Nieznajomy

22 2 2
                                    


...drzwi stały przed nią otworem, nie wiedziała co robić, mogła stawić czoła lub uciec. Gdy tylko nieznajomy zjawił się na skraju lasu nie było mowy żeby dłużej się zastanawiać. Annika pospiesznie wbiegła do domu i zatrzasnęła za sobą drzwi. W środku panował mrok, okna były zabite deskami, a w powietrzu unosił się zapach wilgoci. Kiedy oswoiła się z mrokiem zaczynała powoli dostrzegać wygląd pomieszczenia. Było tam mnóstwo zakurzonych mebli, wielkie, skórzane sofy, a na sporym dębowym stole leżały gazety i kawa. Wszytko wskazywało na to, że ktoś tu mieszka. Jednak po chwili uzmysłowiła sobie, że powinna uciekać. Szybko przeszła do kolejnego pomieszczenia i znalazła się w ogromnym holu. Zauważywszy stare, kręte schody, ruszyła po nich w górę. Idąc powoli czuła, że wpakowała się w niezłe kłopoty, a w dodatku każdy stopień wydawał z siebie głośny zgrzyt, powodując, że Annikę przechodziły ciarki. Gdy dotarła na górę, odetchnęła z ulgą, do czasu... Nagle usłyszała cichy odgłos kroków dochodzący z salonu. W panice podbiegła na palcach do jedynych drzwi, nacisnęła klamkę i...

-Kurwa! Zamknięte. - wyszeptała zdyszana.

Rozejrzała się wokół siebie i w rogu korytarza ujrzała niewielką szafkę. Pospiesznie podeszła do niej i otwarła. Było tam raptem kilka rzeczy, stare notatniki, długopisy, karty, lecz nie mogła znleźć niczego co mogłoby przydac sie do otwarcia drzwi. Przeszukała jeszcze raz szufladę, kiedy jej spód podniósł się. „Udało się" - pomyślała, wyciągając metalowy przedmiot. Włożyła klucz, przekręciła i w tej samej sekundzie znalazła się po drugiej stronie drzwi szybko je zamykając. Oparta o ścianę opadła powoli na podłogę. Nie miała pojęcia jak się stąd wydostać. Kroki ucichły i Annika odetchnęła z ulgą. Kiedy emocje trochę z niej opadły zaczęła rozglądać się po pokoju. Wyglądem pomieszczenie przypominało niewielką bibliotekę. Po lewej stronie stały duże regały pełne książek, po prawej na ścianie wisiały stare, pożółkłe obrazy, na środku natomiast stało potężne biurko, a za nim odwrócony w stronę okna skórzany fotel. Nic jej tu nie pasowało, pokój ten różnił się od pozostałej części domu, był zadbany i czysty, a przez okno wpadały promienie zachodzącego słońca. Ostrożnie podeszła do biurka i zaczęła przyglądać się jego zawartości. Leżał na nim stos dokumentów, kilka zdjęć w ramkach, lampa i w połowie zalany atramentem list. Przyjrzała się dokładniej zabryzganej kartce papieru. Pismo było pochyłe i dość niewyraźne, a z tego powodu, że cała jego zawartość oprócz podpisu była zalana, Annika mogła jedynie spróbować odczytać podpis - Lorenso Kessler.

- Hmm to dziwne gdzieś już słyszałam o tej osobie. - burknęła pod nosem.

Zostawiła w spokoju list i obeszła fotel aby wyjrzeć przez okno. Rozpościerał się stąd niesamowity widok na całe miasto. Zachwycona pięknem otaczającego widoku obróciła się i nagle cały świat zawirował, a Annika bez uprzedzenia zwymiotowała na podłogę. Kiedy się uspokoiła, bała się podnieść wzrok, lecz adrenalina i ciekawość zwyciężyła, a jej oczom ponownie objawiły się zwłoki. Był to około sześćdziesięcioletni, krępy mężczyzna, miał popielate włosy, mocne rysy twarzy i oczy spoglądające w dal. Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie ze skórzanym pasem. Jedyne co wywierało w niej przerażenie to przestrzelona na skroś głowa. W tej samej chwili gdy stała wgapiona w trupa, z cienia wyszedł muskularny mężczyzna w czarnym garniturze.

-Mamy piękny zachód słońca, prawda Anniko? - rzekł jedwabiście delikatnym głosem.

-Aah! - wydała z siebie stłumiony

-Czyżbym był aż tak straszny? - zadrwił z niej mężczyzna.

Annika podniosła głowę i ujrzała po drugiej stronie biurka wysokiego gościa. Na chwilę stanęło jej serce kiedy zorientowała się, że jest to nieznajomy, który gonił ją w lesie.

- Kim jesteś - spytała ostrożnie.

- Corbin... Jestem Corbin, więcej nie musisz wiedzieć.- odparł oschle.

- Czemu mnie śledzisz, czego od mnie chcesz?! - po chwili przerwy odparła z przerażeniem - i skąd mnie... znasz?

- Powiedziałem, że więcej nie mówisz wiedzieć! - wrzasnął - a teraz zrobisz to co każę.

- Nie. - odparła stanowczo, ale kiedy spiorunował ją wzrokiem, poczuła jak opuszcza ją wszelka adrenalina, a pewność siebie ulatnia się z każdą chwilą. Nie miała wyboru, musiała zrobić co każe, szukała jeszcze przez chwilę drogi ucieczki, gdy nagle Corbin wyciągnął broń, wycelował prosto w jej głowę i rzekł:

- Masz do wyboru dwie opcje. Pierwsza, albo zrobisz co każę i będziemy żyć w zgodzie, druga możesz uciekać, ale prędzej czy później oberwiesz kulką w łeb. Chyba nie ma się co zastanawiać prawda? - uśmiechnął się szyderczo.

- Dobrze, zrobię co każesz - Annika odparła tracąc wszystkie nadzieje.

- Grzeczna dziewczynka - wyszeptał jej do ucha, co sprawiło, że przeszły ją dreszcze - a teraz weź długopis, kartkę i zapisz to co podyktuję.

Notowała skrzętnie wszystko co mówił, po jakiś pięciu minutach kazał schować kartkę to koperty. Kiedy wszystko było gotowe odparł:

- A teraz ładnie się podpisz.

- Tego już za wiele! Czego od mnie chcesz Corbin?! - i w tej samej chwili zrozumiała, że popełniła wielki błąd podnosząc głos na nieznajomego.

- Ja tylko grzecznie proszę - odparł przykładając jej lufę do głowy, że aż poczuła na skórze zimno metalu.

Zrobiła to. Podpisała się na niewielkiej, czerwonej kopercie, a kiedy chciała się odezwać, Corbin jej przerwał.

- Jak ładnie. Ah popatrz, która godzina czas żebyśmy się stąd zabrali.

- Nigdzie nie idę! - krzyknęła. W mgnieniu oka podniosła się i pobiegła ile sił w nogach w stronę drzwi. Usłyszała za sobą jak Corbin mówi do siebie coś po cichu i nagle cały pokój wypełnił huk pistoletu.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 16, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Ten który jest gotów na śmierć może zostać zabity Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz