1
OLGA GROMYKO
WIEDŹMA
NACZELNA
TŁUMACZENIE
MARINA MAKAREVSKAYA
FABRYKA SŁÓW
2
Stojąca przy ganku czarna kobyła ma podejrzanie niewinny wyraz pyska i leniwie
macha wspaniałym ogonem. Ktoś osiodłał i podprowadził ją stanowczo zbyt wcześnie,
czy raczej to oni zbyt długo się żegnali...? Znając to bezczelne i nadaktywne
stworzenie, nie można mieć nadziei, że przez godzinę będzie spokojnie czekała w
jednym miejscu, co oznacza, że zdążyła już pójść na spacer i wrócić. Dopiero świta,
okryta kołdrą ze zbyt zimnej i gęstej jak na wiosnę mgły dolina nadal śpi. Nawet jeśli
kobyłka coś zbroiła, nikt nie wykryje tego zbyt prędko, więc to ON będzie musiał
odpowiadać, gdyż pani karej rozbójnicy potrząsa głową, odrzucając włosy na plecy, i
przymierza się do strzemienia.
- Nie jedź.
Ona opuszcza już podniesioną nogę, odwraca się. Patrzy na niego z wyrzutem, ale też
i zrozumieniem. Prosto w oczy, nie próbując ukrywać spojrzenia za rzęsami ani
prawdziwych myśli pod ulotnymi bzdurkami na błahe tematy. Mało kto ma na to
odwagę. Wiatr czochra jej długie złocistorude włosy, jedyną jasną plamę wśród szarego,
rześkiego poranka.
- Dlaczego?
- Mam złe przeczucie.
- Daj spokój! - Kobieta uśmiecha się niedbale i klepie kobyłę po karku. - Już dawno
wszystko przedyskutowaliśmy. Muszę zebrać materiały do pracy i zdobyć tytuł
3
bakałarza trzeciego stopnia, a na tak odpowiedzialnym stanowisku po prostu nie mam
innego wyjścia. Przecież jestem twoją naczelną wiedźmą, pamiętasz?
- Tak, ale pamiętam również, że jesteś moją narzeczoną. - W tym żarcie brakuje
wesołości.
- Wrócę, przecież wiesz.
Mężczyzna delikatnie przesuwa koniuszkami palców od jej skroni do podbródka, po
drodze chowając za ucho niesforny kosmyk. Ona żartobliwie wykręca się, wkłada
stopę w strzemię i wskakuje na siodło.
- Wiem.
Czarna kobyłka chętnie rusza z miejsca. Zbyt chętnie, czyli zapewne wkrótce należy
oczekiwać niespodziewanych gości, rozgniewanych równie niespodziewaną wizytą
psotnicy na ich dopiero co zasianych grządkach, w sadzie czy nawet na stryszku z
nieostrożnie pozostawioną u wejścia drabiną.
Jeżeli on zawoła, zrobi krok do przodu czy nawet opuści głowę, zdradzając, jaki ciężar
leży mu na sercu, ona natychmiast zawróci.