- Wstawaj! Nie zamierzasz chyba przespać całego życia. - Oto moja najwspanialsza przyjaciółka Emili, wie jak sprawić, by poranek stał się piękny.
- Muszę przyznać, że nie takiego powitania się spodziewałam. - mówię zwlekając się z łóżka.
- Masz racje. Witam Cię kochana przyjaciółko. Jak się spało? Nieprawdaż, że mamy dziś wspaniały słoneczny poranek w Los Angeles? Szkoda tylko, że zamierzasz chyba cały ten dzień przespać, bo jest już dziesiąta godzina. - Oparła ręce na biodrach. A ja zerwałam się na równe nogi. Dziesiąta rano!? To niemożliwe. Szybko chwyciłam telefon. No tak przecież po co nastawia się budzik. Jeszcze ani razu nie zaspałam, ani nigdy się nie spóźniłam. Najwyraźniej czas to zmienić.
- Cholera! Jestem już spóźniona! - zaczynam latać w kółko i próbować ogarnąć łóżko. - Jeszcze dodatkowo popsuł mi się wczoraj samochód i jest u mechanika -powiedziałam zdenerwowana. Słodka minka zdecydowanie zadziała na Em. - Zawieziesz mnie? Błagam - przewróciła oczami
i zrobiła wkurzoną minę, ale zaraz pojawił się na jej twarzy podstępny uśmieszek.
- Dobrze, ale musisz coś dla mnie zrobić. - Dzięki Bogu, gdyby nie ona to miałabym poważny kłopot.
- Dobra niech Ci będzie, zrobię wszystko tylko mnie zawieź do tej cholernej pracy. Wezmę tylko szybki prysznic.
- Możesz nawet obejrzeć film. To w końcu nie mi się śpieszy - śmieje się.
- Ha ha bardzo śmieszne. -Widzę kontem oka, że Emili z bananem na ustach idzie w kierunku kuchni - Też Cię kocham stara! - słyszę wchodząc do garderoby. Te słowa od razu sprawiają że się uśmiecham. Em to moja najlepsza przyjaciółka, bez której chyba nie mogłabym żyć. Poznałyśmy się w pracy. Zostałyśmy do niej zatrudnione tego samego dnia, dziwny zbieg okoliczności. Co prawda nie znamy się za długo, bo tylko rok, ale jak widać tyle nam wystarczyło, żebyśmy wiedziały o sobie wszystko i stały się siostrami.Biorę szybko jakąś bieliznę, białą, obcisłą bluzkę z krótkim rękawkiem i do tego długie jeansy.
Po szybkim prysznicu wskakuje w ciuchy, próbuje okiełznać swoje ciemne blond włosy i zrobić jakiś szybki makijaż. Fakt, że to wszystko zrobiłam w 10 minut sprawia, że zdążę jeszcze wrzucić coś na ząb. Gdy wchodzę do salonu widzę, że Emili zrobiła mi naleśniki z syropem klonowym
i owocami.
- Zdecydowanie ja też Cię kocham stara - mówię z uśmiechem. - Bosko pachnie. Jak ty to tak szybko zrobiłaś? - pytam siadając naprzeciwko Em po drugiej stronie blatu kuchennego.
- Przyniosłam już gotowe w kieszeni - po tych słowach wybuchamy śmiechem. - A tak w ogóle
to masz jakieś plany na dziś?
- Raczej nie muszę tylko podrzucić ten projekt do firmy. - mówię między kęsami.
- Tak sobie pomyślałam, że skoro ty masz dziś wolne i ja, jest piątek więc jutro weekend i nie
ma pracy to może wyskoczyłybyśmy do jakiegoś klubu i się trochę rozerwały? - Jej propozycja zdecydowanie mi się nie podoba, nie przepadam za alkoholem jedynie co toleruje to czasami wino i szampana w sylwestra i na tym koniec. Mimo że jesteśmy najlepszymi kumpelami to jednak z trochę innej bajki. Ona przynajmniej co dwa tygodnie ląduje w jakimś klubie, upija się, także urywa się jej film i wyrywa facetów. Myślę, że na pytanie z iloma mężczyznami już spała nie byłaby w stanie mi odpowiedzieć.
- Wiesz przecież, że to ostatnia rzecz, jaką chcę robić. Podaj mi, choć dwa powody, dla których mam się katować?
- Dawno ze mną nigdzie nie byłaś, a ostatnio jak spytałam, czy wyskoczymy się zabawić powiedziałaś, że następnym razem na pewno ze mną pójdziesz.
- Dobra uznajmy to za powód, ale jeszcze drugi. - Mówię z wyraźnym triumfem na twarzy.
- Pamiętasz jak jakieś 15 minut temu obiecałaś, że zrobisz wszystko co zechcę. - Nie lubię tego jej zwycięskiego uśmieszku.
- To się wkopałam.
- Oj Rose, nie jęcz już tak, będzie fajnie.
- Na pewno - mój entuzjazm raczej nie potwierdza tego, co powiedziałam. - Musimy już iść, bo jak się spóźnię to już w ogóle ten dzień będzie do kitu. Odkładam naczynia do zmywarki, biorę torebkę i zakładam czarne huarache. Po wyjściu z domu Em idzie do samochodu a ja muszę jeszcze tylko odprawić codzienny rytuał, czyli wstąpić do Starbucksa po mrożone latte. Dziękuje Bogu, że tuż koło wyjścia z mojego mieszkania, dosłownie pięć metrów, znajduje się coś tak wspaniałego.
Po zajęciu fotela pasażera, podałam kawę Emili
- Dzięki. Tego mi było trzeba. - Moja praca znajduje się na szczęście pięć minut drogi z mojego domu do niej, co bardzo doceniam. Uważam, że zakup tego mieszkania był trafnym wyborem, biorąc pod uwagę fakt, że do wszystkich miejsc jest bardzo blisko.
Nagle Emili ścisza muzykę i nerwowo wierci się na fotelu. Trochę zaczynam się bać, bo wygląda
to tak jakby zaraz miała recytować wiersz przed milionami ludzi.
- Rose, wiem, że może to nie najlepszy moment na taką rozmowę, ale... - zastanawia się chyba jak to powiedzieć. - Znamy się już od ponad roku, prawda?
-No tak.
-Ja wiem, że to nie moja sprawa, ale... -dobra skoro to nie jej sprawa oznacza, że nie jest chora ani nie wybiera się na tamten świat, trochę mi ulżyło. - Zrozum ja się po prostu o ciebie martwię.
- teraz już nic nie łapie.
- Nigdy przez ten czas nie byłaś na żadnej randce ani nic. Nie no dobra na dwóch byłaś. Jeżeli jesteś lesbijką albo coś to możesz mi powiedzieć. Chcę, żebyś wiedziała, że nadal będziesz moją najlepszą przyjaciółką. Ja naprawdę nie mam nic przeciwko gejom i lesbijką. - Zamurowało mnie. - Błagam powiedz coś. - A ja w tym momencie wybucham śmiechem. -Z czego się śmiejesz? - pyta z lekkim uśmiechem.
-Em nie jestem lesbijką, nie spotykam się z nikim, ponieważ chcę najpierw dojść w życiu
do momentu aż będę wiedziała, że wszystko, no dobra prawie wszystko mam pod kontrolą. Chcę wiedzieć, że grunt pod moimi nogami będzie pewny i dopiero wtedy zacznę „bawić się w miłość" i szukać jakiegoś faceta ewentualnie czekać aż on znajdzie mnie. Nie musisz się o mnie martwić naprawdę wszystko jest okej. I przepraszam, że wybuchłam śmiechem, ale po prostu po tym jak stałaś się tak poważna myślałam, że zaraz powiesz mi, że masz raka albo coś jeszcze gorszego. - Chciałabym, żeby to wszystko, co powiedziałam było prawdą, ale niestety nie jest. Chcę żeby poznała prawdę ale nie wiem jak to zrobić, jak jej o tym powiedzieć. Może tak jak zrobiła to ona myślę, że trochę jej zajęło, zanim odważyła się mnie spytać, czy nie jestem przypadkiem lesbijką. Już wiele razy próbowałam zebrać się w sobie i powiedzieć jej o tym, czego nie wie, tak naprawdę to tylko dwie osoby oprócz mnie o tym wiedzą i myślę, że to ona powinna stać się tą trzecią.
- Rose ja bardzo Cię przepraszam, ale po prostu... - na jej twarzy pojawia się zmieszanie.
- Nic się nie stało Em, naprawdę nic.
- Ale skoro twierdzisz, że musi być ten odpowiedni czas na miłość to kiedy jak nie teraz? Masz bardzo dobrą pracę, w której robisz to, co kochasz, twoje konto bankowe raczej nie narzeka na braki wziąwszy pod uwagę fakt, że dostałaś ogromny spadek po babci. Pamiętasz jak mi mówiłaś, że jak coś to masz dużo kasy odłożone na czarną godzinę. A twoje mieszkanie ciężko jest nazwać mieszkaniem, bo to jest apartament, znajdujący się na osiedlu, na którym mieszkają jedni z najbogatszych w LA. I nie próbuj mi nawet wmawiać, że to nie apartament, ponieważ ciężko ogromne trzy pokoje, ogromną garderobę, ogromny salon, ogromną kuchnię, ogromną łazienkę zaliczyć do rzeczy, które są standardem. Nie mówiąc już o twoim mustangu, nie no norma! Więc nie próbuj mi wmawiać, że to nie jest odpowiedni moment na miłość i że nie czujesz się pewna. Kobieto, zacznij żyć chwilą, szaleć, cieszyć się życiem. Masz dopiero 22 lata a zachowujesz się jak babka po 40. Jesteś piękna, atrakcyjna, wysportowana, większość facetów dałaby sobie rękę odciąć, żeby tylko być twoją drugą połówką. Jak nie teraz to kiedy? - Dobra takich słów się nie spodziewałam i prawdę powiedziawszy ona ma racje. I to ogromnie, cholerną rację. Zatrzymałam się w miejscu. Mimo, że myślałam o przyszłości nigdy nie uwzględniałam w niej miłości. Faktem jest, że życie już dało mi w kość, zazwyczaj dzieje się tak po coś, nie bez przyczyny, los próbuje nam dać coś do zrozumienia, ale ja chyba tego przekazu nie odebrałam za dobrze, bo się poddałam.To co powiedziała Em dało mi trochę do myślenia. Dało mi pewności siebie, odwagi i powodów dla których warto wstać po przegranej walce, otrzepać się, poprawić koronę na głowie i iść dalej przed siebie, korzystać z życia i przestać usprawiedliwiać się przeszłością.
CZYTASZ
Never forget
RomanceNever forget to opowieść o młodej dziewczynie i jej ciężkim życiu, które co chwilę stawia ją w trudnych dla niej sytuacjach. Czy spotkanie pewnego mężczyzny doprowadzi do zmian na lepsze w jej życiu, czy może sprawi inaczej. Pamięć, która nie pozwal...