Prolog

45 4 0
                                    

Gdy byłam jeszcze małą dziewczynką rodzice zawsze mi powtarzali, abym sama nie chodziła do lasu,  bo może mi się coś stać. Albo zaatakuje mnie wąż,  dzik lub lis albo się zgubię i nigdy mnie nie odnajdą. Wiadomo,  jak każde dziecko ciekawił mnie świat i łamanie wszelkich zakazów. Gdy miałam mniej więcej 10 lat poszłam z mamą do leśniczówki. Podczas, gdy ona rozmawiała z właścicielem domku ja wyszłam na dwór. Obejrzałam się, czy mama za mną nie idzie i żwawym krokiem ruszyłam w głąb lasu. Po chwili jednak zdałam sobie sprawę, że nie wiem którędy przyszłam. Zaczęłam głośno wołać :
- Mamo!  - ale nikt się nie pojawił. Po krótkim czasie zachrypłam i nie mogłam już wołać rodzicielki. Byłam głodna, spragniona i śpiąca. Usiadłam wtedy na ziemi i zaczęłam płakać. Potem poczułam, że ktoś na mnie patrzy. Para pięknych, niebieskich oczu przyglądała mi się z zaciekawieniem. Było to wtedy dla mnie nieznajome zwierzę, choć jak później się dowiedziałam był to wilk. Przechylił głowę, a ja otarłam łzy i wyciągnęłam rękę, pytając :
- Pomożesz mi?  - wilk powąchał moją dłoń i spojrzał na mnie. Potem poszedł kawałek dalej i znów na mnie popatrzył. Zrozumiałam, że muszę iść za nim. Tak też zrobiłam jednak po jakimś kilometrze upadłam zmęczona na ziemię. Wilk się wtedy zatrzymał i podszedł do mnie. Trącił mnie nosem i szarpnął łbem do tyłu kilka razy. Zrozumiałam przekaz i z trudem wspięłam się na jego grzbiet. Zaledwie kilka sekund wystarczyło bym zasnęła, wtulając się w jego futro. Gdy się obudziłam wilk właśnie kładł się na ziemi. Zeszłam z niego i popatrzyłam przed siebie . Koguty policyjne,  strażacki i ratunkowe głośno wyły i oświetlały nas. Wilk lekko pchnął mnie w ich stronę i zawróciwszy odszedł w las. Ja tylko wyszeptałam ciche "Dziękuję " i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę zapłakanej mamy. Mimo iż wszyscy cieszyli się że wróciłam do domu cała i zdrowa to i tak rodzice dali mi zakaz wychodzenia na dwa tygodnie. Trochę się tym przejęłam, ale tylko trochę. Zastanawiało mnie tylko, dlaczego ten wilk mi pomógł. Czyżby rozumiał co mówię?  Rok później poszłam do lasu sama,  gdy rodzice pojechali do szpitala,  do mojej chorej babci. Wymknęłam się z domu przez okno, bo drzwi były zamknięte na klucz. Gdy tylko weszłam w gąszcz drzew poczułam się nieswojo. Nie wiedziałam gdzie jestem, ani po co ja tu właściwie przyszłam. Chciałam zawrócić, ale zdałam sobie sprawę, że znów się zgubiłam. Usiadłam na ziemi z nadzieją, że ktoś mnie odnajdzie lub wilk znów się pojawi. O dziwo już po chwili ujrzałam te same, niebieskie ślepia co ostatnio.
- Jak masz na imię? - spytałam, choć zdawałam sobie sprawę, że nie może mi odpowiedzieć. - Mogę mówić do ciebie Reno? - pokręcił głową, co wywołało u mnie lekkie rozbawienie. - To może Agus? Portos?  Evi? - cały czas zaprzeczał. - To może... Howly? - przez chwilę zdawał się namyślać i lekko potwierdził. Howly. Mój nowy,  najlepszy przyjaciel. Uśmiechnęłam się do niego.
- Chcesz się pobawić? - podniosłam się i chwyciłam patyk leżący na ziemi. Rzuciłam nim i zawołałam :
- Aport!  - ale Howly nawet nie drgnął. - No dawaj. - zachęciłam go ruchem ręki. Położył się obok mnie i się we mnie wpatrywał. Westchnęłam i zaczęłam go głaskać. Kiedyś nauczę go aportować,  potem go adoptuję i na zawsze zostaniemy razem. Howly nagle się poderwał i gdzieś pobiegł. Nie chciałam zostać sama więc ruszyłam za nin. Wtedy zauważyłam wyjście z lasu. Pod domem stał samochód rodziców. Ucałowałam mojego przyjaciela i pobiegłam do domu,  wchodząc przez okno i zamykając je w ostatniej chwili. Mama weszła do pokoju,  uśmiechając się do mnie i wyszła. Widocznie sprawdzała tylko czy nadal tam jestem. Odetchnęłam z ulgą. Jak on to wyczuł?  Po chwili zastanowienia poszłam się wykąpać i ułożyłam się do snu.
Obecnie mam siedemnaście lat. Nadal mieszkam z rodzicami,  uczę się i potajemnie odwiedzam Howly'iego. Rodzice nie chcieli się zgodzić nawet na małego pieska,  a co dopiero na wilka. Mimo wszystko ja i Howly jesteśmy ze sobą bardzo zżyci. Wiele razy mnie bronił i wyprowadzał z lasu ,gdy zapominałam gdzie iść. Dziś też go odwiedziłam,  ale ta wizyta była zupełnie inna...

Hej!
Postanowiłam napisać takie coś. Co o tym sądzicie?  Kontynuować to czy raczej się w to nie bawić?  Czekam na opinie.
Gabi12959

Przemieniona [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz