Rozdział 1

59 5 1
                                    

Pokonuję ostatni zakręt tym samym stając na progu mojego ukochanego budynku, którego muszę oglądać prawie codziennie przez parę ładnych latek.

Jest to tak zwana 'cegła', stary, rozlatujący się budynek, pomalowany na ohydny żółty kolor. Łapię się na tym, że się zastanawiam, czym ta sterta gruzu różni się od więzienia albo poprawczaka.
Wchodzę z rezygnacją do środka.

Gdy docieram do szatni, już w progu w nozdrza uderza mnie odór śmierdzących butów.

Staję na środku i szukam wzrokiem chłopaka, dzięki któremu jeszcze jakoś funkcjonuję w tej budzie i nie przywaliłam jeszcze żadnej wypchanej Barbie ze skrzeczącym głosem.

I wtedy od tyłu ktoś mnie łapie w żelaznym uścisku, tak, że prawie flaki wychodzą mi na wierzch, a oczy wypadają z orbit.

Nie muszę się odwracać, by wiedzieć, że mój jedyny przyjaciel szczerzy się jak głupi do sera i podśmiewuje z mojej reakcji.

Dlaczego ja w ogóle się z nim przyjaźnię?
Muszę się nad tym poważnie zastanowić.

-Nigdy więcej tak nie rób.-tymi słowami się witam, podkreślając każde słowo, ale słysząc chichot Setha, i mi udziela sie humor.
-Lepiej się pospiesz, Wednesday, bo spóźnisz się na swoją ulubioną geografię.
W rzeczywistości mam na imię Cornelia, ale Seth często nazywa mnie jak bohaterkę z rodziny Addamsów. To chyba przez te czarne warkocze.
-Ty lepiej też pędź już na matematykę, Ropucha na Ciebie czeka.-mrugnęłam do niego, a chłopak się z krzywił na wspomnienie o naszej matematyczce, której skrzek wywiercał dziury w uszach. Gdy spoglądam na zegarek, stwierdzam, że pan William's od gegry faktycznie mnie ukatrupi, i po drodze do sali zastanawiam się komu przekażę mój marny spadek.

Stwierdzam, że szczęście się mnie dziś trzyma, gdy dowiaduję się, że jest zastępstwo. Oddychając z ulgą zajmuję swoje miejsce mieszczące się jak najdalej od nauczycielskiego biurka, i nawet nie zasypiam przez całą lekcję, a to duży progres. Kolejne 3 lekcje upływają mi podobnie. Jednak na przerwie, od dziewczyn z klasy, które swoją drogą bardzo mnie denerwują,dowiaduję się, że w szkole jest nowy uczeń. Ze zdobytych informacji i tego, jaki ton przybrał pisk nastolatek opowiadających o nim, wywnioskowałam, że jest to chłopak, gra na gitarze i jest przystojny. Przewracam oczami widząc, że na tą wiadomość prawie posrały się w gacie, i czekam tylko na koniec dzisiejszych lekcji.

Po ostatnim dzwonku, gdy udaje mi się przedrzeć przez wylewających się jak stado bydła uczniów i wyjść na świeże powietrze, próbuję wychwycić wzrokiem Setha, jednak moje próby kończą się porażką, więc sobie odpuszczam i skręcam w odwrotny kierunek niż grupki uczniów.

Gdy miałam już zniknąć za zakrętem, poczułam na sobie czyiś wzrok. Odwracam się niedyskretnie. Gapi się na mnie jakiś wysoki, blady chłopak z czupryną czarnych włosów. Po zawieszonym futerale do gitary na plecach, stwierdzam, że to ten nowy.
Odpowiadam mu groźnym spojrzeniem i odwracam się,udając się w stronę domu.

Girl In The HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz