Prolog

87 7 17
                                    

Niebo o świcie miało bladoróżowy kolor pomieszany z odrobiną szarości, jakby niezdecydowany artysta postawił połączyć oba kolory, a w powietrzu wciąż było czuć zapach deszczu, który zostawił po sobie czarne plamy oblegające asfalt oraz cudowną świeżość.

Powoli zaczęło się rozjaśniać, a las wokół jak i jego mieszkańcy budzić się do życia.

Idę slalomem, by deptać we wszystkie kałuże znajdujące się w dziurach jezdni. Zanim woda wzburzy się, gdy stanę na nią swoimi czarnymi martensami nie pierwszej nowości, które ubóstwiam, mogę dojrzeć w tafli wody moje odbicie. Dwa, czarne jak smoła, dobierane warkocze i blada, wręcz biała karnacja. Te dwie rzeczy jestem w stanie dostrzec w moim portrecie w tej brudnej deszczówce pomieszanej z błotem.

Mimo, że mam daleko do szkoły, lubię tę drogę. Prowadzi ona nieużywanym już asfaltem przez gęsty i zarazem piękny las, na peron, gdzie codziennie staje wiecznie spóźniający się obskurny pociąg. Przez jakieś trzy lata przyjechał na czas tylko raz. Osobiście pogratulowałam maszyniście.

Niebo ma chyba jakiś powód do smutku, ponieważ znów zaczyna kropić. Zakładam kaptur swojego czarnego płaszcza i przypominam sobie, że dziś poniedziałek. W sumie wcale się mu nie dziwię.

Kopię samotne kamyki, które odskakują na wszystkie strony, byle dalej ode mnie, a pod butami grzechocą pierwsze opadłe liście tej jesieni.

W ten sposób zaczynam kolejny, taki sam dzień.

------------------------------------------------------

hej.
to moje pierwsze opowiadanie, które publikuję, a pierwsze rozdziały pisałam dosyc dawno i od tamtej pory postanowilam zmienic troche tor tej historii, jak i sposob pisania. postanowilam wiec znacznie zmodyfikowac i poprawic te moje pierwsze wypociny. ciekawa jestem, czy kogos zainteresowalo to opowiadanie, jeśli tak, to niesamowicie się ciesze :))) do następnegooo

Girl In The HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz