Rozdział 1

237 9 17
                                    

~Harmony prov~
Jesteśmy na parkingu. FC liczy negatywne postacie a Anny liczy pozytywne. Muszę wiedzieć czy nie zapomnieliśmy  o którymś dziecku. Powierzono mi trudne zadanie opieki nad ... Dość dużą ilością szkieletów. Przesłodkich małych szkieletów. FC i Anny podchodzą do mnie i potwierdzają że brakuje jednego... To bardzo źle, mamy już opóźnienie a teraz TO. Brakuje też jednej opiekunki. Pewnie to Artist'a nie ma i  Shary. I na dodatek Lust zakrztusił się pęczkiem. Pozostałe opiekunki rozmawiają za sobą. Są bardzo miłe i mam nadzieję że dobrze wybrałam. Siedzimy razem z PJ (dorosły i niema tu jego młodsze wersji) i sprawdzamy papiery. W oddali widzę naszą zgubę. Biegnie bardzo szybko z komicznym wyrazem twarzy i synkiem na plecach. Wstałam z ławki i podchodzę do niej by pomóc z bagażami. Znowu zaczęliśmy liczyć dzieci. Są wszystkie. Powoli FC, Goth, Pallet i PJ zbierali bagaże by je włożyć do autokarów. Wszystkie dzieci powoli ustawiały się w pary, oprócz Ink i Errora którzy siedzieli na swoich miejscach. Autokar jak autokar tylko że były tu miejsca dla czterech osób a po lewej stronie od okna był „korytarz" usiadłam koło moich skarbów. Wszyscy opiekunowie rozłożyli się według par które Anny i ja utworzyłyśmy. PJ dosiadł się do mnie co nieukrywam że mnie to zaskoczyło. Lekko się za rumieniłam. To przecież PJ i ledwo co go znam. Pierwszy raz go spotkałam na spotkaniu w sprawie przedszkola. Byliśmy po do mnie ubrani więc widok nas obojga jest komiczny. Był również od mnie wyższy. Tak jak większość opiekunów. Jestem niska. Szykuje się dość długa droga. Przy dobrych wiatrach zajmie ona 12 godzin. Wyjełam z mojej torby szkicownik i poduszkę. Po to pierwsze sięgnął Ink a potem po Kredki. Error zasnął bez poduszki więc delikatnie ją położyłam pod jego czaszkę. Gdy śpi jest taki słodki, nigdy bym ich im nie oddała. Poprawiłam się na siedzeniu po czym jak sobie uświadomiłam że on się we mnie wpatruje postanowiłam zacząć rozmowę :

Proxy- Uprzedzam że przy Errorze nie jesteś bezpieczny . . heh

PJ- Już się o tym dowiedziałem ha ha ha . .

Proxy- jak długo opiekujesz się dziećmi ? 

PJ- na tyle długo by wiedzieć że Error jest niebezpieczny jak się go obudzi - dlaczego ja z nim gadam ?!

Proxy- wiesz . . . trochę się stresuje . . 

PJ- Czym ? - słyszałam w jego głosie troskę.

Proxy- No wiesz opieka nad dwoma a całym autokarze szkieletów to nie byle jakie zadanie!- poniosło mnie- mam za zadanie się nimi zajmować.. przynajmniej dziewczyny będą lepsze- w tej chwili poczułam rękę no mojej kości policzkowej

PJ- nie martw się... masz najlepszego partnera na świecie ! - realy ?

Proxy- i tego się boje - odpowiedziałam sarkastycznie na co on tylko mnie dźgnął łokciem- Ej !

PJ- Co ktoś musi mieć poczucie humoru !

Proxy-Tak bo to było takie SANStyczne - moje suchary wysuszają jeziora

PJ- Masz racje bo to jest po prosu SANScyjne! - a jego morza

Kira- EJ Gołąbki ! Bo zaraz Science mi się zrzyga ! 

PJ - ej ! Nie obudź Errora - rzekł  cicho na co obie odskoczyłyśmy. Ja na miejsce PJ a Kira na korytarz. 

Od razu zaszłam z mojego partnera i wtedy :

Lust - Banany opanują świat !!!!

Pallet - Ale tylko pod moją władzą !

Goth - nie pogarszaj  sprawy i go nie zachęcaj . . .

Proxy - Właśnie że to Ziemniaki obejmą świat !!!

Kira - nie byłabym tego taka pewna . . .

Science - to nie możliwe ! - spojrzał na swój kalkulator muwiąc że to nie możliwe. 

Fresh - psujesz zabawę bro ! Nie widzisz jak tu rewolucja bananowo-ziemniakowo-Korowa się rozpoczyna !?

Und (underflower ok?) -Nie bo to zmutowane ogórki przejmą świat !!!

Shara - No ja nie mogę ! BOŻE CZY TY TO WIDZISZ ?! - podniosła ręcę do góry.

Proxy -Wiecie że znowu nasza kłótnia o opanowania świata przez warzywa jest obserwowana . . 

Science - tak naprawdę ważywno-owocowa bo banan to owoc.

Kira - jakiś ty słodki jak się mądrzysz ! - przytuliła go

Wszystkie dzieci pozasypiały po godzinie. Wszyscy oprócz mnie, PJ i kierowcy czyli LoyalHeart. Długo się z nią znam. Niestety, ale nasze drogi się popsuły gdy zaczeła robić wywiady w innym wymiarze. Nie mam jej tego zza złe po prostu mam wielką nadzieję że będę mogła ją częściej spotykać. Widzę już nasz cel podróży. Powiadomiłam o tym PJ a ten powoli budził opiekunów i dzieci. Ja musiałam zanieść Errora bo nie chcę bo obudzić. Chłopaki wyszli pierwsi by zabrać torby i walizki. Potem wychodziły dzieci i dziewczyny. Ja byłam ostatnia. Przez przypadek Loyal chciała coś mi powiedzieć, ale to ja i spadłam na chodnik. No tak jakby. Bo PJ mnie złapał. Muszę wspominać że byłam czerwona jak burak. Jak najszybciej się otrząsłam i pomogłam chłopakom. Była to ogromna willa z szkoła bo niektóre szkielety są starsze i muszą się ,,edukować" jak to Anny rzekła. Kira podzieliła wszystkich na pokoje trzy i dwu osobowe, czyli dzieci w trzech-osobowych a pary razem. Szykuje się mieszkanko z PJ. Jutro pierwsze zajęcia i przedstawienie opiekunów. Nie wiem jak to będzie . . .

Witam wszystkich tu zebranych ! 

Mam nadzieję że rozdział się podoba bo walczyłam z brakiem weny...

I do tego Anny do mnie cały czas pisała i zakłócała skupienie !!

Nie bijcie za romans pomiędzy Proxy i PJ.

Bo to nie romans i nie mam takiego zamiaru . . .

przynajmniej teraz

Do zobaczenia ^^

PJ Daycare PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz