Słów kilka o mojej przygodzie z siatkówką

403 28 28
                                    

Pierwsze kroki z siatkówką przeżyłam bardzo wcześnie. Właściwie odkąd pamiętam oglądałam z tatą niektóre mecze reprezentacji. Na początku marudziłam, bo wolałam bajki, jak to dzieciak, ale po dłuższym czasie sama z zainteresowaniem oglądałam i pytałam o zasady. Tata był cierpliwy i odpowiadał na każde pytanie. W tamtym czasie moim ulubionym siatkarzem był Krzysiek Ignaczak. Dalej nim jest, tylko teraz traktuję go również jako jeden z największych autorytetów. 

W piątej i szóstej klasie podstawówki brała udział w turniejach siatkarskich. Sukcesy miałam nikłe i prawdę mówiąc o wiele lepiej grałam w piłkę ręczną, nożną czy też koszykówkę. 

Igrzyska Olimpijskie w 2012 roku pamiętam średnio, jak przez mgłę. Jeśli miałabym określić jednym słowem co czuję, gdy o nich myślę, to rozczarowanie. Za to MŚ w 2014 to mój ukochany turniej. Mogłabym w nieskończoność oglądać mecze Polaków z tamtego czasu. A moje szczęście po finale było nieopisane. Wtedy zrozumiałam dlaczego jestem kibicem. 

Kocham w tym przede wszystkim adrenalinę. Kiedy twój zespół przegrywa 2:0, ale po ciężkiej walce wygrywa trzy następne sety. W siatkówce wszystko jest możliwe, a stu procentowa walka toczy się cały czas. Tutaj nie ma czasu na chwilowy luz, odpuszczenie sobie kilku minut. Możesz albo wygrać, albo przegrać. Nie ma nic pomiędzy. Jeśli nie jesteście drużyną, nigdy nie wygracie. Tutaj nie ma miejsca na wyjątkowe indywidualności, bo nie jest możliwe aby jeden człowiek wygrał. Potrzebna jest drużyna, zgranie, przyjaźń. 

Teraz napiszę coś, co dla większości z was wyda się dziwne. Na początku strasznie nie lubiłam Bartka Kurka. Nie wiem czemu, ale nie przepadałam za nim. Dopiero jakoś rok temu stwierdziłam, że to równy gość, a to co o nim myślałam, to przeświadczenie z dawnych lat. A jako mniejsza dziewczynka byłam po uszy zakochana w Bartmanie. Teraz to jest dla mnie strasznie dziwne, ale mimo wszystko wspominam to z uśmiechem na twarzy. To takie małe rzeczy, trochę naiwne i głupie, ale doskonale pokazują, że siatkówka to część mojego życia. Spora część. 

Po moim pierwszym meczu Plusligii, na który czekałam ponad miesiąc, zdecydowanie poprawiłam taktykę. Zaczęłam bardziej przykładać się do ćwiczeń, ryzykować, atakować, moje przyjęcie się poprawiło. Przez dość długi czas moja wuefistka męczyła mnie, żebym poszła na treningi, bo na pewno dostanę się do szkolnej drużyny. Na początku nie chciałam, wymigiwałam się, bo bałam się starszych roczników. Rezultatem tego było to, że dopiero w drugiej klasie zaczęłam na nie uczęszczać. Okazało się, że to świetna sprawa. Nauczyłam się wiele i dalej doskonale bawię się na nich, a gra to dla mnie czysta przyjemność. Również w tamtym roku brałam udział w pierwszym moim turnieju siatkówki w gimnazjum. Zdobyłyśmy drugie miejsce, a ja ku mojemu niezadowoleniu nie grałam zbyt dużo, a dodatkowo moje kolano było zmasakrowane. Jakiś tydzień później, grając w piłkę ręczną, źle wylądowałam po wyskoku, czego efektem była kontuzja kolana i dwa tygodnie bez grania. Koszmar, ból straszny, a przez jakiś czas miałam straszne problemy z chodzeniem. Dodatkowo ogromny siniak i grożenie punkcją. 

Potem wróciłam do gry. Obecnie uważam, że gram przyzwoicie, ale jeszcze wiele brakuje mi do tego co chcę osiągnąć. Problemem jest mój wzrost (161,5 cm), ale myślę, że nadrabiam ambicją i wolą walki.

We wrześniu byłam na największym wydarzeniu sportowym w moim życiu - Meczu Gwiazd. Spełniłam tam ogromną liczbę moich marzeń. Był to mój pierwszy mecz reprezentacji, zrobiłam sobie zdjęcie z Igłą, Nowakowskim, Antigą, Anastasim, Murkiem, Grbicem, pogadałam z panem Papke no i poznałam mojego mistrza - Gibę. Doliczmy do tego otarcie się o Bartka Kurka i oddychanie tym samym powietrzem co Michał Kubiak i David Lee, a hymn śpiewany z tyloma rodakami nigdy nie wyjdzie z mojej pamięci. Wtedy byłam po prostu szczęśliwa

W tym sezonie chciałabym jak najczęściej bywać na meczach ZAKSY, a w ewentualności Katowic. Mam do tego szczególną motywację, ponieważ moja przyjaciółka zaczęła jeździć na mecze razem ze mną. Na pewno będę na jakimś meczu ME w 2017 roku. Mam nadzieję również na inne mecze reprezentacji. 

W tym roku i nadchodzącym będę spełniać marzenia. Obiecuję to Wam i sobie. Proszę, pilnujcie mnie w tym postanowieniu.

Siatkówka moim okiemWhere stories live. Discover now