Wstęp

39 9 5
                                    

  Zapach, który inni uważają za ten nie do zniesienia, jest częścią mojego życia. Widok postaci bez duszy dla zwykłego człowieka - tragedia, dla mnie mapa, na której można znaleźć niesamowite "skarby". Wielu moich znajomych, a nawet moi rodzice nie byli zadowoleni z zawodu, który wybrałam. Według mnie jest to najlepsza decyzja jaką podjęłam w życiu. Odkąd skończyłam 16 lat, moim marzeniem było zostanie medykiem sądowym. Dziwne marzenie jak na 16-latkę, prawda? Moje rówieśniczki chciały zostać aktorkami, piosenkarkami, weterynarzami... Ja jako jedyna chciałam pracować wśród ciał pozbawionych życia. - Jesteśmy na miejscu. Należy się 30 złotych - Z zamyśleń wyrwał mnie chłodny głos taksówkarza. Sięgnęłam szybkim ruchem ręki do skórzanej torebki, aby wyciągnąć z niej odpowiednią kwotę pieniędzy. Po przeliczeniu, a tym samym uiszczeniu opłaty za przejazd, mogłam wreszcie opuścić czarny luksusowy samochód. Po zatrzaśnięciu drzwi usłyszałam dźwięk silnika, kierowca odjechał. Uśmiechnęłam się pod nosem widząc budynek, w którym pracowałam. Z chęcią zostawałam dłużej i pomagałam moim współpracownikom, nawet gdy nie dostawałam za to wynagrodzenia. Nazywano mnie pracoholikiem, zwłaszcza gdy przynosiłam pracę do domu, ale nie przeszkadzało mi to. Kochałam to co robię, a określenie pracoholika sprawiało, że byłam w jakimś stopniu z siebie dumna. Przecież ludzie musieli widzieć jak się staram, nie bez powodu mnie tak nazwali. Ruszyłam pewnym krokiem w stronę sporych drzwi. Już miałam łapać za klamkę, ale wyprzedzono mnie. Przez uchylone drzwi ujrzałam niewysokiego, starszego mężczyznę. Był to mój przełożony, najcieplejsza osoba w tym budynku. Za każdym razem gdy kogoś mijał na korytarzu, obdarowywał go serdecznym uśmiechem.

 - Dzień dobry ___, mam nadzieję, że nie zapomniałaś o dzisiejszym powitaniu nowego członka naszej niewielkiej rodziny - pan Kang (bo tak też się nazywał) traktował nas jak swoje rodzone dzieci. Własnych nie widział od wielu lat, jego córka studiowała za granicą, a syn był wiecznie zapracowany.  Myślę, że to z powodu braku najbliższych u swego boku tak bardzo cieszył się gdy do naszego zespołu dołączały nowe osoby. Pan Kang był niesamowicie inteligentnym mężczyzną. Uwielbiałam przychodzić do niego na kawę i kruche, waniliowe ciasteczka wiedząc, że będę mogła dowiedzieć się naprawdę ciekawych rzeczy. 

- Będę na pewno - gdy mężczyzna usłyszał te słowa ukłonił się w moją stronę zdejmując przy tym wełniany beret i odszedł. 

Umarli [Sehun]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz