Biegła tak szybko jak mogła, raniąc przy tym swoje nagie nogi o kolczaste rośliny. Płuca paliły ją niezmiernie, domagały się chwili odpoczynku, ale wiedziała, że gdy się zatrzyma oni ją dopadną, a wtedy nie będzie już tak kolorowo. Kolejny raz ostry krzew rozciął jej bladą skórę, czuła jak krew spływa jej po ciele, ale nie mogła nic zrobić, musiała uciekać.
- Zatrzymaj się w tej chwili! Obiecuję nie zrobimy ci nic złego jeśli teraz odpuścisz! - krzyk jednego z mężczyzn goniących ją odbił się w jej uszach, ale nie zatrzymała się. Wiedziała, że to nic jej nie pomoże, jedynym ratunkiem dla niej jest ucieczka.
Przez nieuwagę potknęła się o wystający korzeń i upadła. Po chwili poczuła czyjąś obecność obok siebie, wiedziała, że to koniec.
- Witaj kochanie. Cieszymy się, że będziemy się mogli bliżej poznać.
a/n
jest to moja pierwsza taka powazniejsza praca, wiec prosze o wyrozumialosc.
ps napiszcie co o tym sadzicie