to!

[Perspektywa przyjaciółki]
Psychopatyczny śmiech rozległ sie po lesie. To nie była ta sama Diana, Jej oczy nie były już brązowe jak najpiękniejsze drzewo, były czerwone jak krew, jej biała sukienka była umazana krwią jej ojca, zabiła go! Muszę uciekać inaczej będe następna! Łzy ściekają mi po polikach, To przecież dobra dziewczyna! W głębi serca jest cały czas Dianą którą znam! Nie moge odejść, nie moge!!

-Diana! Op-Opanuj się!
-Przecież jesteśmy przyjaciółkami Arima ahhahaa ahaaaahaha

Znowu ten śmiech, ciarki przechodzą mi po plecach, ona sie zbliża, można uznać że popełniłam samobójstwo. Jednak teraz w obliczu śmierci nie mam nic do stracenia, jeśli po mojej śmierci będzie znowu normalna to ucieszy mnie fakt że zginę.

-D-Diana! To nie ty! Ja o tym wiem!
-Starej Diany.....
-Już nie ma- odpowiedziałam ze zrezygnowaniem, strachem ale i złością.
Zaczeła sie uśmiechać jeszcze bardziej. To już koniec.

[Moja perspektywa]
Nigdy nie czułam się tak świetnie. Muszę doznać tego jeszcze raz!

-Arime! Patrz za siebie, Patrz na przedstawienie! hahahahahaha
-Ugh?... aaa! yy...
-Dobranoc, Arime :)
-Dlacze...

Jej krew! Krew! To takie cudowne słowo, To taki cudowny widok! Ale ten wilk.. Tak mi go przykro. Chyba go zabiję. Ale tylko i wyłącznie z litości, nie z potrzeby.

Nadal siedzę nad ciałami ich obojga. Zastanawia mnie tylko dlaczego nie uciekała... Czyżba zdała sobie sprawe że gdyby nawet to zrobiła to i tak bym ją znalazła? Hyh.. Widziała za dużo. Przykro mi jedynie wilka. Gdybym była chwile wcześniej.. ygh czym ja sie do cholery przejmuje?! Jest jeszcze jedna osoba która musi zrozumieć pewne rzeczy. haahahaahaaha

*pukam do drzwi przygotowana do ataku, jak przypuszczałam- otwiera mi matka*

Och, Wita... C-Co do cholery?!
Przyparłam ją do ściany i przyłożyłam nóż do jej gardła, chciałam sie śmiać ale wiedziałam że gdy to zrobie to wszyscy w okolicy usłyszą.

-Hej Mamusiu, bardzo sie stęskniłam ale jesteś moją przeszkodą, przykre nieprawdaż?
-Ty chora wariatko! Gdzie jest mój mąż ty mała smarkulo! Na co ja cie adoptowałam?!
-Twój mąż zabił niewinne zwierze.
-On by tego nie zrobił! Nie wierze Ci!
-Gdyby tego nie zrobił, żylibyście, no cóż i tak kiedyś bym was zabiła..
-Puść mnie a wylecisz z okna przeklęta psycholko
-Zamilknij! Te słowa będą Cię kosztować życiem!!! Żegnaj... Mara Avare, już dawno wiedziałam że nie jesteście moimi rodzicami. Oni umarli... bo wy ich zabiliście, jesteście siebie warci, oto moja zemsta... Dobranoc Pani Avare
-Pożału...

Za chwile tu będą.. hmm jak przykro że nie znajdą żadnych dowodów. A nawet jeśli- Nie oskarżą 12 latki hahaa. Zmienię sukienkę i będe udawać smutną i przerażoną. Zabiorą mnie do domu dziecka a w nocy zabije każdego bez wyjątku i uciekne. Wszystko jest zaplanowane. Każdy kto zobaczy- zginie. Każdy kto usłyszy- zginie. Każdy kto będzie mnie podejrzewał- zginie.
Żegnam się z niewinnym życiem. Policja już jest. Teraz czas na zrealizowanie mego planu.

[Kilka Godzin Później]

Wszystko poszło zgodnie z planem. Tak jak sie spodziewalam-nie przesłuchiwali mnie. To ich pierwszy błąd. Zapytali tylko o oczy. Gdy odpowiedziałam że mam takie od urodzenia wszyscy mi uwierzyli. Głupcy yhyheh. Nie da sie mieć tak krwiście czerwonych oczu, to oczy szaleńca hahah. Mój plan wejdzie w życie o 02.34. Wtedy księżyc rozświetli korytarze. Musze zabić 24 osoby. 13 dzieci. 7 ochroniarzy. 4 opiekunki. Dam rade.. Jeśli nie... Po co ja w ogóle myśle na przeciw?! Nie ma szans żebym zgineła, to nie pora na mnie..

02.33
No to zaczynamy! Najpierw ochrona, zwabie ich zabijając opiekunki. Dzieci są bezsilne. Będą łatwym celem a jednocześnie przypieczętowaniem mojego triumfu! Nie może się nie udać! Haahahaahaaha!...

Powoli uchylam drzwi do pokoju opiekunek. żadna sie nie obudziła. 4. Każda po kolei. Krew! Chce widzieć krew! Pierwsza- Ginie. Druga- Ginie. Trzecia budzi sie i zaczyna drzeć sie w niebogłosy, (tak jest, ochrona napewno usłyszała!) czwarta próbując ją chronić, ginie z nożem w sercu. Trzecia umiera z wykrwawienia. Pojawiają sie ochraniarze. Tutaj jest ciemno. Jeszcze mnie nie widzą. To ich ostatni błąd- czas sie ujawnić :>

[Perspektywa najdłużej żyjącego ochraniarza]

-Słyszycie ten śmiech?
-haahahahaaa właśnie sie zdradziliście, chodźmy więc w krwawe tango!

Wchodzimy zapalając niewielką lampke. To jednak wystarczyło by zobaczyć co sie stało. Cztery zmarłe kierowniczki domu. Przy ścianie mała sylwetka. Czarne Włosy. Biała zakrwawiona suknia... i nóż. To Diana. śmiała się. Czy jest głupia czy szalona? Nieważne, nie wygra z 7 dorosłymi.
-Wiecie Co macie robić! Aresztujemy Diane!
-Chodźcie, przecież nie gryze :)
Wtedy podniosła głowe, jej oczy były przerażające czerwone jak krew. Jej uśmiech. Ona powinna trafić do psychiatryka  a nie domu dziecka.
-Na to liczyłam, Chodźcie! Zginiecie wszyscy hahahahaa!
N-Niemożliwe, unikała wszystkich ciosów i strzałów jednocześnie atakując. To wyglądało jak taniec! Krwawe tango...

Moi towarzysze gineli po kolei a Diana, 12 letnia psychopatka? Nie miała żadnej rany, Śmiała się aż ciarki po plecach przechodziły. Zostałem tylko ja i ona. Jeśli teraz zgine to dzieci także. Nie wybacze sobie tego. Celuję w środek jej czoła i strzelam
-Watale.. Watale  Xanre... Przewidziałam każdy wasz ruch. Nie masz już kul. Wygrałam

Cholera, ma racje, ale jak? Przybliża się, to koniec, ale co będzie z dziećmi? Ona jest chora! Psychicznie chora

Ta żądza ode mnie silniejszaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz