Amy
Poranna kawa...niedokręcony kran i kapiąca z niego woda...wszystko sprawia, że nie chce mi się żyć. Od zawsze byłam sama. Święta spędzałam sama, urodziny i wszystkie inne dni. Od rodziców wyprowadziłam się 2 lata temu, bo ich nienawidziłam, ale teraz rozumiem, że też nie byłam idealna. Zrozumiałam ich dopiero wtedy, gdy zostałam sama ze swoimi problemami.
Każdy poranek wygląda tak samo. Podnoszę się, a obok nikogo nie ma. Idę do łazienki i widzę jedną szczoteczkę, ręcznik, gąbkę, jedną samotną osobę w lustrze. Tego roku miało się to zmienić. Mam tego dosyć, to mnie przerasta. Moim postanowieniem noworocznym będzie wzięcie się w garść i znalezienie tego jedynego. W końcu pora wyjść z ukrycia.
Dzisiaj jest 31.12.2016, czyli sylwester. Zostałam zaproszona na imprezę do starych przyjaciół z podstawówki. Nie widziałam się z nimi 13 lat. Nie mogę się doczekać, szczególnie jak zmieniła się moja miłość...czy wyprzystojniał...czy mnie pamięta...latała za nim cała podstawówka więc pewnie jest już zajęty.
Spojrzałam na zegarek. Była 21:03. O boże nie zdążę! Uczesałam i powąchałam włosy. Czyste. Czyli mam 30 minut więcej. Zmyłam szybko wczorajszy makijaż, umyłam twarz. Była nieskazitelnie gładka, jak zawsze. Nałożyłam podkład, pomalowałam rzęsy, zrobiłam kreski - jaskółki i nałożyłam czerwoną szminkę. Chciałam zabłysnąć i być gwiazdą tego wieczoru. Zakupiłam na tą okazję specjalną obcisłą czarną sukienkę od Chanel i czarne szpilki z czerwonym tyłem od Christiana Louboutina.
Zegar wskazywał już godzinę 21:40. No trudno, najwyżej się spóźnię, nikt nie jest przecież idealny, a już na pewno nie ja. Wsiadłam w samochód i pospiesznie wyjechałam z garażu. Dopiero wtedy przypomniało mi się, że nie wyłączyłam żelazka, na co straciłam następne 15 minut. Na szczęście impreza była tylko 4 przecznice dalej, ale 5 minut przy takich korkach to i tak za mało. Pora się sprężyć, dałam gazu do dechy. To nie pomogło, bo gdy tylko wyjechałam z mojej ulicy jakiś idiota wjechał mi w maskę. Pewnie spieszył się tak samo jak ja, co nie zmienia faktu, że jest palantem. Wyskoczyłam wręcz z samochodu i już gdy miała wydrzeć się na typa, zobaczyłam te błękitne oczy. Te same brązowe postawione do góry włosy, które Brooks przeczesywał na każdej lekcji. Teraz był tylko o wiele wyższy i bardziej umięśniony. Trzymał się świetnie, ale chyba mnie nie rozpoznał, bo zaczął się wydzierać, a ja jak ta idiotka stałam i patrzyłam się na niego z rozmarzonymi oczami i otwartą buzią. Wtedy na jego twarzy pojawiło się zdziwienie. Oprzytomniałam widząc to i już chciałam coś powiedzieć, ale on mnie wyprzedził:
- Przepraszam...ale czy my się przypadkiem nie znamy...? - nie kurde, nie znamy. Czy on serio mnie nie pamięta? Może i się trochę zmieniłam, no ale bez przesady.
Brooks
Skądś ją kojarzyłem, ale na chwilę obecną nie mogłem sobie przypomnieć. Niby pamiętam te zielonkawo - niebieskie oczy z domieszką brązu albo żółci wokół źrenic, ale skąd...i jeszcze te blond długie włosy...może mnie uświadomi. W końcu patrzyła się na mnie jak osłupiona zamiast krzyczeć, a zniszczyłem jej samochód. Nawet nie zauważyła, że pękł jej obcas.
Amy
Zrobiłam krok i...o kurde! Obcas mi pękł! Moje nowe piękne buty! Teraz to już na pewno nie zdążę! Kiedy zrobiłam krok potknęłam się i już miałam upaść, Brooks podszedł i mnie złapał i wtedy miałam mu już odpowiedzieć kiedy znów mnie wyprzedził:
- Może Cię podwieźć?
- Nie chciałabym Ci robić problemu Brooks, ale... - cholera, ale wtopa. Teraz już na pewno będę musiała mu powiedzieć.
- Skąd wiesz jak mam na imię? - powiedział.
- Chodziliśmy ze sobą w podstawówce...Amy Sparks, może pamiętasz...? - wtedy na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech, trochę zdziwienie, ale przede wszystkim euforia.
- Jasne, że pamiętam! Właściwie czemu straciliśmy kontakt? - wykrzyknął.
- Czyli tego też nie pamiętasz...eh...opowiem Ci w samochodzie jeśli propozycja jest nadal aktualna. - odpowiedziałam, ciągle podtrzymywana przez niego.
- Jasne, podwiozę Cię z wielką chęcią, bo zgaduje, że też jedziesz na przyjęcie do Brittny.
- Tak, tylko co zrobimy z moim autem? - kurczę zapomniałam, tak bardzo zatraciłam się w jego oczach i tym, że mnie trzyma, że zapomniałam czemu właściwie tu stoimy. Wybudziły mnie z tego transu dopiero odgłosy klaksonów.
- Odwieziesz je do domu później się tym zajmiemy. Daleko mieszkasz? - spytał.
- Nie. Widzisz tą kamiennicę z balkonem, na którym zawieszone są różowe kwiatki w doniczce?
- Mhm - potwierdził.
- To tam. Odwiozę go i zaraz wracam. -powiedziałam po czym wsiadłam do samochodu utykając.
- Ok, będę czekał. - powiedział zanim zamknęłam drzwi od samochodu i odjechałam.
Minęło 5 minut, bo musiałam jeszcze zmienić buty i wyszłam z domu. Zeszłam po kamiennych schodkach, a Brooks otworzył mi drzwi, pomógł wsiąść i usiadł od strony kierowcy. Zachował się jak dżentelmen. Jestem ciekawa czy potraktował mnie tak dlatego, że się znamy czy po prostu taki jest.
CZYTASZ
Amy Lonely
FanfictionSamotna Amy Sparks (25 l.), ma postanowienie noworoczne, aby odnaleźć tego jedynego. Idzie na imprezę sylwestrową, a tam odnajduję Brooksa Howarda (25 l.) jej miłość z podstawówki. Wszystko się fajnie układa, ale w jej życie pojawiają się też inni m...