dwa.

15 1 0
                                    

24.03.2016

Czwartek, trzeba iść do szkoły. Po wczorajszym, pierwszym spotkaniu z Jakiem zapisałam sobie jego numer, ale nie pisałam, ani nie dzwoniłam. Może dzisiaj to zrobię. Mogłabym nie iść do szkoły, gdyby nie to, że babka od chemii przydzieliła mnie do jakiegoś projektu, razem z innymi dziewczynami. 

Jestem już spóźniona 15 min. Swoim tempem ubrałam się, polakierowałam włosy i się pomalowałam. Na drugą lekcję powinnam już być. Nawet cieszę się, że nie poszłam na biologię. Nienawidzę tej lekcji, a babki jeszcze bardziej. 

Jest dosyć ciepło, ale biorę moją nową kurtkę, chcę się nią pochwalić

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Jest dosyć ciepło, ale biorę moją nową kurtkę, chcę się nią pochwalić. Nie chcę widzieć tych fałszywych twarzy. Zakładam stare buty i schodzę na dół. Witam się z bratem, który jest rok młodszy ode mnie, ale chodzi do innej szkoły, musi dojeżdżać 2 godz. Mama upierała się, żeby poszedł mieszkać w internacie, bliżej szkoły. Stwierdził wtedy, że nie chce. Po prostu nie chce, bez żadnych argumentów. Aurel też nie ma za dużo znajomych. Czasami wraca ze szkoły z jakimś kolegą. 

-Kochanie, zjedz coś zanim wyjdziesz - mówi mama, kiedy wchodzę do salonu. 

-Kupię sobie coś po drodze. Dasz mi proszę 30 zł? Muszę pokupować jakieś rzeczy do projektu z chemii, o którym ci wczoraj mówiłam. - nagroda za super kłamstwa idzie do Mercy. Brawo.

-Oczywiście, poczekaj chwilę. - od razu się zgodziła, jakby inaczej. - Trzymaj, miłego dnia słoneczko. - rzuciła szybko i wróciła do jedzenia swojego śniadania. 

Wyszłam już bez słowa i skierowałam się do najbliższego spożywczego. Cieszę się, że już jestem pełnoletnia. Nie muszę nikogo prosić, żeby mi kupił fajki. Oprócz fajek, które w sumie kupiłam na zapas, bo przecież wczoraj wzięłam dwie, poprosiłam też o wodę i suchą bułkę. 

Wychodząc ze sklepu oczywiście musiał mnie zaczepić pan Romek. Jego żona i córka go zostawiły 4 lata temu i od tamtej pory jest alkoholikiem, chociaż czasami nawet da się z nim porozmawiać. 

-Dzień dobry - przywitałam się. 

-Cześć młoda, cześć - odpowiedział ospałym i ochrypłym głosem. - Masz jakieś 3 zł? Nie będę ci kłamał, że to na jedzenie, za długo mnie młoda znasz, nie? - zaśmiał się. Mi jakoś do śmiechu nie było. Ale cóż.

-Pewnie, masz. - dałam mu 10 zł i suchą bułkę, którą przed chwilą kupiłam. 

-Dziecko, dziękuje. - powiedział tylko i powoli wstał. 

-Spoko, to za to, że pan mi zawsze papierosy kupował. - uśmiechnęłam się lekko. 

Odpowiedział uśmiechem i skierowaliśmy się w swoje strony.

Wreszcie doszłam do szkoły. Jest dosyć duża, chodzi do niej jakieś 1100 osób. I żadnej normalnej. Weszłam do środka, parę głów odwróciło się w moją stronę. Rzuciłam tylko zniesmaczoną miną i ruszyłam do szafki. W sumie tam miałam swoje wszystkie książki. W plecaku trzymałam tylko laptopa i parę długopisów. Zdążyłam w sam raz, bo zaraz po tym jak zamknęłam szafkę zadzwonił dzwonek. Mam chemię, więc babka będzie gadać pewnie na temat projektu. W mojej klasie jest 30 osób. 15 dziewczyn, 15 chłopaków. Parę z nich było kiedyś w mojej 'paczce'. Teraz nawet na siebie nie patrzymy. Usiadłam na końcu. Nie mogłam usiąść sama, bo oczywiście dzisiaj musieli być wszyscy, a we wszystkich klasach było równo 30 miejsc. Zazwyczaj siedziałam z kolegą, z którym czasem wymieniam się uśmiechem i mówię cześć. Jest najnormalniejszą osobą z nich wszystkich. Nie rozmawiamy ze sobą - fakt - ale to może nawet lepiej. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 06, 2016 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

stupid.Where stories live. Discover now