Mów mi Szatan

51 3 2
                                    

Promienie poranka ledwo przebijały się przez nowoczesne zasłony na oknach. Zapach kobiecych perfum przenikał całe pomieszczenie. Na podłodze leżały spontanicznie rzucone ubrania, ścieżka z nich prowadziła do łóżka. W ogromnym łóżu, spały w niedbale rzuconej czerwonej kołdrze dwie piękne niebywale seksowne kobiety. Z sąsiedniego pomieszczenia słychać było krople wody obijające się o posadzkę. Para idąca przez uchylone drzwi do łazienki rozpływała się w słodkim zapachu perfum. 

Uderzanie kropel wody ustało, po czym drzwi uchyliły się, a zza nich wyłonił się Lucyfer. Mężczyzna owinięty w ręcznik ruszył w głąb pomieszczenia zahaczając po drodze o kuchnie. Podszedł do koszyka z owocami po czym chwycił jabłko. Ugryzł duży kawałek i oparł się o blat kuchenny. 

Promienie słońca które zaczęły wkradać się do kuchni, oświetliły postać półnagiego amatora jabłek. Lucyfer był dobrze zbudowanym mężczyzną. Nie przesadnie jak jakiś gwiazdor po czterdziestu operacjach. Miał wyraźne rysy mięśni brzucha, a przebijające światło podkreślały je jeszcze bardziej. Ręce którymi opierał się na blacie były silne i umięśnione, lecz też nie przesadnie. Lecz to co przyciągało do niego kobiety to nie mięśnie, czy portfel gruby jak cegła, wszystko było na jego twarzy, wyraźny i kuszący uśmiech, i oczy.. Oczy które umiały rozbudzić w kobiecie najskrytsze pragnienia, które sprawiały że mężczyźni zmieniali się w chłopców, które pomagały w urzędzie i relacjach z ludźmi.

Nagle przez ogromne drzwi przerywając nieskalną ciszę wpadła skąpo ubrana kobieta, totalnie ignorując nagość Lucyfera. Szybkim krokiem udała się do sypialni, można było wyraźnie usłyszeć przez uchylone drzwi jak niska szatynka z głosem niczym generał wyrzuca kobiety z łóżka. Dziewczyny przeleciały szybko ubierając się przez mieszkanie. 

- Do następnego! - odparł Lucyfer.

- Masz 30 sekund by być ubrany na dole, mamy tu policje. - Powiedziała wyraźnie podirytowana Alicja 

- Dobrze, tylko spokojnie. Czekaj na dole i graj na zwłokę.


W dole budynku znajdował się ogromny klub. Kameralne światło i wiecznie grająca muzyka na żywo za sprawą kilku świetnie podpisanych kontraktów. Tu i ówdzie okrągłe stoliki otoczone miękkimi skórzanymi fotelami. Na środku na przeciwko baru stała ogromna scena z fortepianem na środku. Teraz cały klub był obchodzony przez policje, funkcjonariusze przepytywali barmanów i tancerki. Widać było że stało się coś bardzo złego.

Lucyfer zszedł po schodach, bez krępacji witając wszystkich donośnym "Dzień Dobry", odrazu podszedł do niego funkcjonariusz i zaczął wypytywać o jakiegoś człowieka, podobno zamordowanego przed klubem, który miał być rzekomo jakimś informatorem, dużo dużo ogólników nie wprowadzających niczego szczególnego w rozmowę. Ponieważ Lucyfer nie miał pojęcia o kogo chodzi. To nie był pierwszy raz gdy policja robiła najazd na klub, mężczyzna wiedział że inforomatorzy nie pojawiają się tu wypić drinka. Węszą tu by szukać czarnych interesów i przekrętów. Żałosne podejście szukania dziury w całym bardzo szybko skróciło tą rozmowę. Niecałe pół godziny później glin już nie było. Lucyfer z Alicją usiedli przy barze. Szybko nawiązała się rozmowa.

- Ktoś od nas go odstrzelił? - Rzucił Szatan

- Właśnie w tym tkwi problem, mesteśmy czyści.. - Odpowiedziała Alicja dobijając drinka

- Zajmiemy się tym osobiście.. Muszę wiedzieć kto był na tyle głupi by zabić kogoś pod moim klubem..


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 01, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ja - LucyferOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz