Hope Black ma 17 lat jest typem samotniczki nie wieży w istnienie miłości i nie ma marzeń ponieważ uważa że się nie spełniają mieszka z ojcem który jest szefem największego gangu w Los Angeles. Ma tylko jego jej matka zmarła na raka gdy Hope miała 10 lat od tamtego momentu tata ją bije a jego pracownicy nie są lepsi gdy mają tylko ochotę robią z nią rzeczy których dziewczyna nie koniecznie chce...
Luke Robinson ma 18 lat jest samotnikiem i też nie wierzy w miłość odkąd jego była dziewczyna została zabita na jednej z misji mieszka sam ma dwóch najlepszych przyjaciół
Chris Blue ma 18 lat mieszka z przyjacielem Jackiem i jest przyjacielem Luka
Jack Shadow ma 18 lat mieszka z Chrisem i jest przyjacielem Luka
Rose White ma 17 lat jest najlepszą przyjaciółką Hope i jedyną... Wie o wszystkim co dzieje się w jej życiu
-Błagam przestańcie błagam!- krzyczała Hope gdy znowu pracownik ojca chciał ją wykorzystać -Proszę!
Choć wiedziała że nikt jej nie pomoże to i tak nie traciła nadziei której tak mało pozostało.I znów to sie stało wykorzystał, pobił i zostawił tak jest przynajmniej raz na dwa tygodznie ale ona nic nie może z tym zrobić jest zbyt słaba dla nich.
Gdy mężczyzna wyszedł Hope zaczęła jeszcze bardziej szlochać upadła na kolana i już sie nie powstrzymywała płakała jak jeszcze nigdy. Z bólu zasnęła obudziła sie następnego dnia w swoim malutkim pokoiku na strychu nie było w nim nic nadzwyczajnego kremowe ściany i białe meble. Podeszła do lustra i sama sie siebie przestraszyła poszarpane włosy strugi czarnych plam na policzkach od płaczu, rozerwane ubranie. Poszła pod prysznic na całe szczęście miała łazienkę w pokoju. Rozebrała sie i popatrzyła na rany na swoim ciele, pełno małych kresek wszędzie na ramionach, nadgarstkach, udach i brzuchu tysiące małych ran.
Myślała że jeżeli się oszpeci będzie ich obrzydzać lecz nie nic sie nie zmieniło...
Ubrała sie w szarą bluzę czarne jeansy z dziurami na kolanach i czarne superstary.
Założyła na głowę kaptur i pokryjomu wyszła z domu. Błąkała sie po ulicach miasta bez celu przystanęła na chwile i spojrzała w górę na najwyższy wierzowiec w mieście myślała o tym co by było gdyby skoczyła , z zamyślenia wyrwał ją męski głos
-To i tak ci nie pomoże- dziewczyna gwałtownie odwróciła sie w prawo stał tam wysoki szatyn o brązowych włosach w T-shirt ( nwm jak sie odmienia) i szarych spodniach.
-Nie wiem o co ci chodzi
- Napewno a mi sie wydaje że jednak wiesz - Hope spuściła głowę w dół i patrzyła w swoje buty które nagle stały sie takie ciekawe...
-Nie odwracaj głowy pozwól mi patrzeć na twoją piękną twarz
-Nie jestem piękna
- Jesteś . Jak ci na imię?
-Hope
-Piękne imię ja mam na imię Luke
- Raczej ta informacja mi sie nie przyda
- Dlaczego?
- Bo nigdy więcej sie nie spotkamy
- Nie był bym tego taki pewien ale jak chceszDxiewczyna uśmiechnęła sie słabo do chłopaka i odeszła postanowiła wrócić do domu gdy przekroczyła prug od razu została wciągnięta głębiej do środka i zaczęli jej ściągać ubrania. Hope wyrywała sie i pobiegła do wyjścia wiedziała że jak wróci dostanie karę za ucieczkę ale w tamtej chwili o tym nie myślała biegła ile sił w nogach gdy nagle na kos wpadła...
Dziękują za przeczytanie i mam nadzieje że się spodobało proszę o gwiazdki i komentarze. 3⭐️+ 5 dni = następny rozdział 😀😄