Sehun
Kurwa, kurwa, kurwa, kurwa.
Chciałem tylko colę. Serio. Byłem spragniony jak cholera, a ci idioci nie dość, że nie raczyli na mnie poczekać, to chyba jeszcze nawet nie słuchali, gdy mówiłem, że idę po coś do picia.
Świetnie.
Nie miałem pojęcia co robić, w końcu nie przywykłem do przebywania w Hongkongu późno w nocy, samemu, bez telefonu, jedynie z butelką coli pod pachą. Do wyboru miałem siedzenie na krawężniku i płakanie nad brakiem mózgów moich kolegów, ale tym sposobem mogłem dostać jedynie wilka, więc raczej odpadało. Mogłem cofnąć się do budynku, w którym odbywał się cały festiwal, ale ryzykowałem natknięcie się na tłum fanów wracających do domów i rozpoznanie. Raczej podziękuję, cenię sobie swobodę, a w takim wypadku narażałem się na zamknięcie w piwnicy na co najmniej cztery lata.
Wtedy to na pewno by mnie nie znaleźli. Teraz, chociaż mogę mieć nikłe nadzieje, że wszyscy nie lecą sobie szczęśliwi do domu, podczas gdy ja tu siedzę i zastanawiam się co zrobić, by nie spędzić nocy na ulicy.
Zawsze dochodziła też możliwość, że ci pieprzeni debile chcieli mi po prostu zrobić kawał.
Jeśli tak, to jestem bardzo ciekawy, który to taki, kurwa, śmieszek.
Westchnąłem sfrustrowany, przeczesując włosy ręką. Były całe mokre od potu. Gala nie należała do najkrótszych, a występ do najmniej męczących. W dodatku ten garnitur był tak cienki, że zwykły płaszcz, który miałem na sobie, nie dostarczał mi odpowiedniej ilości ciepła, przez co czułem, że albo za chwilę będę się musiał ruszyć z miejsca, albo zamienię się w kostkę lodu.
Przez mój wygląd moje szanse na znalezienie noclegu dramatycznie spadały. Raczej nikt nie zaufa człowiekowi, który jest niesamowicie spocony, wręcz z niego kapie i bliżej jego aparycji do wyglądu bezdomnego niż koreańskiego idola.
No, może tylko sasaengom było bez różnicy.
W tej chwili przeklinałem swoją karierę, swoją popularność, rozpoznawalność. Przez to wszystko starałem się unikać dziewczyn wyglądających na plus minus osiemnaście lat, bo szansa na to, że mnie znają, była ogromna. W ogóle jak to się stało, że jeszcze stoję tutaj, a nikt mnie nie porwał, nawet nie zwrócił na mnie uwagi?
Może nie doceniam ludzi, a występowanie osób niezrównoważonych, znanych szerzej jako sasaengi, wcale nie jest tak powszechne jak mi się wydaje.
Po przeszukaniu kieszeni znalazłem tylko tyle pieniędzy, że bez obaw czy mi wystarczy, mogłem kupić jedynie lody. W sumie czemu nie, i tak nie przydadzą mi się do niczego lepszego.
Postanowiłem zrobić użytek z mojej nikłej znajomości chińskiego (żart, po prostu patrzyłem przez szyby na to, co znajdowało się w środku) i znaleźć kawiarnię. Mam nadzieję, że coś będzie otwarte o tej godzinie.
Co ja pieprzę, jest grudzień, jesteśmy w Hongkongu, wszystko powinno być otwarte.
Wykorzystując swój niesamowity wzrok, znalazłem kawiarnię, która wyglądała na w miarę przytulną, a co najważniejsze, nie była to kawiarnia, w której przeciętny człowiek na jeden deser wydałby całą swoją miesięczną wypłatę.
Delikatnie popchnąłem drzwi mrucząc „dzień dobry" po chińsku pod nosem. Tyle jeszcze potrafiłem.
W pomieszczeniu, jak na tak późną porę, było zaskakująco dużo ludzi. Może to dlatego, że wszystkie lokale bliżej centrum zostały szturmem przejęte przez fanki kpopu? Nie wiem. Jedynie trochę oddaliłem się od miejsca, w którym oddzieliłem się od reszty, a już było luźniej, po okolicy nie kręciło się tyle ludzi. Mnie było to na rękę.
CZYTASZ
Missing | Hunhan
Fanfiction❝Nie mówię po chińsku❞ Ficzek, w którym po rozdaniu nagród w Hongkongu, EXO poleciało do Korei bez Sehuna. Specjalne podziękowania za betowanie idą do @OriharaLucy