Ja: Dedykuje tą miniaturkę GalaxyQueenPro - dzięki za super okładkę :)
- Scotty, nie wiem po co ci tyle tych głupich ozdób - powiedział Stiles, zawieszając kolejną, świecącą się bombkę na choince. Byli w mieszkaniu Dereka, który kilka minut temu wyszedł i zostawił ich samych.
- Stiles, nie narzekaj - rzekł Scott, przewracając oczami. Stanął na małym stołku, zawieszając na najwyższej gałązce malutką bombkę, a później na czubku gwiazdę. Stilinski jeszcze poprawił łańcuch i wszystko było już gotowe. - Święta są super.
Brunet uśmiechnął się lekko i poprawił sweter z reniferami, który dostał od mamy przyjaciela. Uwielbiał kobietę i może nie był za ładny, ale doceniał jej gest. Postanowił sobie jednak, że ubierał to będzie tylko w obecności Melissy.
- A te będą najlepsze - dopowiedział jeszcze McCall, odchodząc do kuchni.
Miał rację. Tegoroczne święta mieli spędzać razem z watahą - najlepszymi ludźmi, jakich kiedykolwiek poznali. No może oprócz Jacksona, bo to dupek, ale reszta była spoko. Słodka Lydia, która pewnie przyniesie dużo pierniczków, dziewczyna Scotta Allison. Erica, Boyd i Isaac - wilkołaki wielkiego, złego alfy Dereka i jego młodsza siostra Cora. Nie można zapomnieć o Kirze, która zaraz po kolacji wigilijnej do nich wpadnie. Ten rok był najlepszy ze wszystkich i Scott ze Stilesem cieszyli się, że spędzą święta w tym gronie. Mieli nadzieję, że uda im się wreszcie rozweselić Dereka.
Derek Hale nigdy się nie uśmiechał. Stilinski nie wiedział, co było z nim nie tak, ale to było naprawdę dziwnie. Szatyn był chamski i niemiły, ale zależało mu na stadzie, każdy to doceniał, jednak Stiles chciałby, żeby kiedyś się z czegoś ucieszył. Miał w planach jakiś super prezent, ale wolał jeszcze sobie pożyć.
- Kochanie, zapomniałeś o czymś - powiedział Scott, który wszedł do salonu. W ręce coś niósł. - Jemioła, bracie.
- Na co ci tutaj jemioła? - zapytał Stiles. Podejrzewał, o co mu chodziło, ale nie chciał, by powiedział to na głos.
- Dla ciebie i Dereka. Nawet nie zaprzeczaj, wiem, że podoba ci się - zaśmiał się chłopak i podał mu ją do ręki. Stiles westchnął cicho i stanął na stołku, zawieszając jemiołę. - Liczę, że zrobisz to, co należy.
Stilinski spojrzał na niego jak na idiotę, a Scott tylko zaczął się śmiać.
- Mam nagrać wasz pierwszy pocałunek? - zapytał, a Stiles uderzył go mocno w ramię. McCall zaśmiał się cicho, osłaniając przed kolejnymi ciosami. W końcu złapał go za nadgarstki, powstrzymując nastolatka od ponownego zadania mu bólu. - Tylko nie rób tego w obecności Jacksona, zacznie gadać jakim to pedałem nie jesteś.
Stiles wzruszył ramionami na jego słowa, wiedząc, że i tak się nie będzie przejmował słowami blondyna. Przecież jeśli uda mu się zdobyć Dereka, to już nigdy nie usłyszy żadnego złego słowa na swój temat.
- Dobrze, że nie musimy gotować - mruknął Stiles, kładąc pod choinką wcześniej przyniesione prezenty watahy. Każdy kogoś wylosował i miał mu kupić, według nich, idealny prezent. Stilinski dostał Corę, której podarował wisiorek z serduszkiem. Uwielbiał ją, znał też siostrę Dereka bardzo dobrze i wiedział, że spodoba się jej podarunek. - Dalej pamiętam, jak wywołałem pożar w kuchni.
McCall skrzywił się na samo wspomnienie tego zdarzenia, kręcąc głową na boki. Faktycznie, Stiles nie powinien nawet robić sobie sam kanapki, bo skończy się to źle.
Drzwi od loftu otworzyły się i do pomieszczenia wszedł gospodarz.
- Dzięki - powiedział, rozglądając się po salonie, w którym na środku stała duża choinka. Chłopaki uśmiechnęli się do niego, wstając.
Tego dnia Derek był wyjątkowo miły. Ani razu nie powiedział nic chamskiego do chłopaków i cały czas się uśmiechał. Według Stilesa było do bardzo podejrzane, a Scott cieszył się, że chociaż w ten jeden dzień roku był szczęśliwy.
Stiles stanął pod jemiołą, zaczynając swoją grę. Wiedział, że i tak pocałuje go dopiero w wigilię, ale mógł trochę zaczynać uwodzić Hale'a.
Scott wiedząc, co się święcił postanowił pójść do toalety. Nie zamierzam na to patrzeć, pomyślał, kręcąc głową na boki. Jezu, tylko niech Derek go nie zabije!
Stilinski uśmiechnął się uwodzicielsko w stronę szatyna i położył dłoń na swoich biodrach. Spuścił odrobinę spodnie, ale nie dużo, by nie doszło od razu do seksu. Najpierw się z nim pocałuje, tak dla pewność, pomyślał.
Brunet pokręcił biodrami, a Derek spojrzał na niego, jak na idiotę.
- Stiles, co robisz? - zapytał zirytowany, patrząc na poczynania chłopaka.
- Ja? Nic.
Stilinski uśmiechnął się i podszedł do swojego ulubieńca. Położył mu dłonie na biodrach i pocałował go w policzek, a następnie szybko pobiegł do drzwi. Derek stał na środku salonu, patrząc na niego zaskoczony.
- Scotti, wychodzę! - krzyknął, biorąc kurtkę, a później zakładając ją. Nie czekał na swojego przyjaciela, bo wiedział, że jeśli to zrobi, to zginie.
*
- Boże, chyba się boje tam iść - powiedział Stiles, patrząc na Scotta przerażony. Serce biło mu bardzo szybko, nie chciał nawet wiedzieć, co zrobi Derek, kiedy wejdzie do jego loftu. Zdecydowanie przesadził.
Scott przewrócił oczami i objął go ramieniem.
- Słuchaj, bracie - zaczął, uśmiechając się. - Według mnie dobrze postąpiłeś. Teraz wie, że spodobałeś mu się.
Stiles westchnął cicho.
- Ale czy on jest gejem? - zapytał i spojrzał na swojego przyjaciela niepewnie. Fakt, żaden z nich się jeszcze nad tym nie zastanawiał.
- Znaczy... nigdy nie widziałem go z dziewczyną - powiedział. - Ale z chłopakiem też nie, więc nie masz czym się martwić.
Stiles przewrócił oczami, a później westchnął cicho i poprawił czapkę Mikołaja na głowie. Byli coraz bliżej loftu Dereka, a serce nastolatka biło bardzo szybko. Miał tylko nadzieję, że będzie tak dobrze, jak mówił Scott.
*
Wszyscy siedzieli po kolacji wigilijnej i otwierali swoje prezenty. Hale przyglądał się Stilinskiemu z uwagą, kiedy otwierał swój podarunek - podejrzewał, że był od niego. Wiedział, że miał coraz mniej czasu na pocałowanie wilkołaka, który strasznie mu się podobał. Obiecał coś sobie i Scottowi.
Stiles uśmiechnął się do siebie, widząc uroczego pluszaka małpy, jakiego chciał. Przyczepiona była do niego karteczka z napisem 'dla najsłodszego chłopaka, jakiego spotkałem'.
- Co się tak szczerzysz? - zapytał Scott, widząc jego minę. Spojrzał na karteczkę i zagwizdał cicho. - Mówiłem, że będzie dobrze? To od niego.
Brunet westchnął cicho i powoli wstał. Nie za bardzo wiedział, co teraz zrobić, więc poszedł stanąć pod jemiołą.
- Derek, coś się tutaj chyba zepsuło! - krzyknął, trzymając rękę na framudze drzwi. Mężczyzna podszedł do niego, jakby wiedział, co Stiles planował. Stanął przed nim, a później powoli pochylił się i delikatnie pocałował chłopaka, który był mocno zdziwiony jego gestem, ale oddał pieszczotę. Słyszał, jak wszyscy prócz Jacksona klaszczą, jednak nie przejmował się tym.
Odsunęli się od siebie, kiedy zabrakło im powietrza. Uśmiechnęli się do siebie, a Stiles zacisnął ręce zaplecione wokół szyi mężczyzny.
- Wesołych świąt? - zapytał brunet.
- Tak. Wesołych świąt.
CZYTASZ
Jemioła /sterek
FanfictionStiles uwielbia kusić Dereka pod jemiołą. Okładka @GalaxyQueenPro - Dedykuje ci to :) EDIT 1)❕