Cześć, to moje nowe opowiadanie :D Zupełnie inne niż to co do tej pory pisałam, choć też ma wątki nadnaturalne :) To miłego czytania :D
Nie wiem jak to się stało, że zamiast siedzieć w domu przy ciepłym kaloryferze, klęczałam w błocie trzymając w rękach umierającego człowieka.
Dzień zaczął się jak każdy zwyczajny czwartek. Wstałam koło ósmej, zrobiłam sobie mocną kawę i jakieś kanapki do tego, po czym przeniosłam się z tym przed laptopa. Kolejna godzina upłynęła mi na szukaniu ofert pracy w Krakowie i jakiegoś taniego mieszkania. Odkąd miesiąc temu rzuciłam pracę w rodzinnej miejscowości, staram się znaleźć coś w mieście, gdzie studiuję. Ale marnie mi to wychodzi.
Udało mi się posprzątać w domu, a kiedy młodsze rodzeństwo wróciło ze szkoły ja sama zwiałam. Zaczynał się kwiecień, a więc wiosna w pełni, błoto, deszcze i te sprawy.
Szłam powoli, nie mając obranego kierunku i zastanawiałam się czy uda mi się kiedyś coś osiągnąć w życiu. Szkoła nie była problemem, dobrze mi szło, miałam kilku znajomych i co najważniejsze, Marcin, mój kumpel od dzieciństwa postanowił iść w tym samym kierunku co ja. W domu też było spoko, mama miała dobrą pracę a to że wracała z pracy dopiero wieczorem nikomu nie przeszkadzało, bo w weekendy siedziała z nami.
Jedyny problem to ten, że nikt nigdy nie chciał przyjąć mnie do pracy. Wystarczyło, że pracodawcy usłyszeli, jak się nazywam i bum, do widzenia. Naprawdę, beznadzieja.
Kopnęłam kamyk a ten z pluskiem wpadł do kałuży. Westchnęłam, naprawdę mi się nudzi.
Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się wesoło widząc, gdzie się znalazłam. Otworzyłam furtkę i podbiegłam pod drzwi domu Marcina. Jeśli ktoś może mi pomóc, to tylko on.
- Dzień dobry, pani Aniu - przywitałam się wesoło z mamą mojego najlepszego przyjaciela. - Jest Marcin?
- Musiałaś się z nim minąć, wyszedł dosłownie pięć minut temu.
- Acha, no nic. A nie mówił, gdzie idzie?
- Chyba miał się z kimś spotkać na rynku... A może to było wczoraj? Najpewniej będzie właśnie tam.
Wypadłam z ich domu i udałam się w stronę skrótów, które używałam tylko ja i Marcin. Być może dlatego, że prowadziły przez taki niewielki lasek a ścieżka była mało widoczna, tylko my z nich korzystaliśmy. I to była pierwsza głupota jaką popełniłam.
Wchodziłam w strefę niewidoczności z drogi, kiedy to usłyszałam. Ledwo dosłyszalny strzał jak przez tłumik. Skąd wiedziałam, że ktoś strzela? Och, po prostu się na tym znam.
Drugą głupotą i naprawdę marnym pomysłem było pójście i sprawdzenie co tam się działo. Pewnie kto inny na moim miejscu albo by się nie przejął dziwnym dźwiękiem albo po prostu zwiał. Ja musiałam to zbadać.
Ruszyłam więc szybciej i już po chwili byłam w lesie. Na początku zauważyłam tylko jakiegoś faceta klęczącego na samym środku ścieżki. Nie rozglądając się nawet podbiegłam do niego.
- Co się panu stało? - Klęknęłam obok niego lekko dotykając ramienia. Mężczyzna spojrzał na mnie i jego oczy rozszerzyły się w jeszcze większym strachu.
- Na boga, uciekaj stąd! - wycharczał. - Zanim on...
Z jego ust wytrysnął strumień krwi i mężczyzna opadł bezwładnie do przodu, wprost na mnie. Jęknęłam, starając się utrzymać równowagę, bo do najlżejszych to on nie należał.
- No proszę, a kogo my tu jeszcze mamy?
Zamarłam słysząc ten głos. To nie może być... Zacisnęłam pięści na kurtce tego faceta starając się opanować dudnienie serca. Nie chciałam wierzyć w to co słyszałam. Tak bardzo chciałam się mylić. Odwróciłam ostrożnie głowę natrafiając na spojrzenie mordercy.
- Karolina... Tylko nie ty!
I tutaj popełniłam mój trzeci błąd. Widząc zdziwienie na twarzy Marcina, puściłam ciało tamtego mężczyzny. Z cichym plaśnięciem opadło w błoto a ja powoli podniosłam się na równe nogi. Mój przyjaciel, mój najlepszy przyjaciel schował broń i podszedł do mnie szybko.
- Co ty tu robisz?!
- Zabiłeś go! Czy ty zdajesz sobie z tego sprawę?!
- Dobrze wiem co zrobiłem! - warknął wściekle aż zadrżałam. Nie takiego Marcina znałam. - Ciebie też będę musiał zabić.
- Co?! Czyś ty zdurniał?
- Zamknij się!
Jego wrzask jakby mnie zatrzymał. Spojrzałam na martwego mężczyznę, a w mojej głowie pojawiła się myśl czy miał rodzinę. Czy miał żonę, dzieci, psa. Zagotowało mnie w środku, bo w ten sposób rozwalił cały świat tego faceta. Jak on w ogóle mógł to zrobić?
- Kto to był?
- Co?! Nie ważne, miałem na niego zlecenie i już.
- Jesteś płatnym mordercą?
Cisza. Nic nie odpowiedział tylko się we mnie wpatrywał uważnie. Czyli tak. Kurde.
Zastanawiałam się czy ten dzień może być jeszcze gorszy. Wiadomość, że czyiś najlepszy przyjaciel jest mordercą na zlecenie i widok jak jego ofiara umiera ci na rękach jest wystarczająco dołująca. Ale się myliłam. Ten dzień jeszcze się nie skończył.
Marcin wyjął ponownie broń i wycelował nią we mnie. Zamarłam widząc dziwną pewność w jego ruchach. Ręka nawet mu nie drgnęła. Pieprzony zawodowiec.
- Wybacz mi, ale tak będzie lepiej.
- Ty mnie chyba nie...? - Nie byłam w stanie dokończyć pytania. Stał zaledwie trzy kroki ode mnie. Jeśli strzeli to zginę. Spojrzałam błagalnie w jego oczy i wtedy to zauważyłam. Płakał. Łzy zbierały się w kącikach i powoli wypływały na policzki. Nie chciał mnie zabić?
- Marcin?
- Nikt nie może wiedzieć! Nawet gdybym cię zostawił to oni i tak cię znajdą. - Otarł oczy rękawem i uśmiechnął się smutno. - Będziesz mniej cierpieć.
- Marcin!
Nie byłam pewna co było pierwsze. Przeraźliwy ból w klatce piersiowej czy cichy dźwięk wystrzału. Nogi ugięły się pode mną prawie natychmiast i poleciałam na kolana. Jedną ręką podpierałam się na ziemi a drugą przyciskałam do piersi. Pal licho, że była w błocie i krwi tamtego człowieka. Skoro i tak umrę to na nic się zda uważanie na zarazki.
- Karuś...
Marcin opadł na kolana obok mnie i przycisnął mocno do piersi. Słyszałam jak przez mgłę jego szloch i ciche przeprosiny. Tak bardzo chciałam go nienawidzić, ale nie mogłam. Był mi zbyt bliski przez całe życie, że nie potrafiłam wytworzyć jakiejś konstruktywnie złej myśli o nim. Zdążyłam złapać go za dłoń i mocno ścisnąć zanim światło zlało się w ciemną plamę.
YOU ARE READING
Zniszczę Cię
Mystery / Thriller- Zniszczę Cię. - Mówisz? - Tak. - To do twojej śmierci... Co ma zrobić dziewczyna, której najlepszy przyjaciel okazał się być bezwzględnym mordercą? Co ma zrobić gdy zaczął polować na osoby ze stowarzyszenia, o którym istnieniu nie miała p...