▲▼ ROZDZIAŁ 10 ▼▲

2K 192 54
                                    

△▽ APRIL ▽△

   Nie mogłam zasnąć, przewracałam się z boku na bok, ale nic z tego. Czułam się koszmarnie zmęczona, a mimo to nie potrafiłam zamknąć oczu.

   - Bill.

   - Hm?

   - Nie mogę spać.

   Usiadłam, jak tylko demon pojawił się przede mną. Przytuliłam się do niego, licząc, że jakoś mi to pomoże. Nadal nic. Czułam jak jego dłoń delikatnie gładzi mnie po włosach.

   - Może się gdzieś przejdziemy? - Zaproponował.

   - Po ciemku?

   - Czemu nie?

   - No dobrze, możemy iść.

   Ubrałam jakieś dłuższe spodnie i buty oraz pierwszą, lepszą bluzę; w mgnieniu oka znaleźliśmy się na zewnątrz. Lekki, przyjemny powiew chłodnego wiatru spowodował falę dreszczy na moim ciele. Wzięłam głęboki oddech i chwyciłam go za rękę, wolałam czuć, że naprawdę jest obok.

   Nigdy nie przeszkadzała mi jego obojętność. Ja sama nie okazuję mu żadnych szczególnych uczuć, po prostu go lubię.

   - Powiesz mi o co chodzi? Tylko ja nadal o niczym nie wiem - szliśmy leśną ścieżką.

   - No tak. Miałem ci wszystko wyjaśnić - westchnął, a ja mocniej ścisnęłam jego dłoń.

   - Więc?

   - Kiedy rozpętałem Dziwnogeddon, zaprosiłem paru swoich kumpli do waszego wymiaru. Wiesz, tacy międzywymiarowi przestępcy.

   - Demony?

   - Ta, coś w ten deseń - usiedliśmy na starym konarze. - Potem, zjawili się ci z Policji Czasu i zagrozili, że jeśli się nie poddam to sami mnie do tego zmuszą. Gadali jeszcze coś o zniszczeniu wszechświata czy czymś takim. Unicestwiłem ich, znaczy może nie do końca.

   - Co masz na myśli? - Spojrzałam na niego, a on zmarszczył brwi.

   - Potrzeba tysiąca lat, by molekuły Dziecka Czasu się zrekonstruowały. Kiedy już do tego dojdzie, ten przebrzydły bachor będzie nieźle na mnie wkurwiony - uśmiechnął się mówiąc to.

   - Nadal nic nie rozumiem - upomniałam się, powstrzymując chęć zadania pytania o to całe Dziecko Czasu.

   - Widzisz - zaśmiał się - można powiedzieć, że do najgrzeczniejszych to ja nie należę.

   - Co ty nie powiesz? - Uśmiechnęłam się.

   - Gdy pozbyłem się tego wrzoda na dupie jakim byli, zaczęła się prawdziwa zabawa. Wiesz jak to jest, kiedy ktoś trzymany przez miliardy lat pod kluczem zazna wolności?

   - Chce ją zatrzymać już na zawsze.

   - Dokładnie. Pozbyłem się Policji Czasu, co oznaczało, że mogli bezkarnie siać chaos i zniszczenie. Dałem im wolność, za co oni wielbili mnie na klęczkach - wytworzył iluzję ogromnego pałacu, gdzie on siedział na tronie z unoszącą się nad głową koroną. - Miałem wszystko, rządziłem niepodzielnie.

   - Ale ktoś ci w tym przeszkodził.

   Iluzja zniknęła tak szybko jak się pojawiła.

   - Właśnie. Kiedy Stanford użył pistoletu wymazującego pamięć, by się mnie pozbyć, zakończył moje rządy w tym wymiarze. Moja fizyczna forma zamieniła się w kamień, szczelina się zamknęła i wszystko wróciło do normy.

▲▼ Everything You Know Is A Lie ▼▲Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz