Christmas travel with stranger

3.2K 268 100
                                    

Autorka: Wiem, że pomysł nie jest oryginalny i są już świąteczne one shoty o podobnej tematyce. Mam jednak nadzieję, że przypadnie wam to ff do gustu.  

Cóż nie lubię i nie umiem składać życzeń, dlatego napiszę krótko, WESOŁYCH ŚWIĄT!:)  

*****************************

Aberdeen zauroczyło Louisa już pierwszego dnia, kiedy się tu pojawił. Uwielbiał to miasto. W ciepłe dni, gdy miał czas wolny od zajęć, chętnie wybierał się z przyjaciółmi na plażę lub do centrum, gdzie spędzali dobrze czas. Lubił urządzać sobie spacery po wąskich, starych uliczkach, często kończąc je w porcie. Jednak jego zdaniem, Aberdeen miało w sobie najwięcej uroku, kiedy zbliżały się święta. Śnieg zalegał na dachach budynków i samochodów, na chodnikach i w wąskich uliczkach. Płatki białego puchu ciągle opadały, tworząc większe zaspy. Ozdoby świąteczne zdobiły ulice i oświetlały je, kiedy zapadał zmierzch. Także okna sklepów, restauracji, jak i mieszkań, zdobiły kolorowe światełka i śnieg w spreju. W tym okresie szatyn lubił odwiedzać kawiarenkę, położoną dwie przecznice dalej, od jego mieszkania. W oknie stała duża, pięknie ozdobiona choinka. Na fotelach i kanapach znajdowały się czerwone i zielone koce z białymi, świątecznymi haftami. Na każdym stoliku znajdował się niewielki stroik, w którym obowiązkowo musiała znaleźć się pomarańcza z wbitymi w nią goździkami. Dodatkowo w całym pomieszczeniu unosił się zapach pierników i gorącej czekolady. W tym miejscu wyjątkowo czuło się nadchodzące święta. Właśnie dlatego swoje ostatnie chwile w Aberdeen, przed powrotem do domu na święta, Louis spędził w tym miejscu.

Pusty już kubek po imbirowej herbacie stał na małym stoliczku, a talerzyk po pierniku był zapełniony okruszkami. Louis bawił się widelczykiem, przesuwając po talerzyku okruszki. Do ucha miał przyciśnięty telefon, a na twarzy gościł lekki uśmiech.

- Tak jestem już spakowany – pokiwał głową, chociaż miał świadomość, że osoba po drugiej stronie go nie widzi – Jeszcze siedzę w kawiarni, ale za chwilę jadę na lotnisko.

- Cieszę się – ciepły kobiecy głos rozbrzmiał przez głośnik – Tęsknimy za tobą.

- Ja za wami też i cieszę się, że uda mi się wrócić dzień przed moimi urodzinami.

- Poczekaj, jeszcze ktoś chce z tobą porozmawiać – uśmiech szatyna się poszerzył, a po ciele rozlało przyjemne ciepło. Dobrze wiedział o kim kobieta mówi.

- Tatusiu? – cichy dziecięcy głosik dotarł do Louisa, a w jego oczach zaświeciły się łzy.

- Cześć kochanie – Boże, jak on tęsknił za swoim czteroletnim chłopcem – Co robisz?

- Pomagam babci ubierać choinkę – słyszał podekscytowanie w głosie malucha – I babcia powiedziała, że później będziemy piec tort dla ciebie.

- Aaron – w tle usłyszał głos Jay, na co zachichotał – Miałeś tego nie mówić.

- Naprawdę dzisiaj wrócisz? – dopytywał maluch.

- Tak skarbie – potwierdził, co wywołało radosny pisk u dziecka.

- I będziesz się ze mną bawił?

- Oczywiście i przeczytam ci bajkę przed snem.

- Tak! – musiał odsunąć telefon od ucha, aby nie ogłuchnąć od głośnego pisku synka.

- Aaron, muszę jechać na lotnisko – powiedział, spoglądając na zegar wiszący nad kominkiem – Zobaczymy się wieczorem.

- Dobrze tatusiu, kocham cię.

- Ja ciebie też maluchu – odsunął telefon od ucha i wcisnął przycisk kończąc rozmowę. Uniósł wzrok od razu napotykając brązowe tęczówki przyjaciela, które się w niego wpatrywały, a na jego ustach błądził delikatny uśmiech – Co?

Christmas travel with strangerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz