Następnego dnia w szkole był test z magmy. Dziś była też Ann.Troche źle się czułam. Myślałam, że to z powodu stresu testem. Na przerwie przed matmą poszłam pogadać z Ann do szkolnej szopy z narzędziami przy boisku. Nagle poczułam jakby ktoś mocno uderzył mnie w głowę młotkiem. Ann (jak się później dowiedziałam) zaniosła mnie do pielęgniarki, bo nie udało się jej mnie ocucić w szopie.
Pielęgniarka zawiozła mnie do szpitala. Zostali wezwani moi rodzice - Jessica i Peter. Po badaniach zatrzymano mnie na dzień w szpitalu. Następnego dnia mogłam już wyjść do domu.
Następnego dnia do szkoły przyjechali moi rodzice. Musiałam natychmiast pojechać do szpitala. W szpitalu powiedzieli mi, że mam białaczkę.