Tattoo

574 37 5
                                    

Odzyskałam swój telefon. Jedyny plus całej tej sytuacji. 

Minusem na pewno było połączenie pomiędzy Bostonem, a Beacon Hills. Pociąg jeździł dwa razy na dobę, jeden przyjeżdżał na miejsce o 9, a drugi o 17. U rodziny miałam się pojawić dopiero o 20, więc z dworca na pieszo ruszyłam do centrum.

Jakież było moje zdziwienie, gdy centrum miasta okazał się być jeden sklep mało znanej marki odzieżowej, jedna kawiarenka, przystanek autobusowy oraz studio tatuażu. Weszłam do kawiarni, ciągnąc za sobą moją walizkę, w której jak na złość zepsuło się jedno z kółek. Zostawiłam bagaż przy jednym ze stolików i z plecakiem podeszłam do lady.

- Dzień Dobry - powiedziałam, mając nadzieje, że młoda blondynka w fartuszku kelnerki chociaż na mnie spojrzy. Chrząknęłam, ale w dalszym ciągu czasopismo było ode mnie ciekawsze.

- Przepraszam za nią - z zaplecza wyszła siwa, lekko przygarbiona kobieta w takim samym fartuszku, jak młoda kelnerka - Pracuje tu z woli rodziców.

Staruszka wydawała się bardzo miła. Gdybym miała babcie, chciałabym, żeby to ona nią była.

- Nie tylko ona nie chce tu być - mruknęłam i lekko uśmiechnęłam się do babci. Złożyłam zamówienie na kawę i przyciągnęłam swoją walizkę do siebie. Starsza pani zniknęła, a blondynka podniosła głowę i popatrzyła na mnie.

- Nie chcesz być tutaj, czyli gdzie? - powiedziała, zamykając magazyn.

- Jednak mnie słyszysz? - prychnęłam.

Kiedy nie otrzymała odpowiedzi, wyjęła komórkę i zaczęła coś na niej czytać.

Ja zrobiłam to samo. Przewijałam Facebooka czytając setki statusów tak zwanych znajomych- połowy z ich nazwisk nie jestem w stanie połączyć z żadną znaną mi twarzą. Jedno ze zdjęć z imprezy dodane przez Dianę Twordyll skomentowałam ,, Kto jest bardziej żałosny: Ty, czy Twój czterdziestoletni sponsor?". Dwie minuty później strona zablokowała mi możliwość komentowania i klikania Lubię to! na 48 godzin. 

Co ja teraz zrobię ze swoim życiem?

- Proszę - staruszka podsunęła mi pod nos mój kubeczek z kawą na wynos. Pachniała zadziwiająco dobrze.

- Dziękuję - uśmiechnęłam się i schowałam telefon do kieszeni, by móc zapłacić za napój.

Podałam kobiecie banknot, a ona oddała go blondynce.

- Zoe, wydaj panience resztę - poprosiła i znowu nas zostawiła. Dziewczyna odłożyła telefon i z kasy wyjęła kilka monet.

- Dziękuję Zoe - uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam od niej pieniądze, po czym walcząc z walizką opuściłam kawiarnie. 

17: 40

Włączyłam nawigację w swoim telefonie. Do domu Allison mam 25 minut piechotą. Facebook mnie zablokował.

ZROBIĘ SOBIE TATUAŻ.

Przeszłam przez ulicę i weszłam do salonu, w którym był tylko dość gruby, łysy, wytatuowany mężczyzna i dwóch chłopaków w moim wieku. Jeden siedział właśnie na fotelu, a łysy pochylał się nad jego lewym ramieniem, natomiast drugi stał do mnie plecami. Obaj nastolatkowie mieli brązowe włosy

- Boisz się igieł? - zapytał łysy.

- Nie - pokiwał głową klient i popatrzył się na mnie. Tylko on zauważył moje przyjście.

- Mi robi się od nich słabo - powiedział ten drugi.

- Znam się na pierwszej pomocy - powiedziałam, podchodząc i stając obok niego.

Cousin.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz