Red... em

246 26 1
                                    

Pozbądź się tych niepotrzebnych skrzydeł

Tylko je marnujesz.

Pozbądź się tych niepotrzebnych skrzydeł

I tak nie dasz rady dotrwać jutra.


Kim Jongdae nie zdążył dobrze wejść do domu, kiedy w całym mieszkaniu rozległ się znienawidzony przez niego dźwięk domofonu. Bez zastanowienia otworzył, no bo kogo innego mógłby się spodziewać w piątkowe popołudnie, jak nie swojego najlepszego przyjaciela Jongina? Z cichym westchnieniem ruszył w kierunku kuchni, aby przygotować sobie ciepłej herbaty. Miał dziwne wrażenie, że jego dzisiejsze marzenie o gorącym prysznicu i wygodnym łóżku się nie spełni zbyt szybko, szczególnie, że jego gość jeszcze nie dotarł do mieszkania - co mogło oznaczać tylko dwie rzeczy, obie równie złe. Po pierwsze, albo Kai był zbyt pijany, aby wejść do windy i wcisnąć odpowiedni guzik, albo znowu wymyślił coś idiotycznego, tak jak ostatnim razem, kiedy ukradł z cyrku konia i postanowił mu go sprezentować, przywożąc biedne zwierzę do jego mieszkania. Notabene Jongdae nadal się zastanawiał jakim cudem udało się chłopakowi wejść z koniem przez portiernię, wprowadzić zwierzę do windy i pojechać z nim na 15 piętro. Jedyną myślą jaka błąkała się po głowie brązowowłosego było co ten idiota wymyślił tym razem?

Trzymając kubek w dłoni, oparł się o ścianę i czekał. Jego brew uniosła się wysoko, kiedy drzwi otworzyły się gwałtownie i zobaczył Jongina ciągnącego za sobą pokaźny czarny worek.

- No dobra Kim, kogo zabiłeś i czemu przyciągnąłeś trupa do mojego mieszkania, co?

Chłopak nie spojrzał na niego dopóki nie wszedł do mieszkania i nie zamknął za sobą drzwi, a mężczyzna z coraz większym niepokojem spoglądał na jego poczynania. Lecz dopiero, kiedy młodszy uniósł głowę i ich spojrzenia się spotkały cofnął się z przerażeniem. Ten wzrok nigdy nie zwiastował nic dobrego.

- Mam świetny pomysł Dae i nie przyjmuję odmowy. Idziemy na imprezę. Obaj.

- Z trupem dla towarzystwa? To jakiś nowy sposób na podryw? Czy może to oznacza, że mam się ubrać na czarno, znaleźć łopatę i pomóc ci w zakopywaniu tego... kogoś?

- Co? Nie! To część naszego stroju na imprezę.

Jongdae przesuwał sceptycznie wzrokiem między workiem leżącym pomiędzy nimi, a Jonginem, który właśnie się schylał, aby wyciągnąć to się w nim znajdowało. Ze zdziwieniem zauważył białe pióra, które koniec końców okazały się być dwiema parami skrzydeł. To się robiło coraz bardziej podejrzane. Jednak nie dane było mu cokolwiek powiedzieć, bo zastał wypchnięty do łazienki, aby wziął prysznic, a następnie ubrany w naszykowane w między czasie przez Kai'a białe ubrania.

Gdzieś pomiędzy podkreślaniem jednego oka, a pudrowaniem twarzy Chen zdążył się dowiedzieć, że idę do Lux, na imprezę z okazji Halloween.

* * *

Białowłosy spojrzał triumfalnie na przyjaciela. Lux był jednym z najbardziej luksusowych klubów w Seulu i jeśli nie należałeś do śmietanki towarzyskiej bądź nie miałeś wystarczająco grubego portfela i złotej karty kredytowej wtedy mogłeś tylko pomarzyć, aby się tam dostać. Chen nie czekając dłużej ruszył do łazienki, może i odezwała się w nim ta próżna strona, ale noc spędzona w takim klubie mogła mu choć na trochę pomóc zapomnieć o bolesnym rozstaniu.

* * *

Klub utrzymany był w stonowanej kolorystyce, ciemnej, ale zarazem kojącej. Pulsująca muzyka, ludzie ocierający się o siebie w zmysłowym tańcu i skrzydła. Jongdae rozejrzał się dookoła czując na sobie czyjś wzrok - Kai zniknął kilka minut temu z jakimś chłopakiem, którego nazywał Hunnie - i uśmiechnął się widząc przystojnego, czarnowłosego mężczyznę, który opierał się o balustradę na półpiętrze. Niewiele myśląc ruszył w jego kierunku, kiedy tamten uniósł szklankę w geście toastu. Podchodząc bliżej lustrował jego sylwetkę, czarny dopasowany garnitur, biała koszula, starannie ułożone włosy. Tak, zdecydowanie to był typ Jongdae.

SuChenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz