Hej pysio ludzie! Przybyłam z... Promtem...? Mogę to tak nazwać skoro została założona propozycja na krótką historię przez _boom_shakalaka_, której dokładnego opisu nie będę wstawiać, bo to jedna wielka plątanina słów, której nie chce mi się składać.
Jeśli czytaliście opis wiecie, że to Zourry (z wrażenia zapomniałam nazwy shippu i musiałam, aż w galerii sprawdzić 😂).
Mam nadzieję, że tak jak twierdziłaś powiesz, że to kochasz.
Zapraszam do czytania!
***
A nie czekaj! Zapomniałam! Dzieci idźcie stąd! Treści nie przeznaczone dla was!
***
***
Harry i Zayn juz od blisko dwóch lat byli współlokatorami. Nie pamiętali dnia bez sprzeczki, jednak jakoś nie specjalnie spieszno było im do rozstania z ich mieszkaniem, które było trochę za duże jak na ich dwójkę. Żyli obok siebie i tak długo jak każdy z nich płacił swoją część rachunków oraz nie zbliżał się do części prywatnej drugiego byli wstanie przetrwać bez zabicia się nawzajem.
Tego dnia przyszły rachunki. Harry z konsternacją wpatrywał się w sumy pieniędzy jakie przyjdzie im zapłacić w tym miesiącu. Wszystko podrożało.
Po mieszkaniu rozszedł się trzask frontowych drzwi, a chwile później słychać było tupot ciężkich glanów o posadzkę. Wysoki brunet ubrany w wspomniane wcześniej ubłocone buty, obcisłe czarne, dziurawe rurki, trochę przyluźny bordowy t-shirt, czarną skórzaną kurtkę nabijaną ćwiekami i okulary przeciwsłoneczne, przekracza próg kuchni, w której Styles przeglądał rachunki.
Loczek z odrazą spojrzał, za okularów, które miał na nosie, na ślady, które zostawił Malik. Krzywiąc się przeniósł spojrzenie na sprawcę bałaganu.
- Myłem dziś podłogi, pacanie. Mógłbyś uszanować moją ciężką pracę i zdjąć te cholerne buciory w holu jak na cywilizowanego człowiek przystało.
Zayn przeniósł na niego znudzone spojrzenie, którym do tej pory uważnie śledził rosnący poziom soku w szklance. Przystawił krawędź naczynia do ust i siorbiąc zaczął ją opróżniać. Wiedział, że Harry tego nienawidził.
Uważnie obserwował jak na jego szyi zaczyna odznaczać się żyłka złości. Z satysfakcją odstawił szklankę z trzaskiem. Tak hukło, że dziw iż naczynie jest jeszcze całe.
- Yhym.
To był jedyny odzew ze strony mulata.
Harry przymknął powieki, biorąc kilka głębokich oddechów, by nie wybuchnąć. Później będzie się o to kłócić, teraz ważniejsze są rachunki.
Obrócił się by szybko policzyć rachunki. Podzielił na dwa i skrzywił się. Było to trzy czwarte jego zarobków.
- Zayn.
Tylko to powiedział podnosząc kartkę z obliczeniami. Usłyszał szur, a po chwili kartka została wyrwana z dużej dłoni.
- To są kurwa jakieś jaja?!
***
Kilka dni później ogłosili, że poszukują współlokatora. Mieli wolny pokój to czemu nie.
Do ich drzwi za pukało wiele kandydatów i kandydatek, jednak każde z nich zdawało być się gorsze od drugiego i od nich samych. Jedna kobieta miał nawet prawdziwe schorzenie umysłowe i teraz ich nachodzi twierdząc, że jest żoną to jednego to drugiego. W końcu to zgłosili. Nigdy później o niej nie słyszeli - na szczęście.
CZYTASZ
Jeden dla dwóch - Zourry
FanfictionLouis to wrażliwy siedemnastolatek, dwudziestodwuletni opiekuńczy Harry to jego Tatuś, a brutalny dwudziestotrzyletni Zayn to Pan. Tak z grubsza mówiąc xD. okładkę robiłam - jak zwykle xD - ja więcej informacji w środku.