Moje prawdziwe życie skończyło się tak szybko jak się zaczęło. Nie umarłam, o nie, ale wreszcie poznałam prawdę o sobie. Prawdę bolesną i taką, która sprawiła, że całe moje życie zrobiło wzrot o 180 stopni.
Do tej pory byłam uznawana za Granger, dziewczyne żyjącą w cieniu swojej siostry. No może nie rodzonej, ale wychowywałyśmy się razem. Hermiona Granger to panna idealna uwielbiana przez "rodziców". Nie mogłam narzekać, bo zawsze byłam uważana za członka za rodziny, ale no cóż. Jeden list potrafi wszystko zmienić. I tu was zdziwię. To nie list z Hogwartu, lecz z Durmstrangu. Hermiona została przyjęta do tej pierwszej szkoły, gdzie została najlepszą przyjaciółką słynnego Harry'ego Pottera.
Nigdy nie wiedziałam nic na temat swojego prawdziwego pochodzenia, aż do momentu gdy "rodzice" wpadli do szkoły z wizytą. Mianowicie kazali się pakować i zabrali do domu. Jakiś czas potem (1 września) pojechałam z Hermioną do Hogwartu.
Jak to było? Sami zobaczcie.
* 29.07.1995 *
Była 3:36 rano. Każda normalna osoba o tej godzinie powinna spać, ale ja zazwyczaj dnie przesypiam, a nocami... robię różne rzeczy. Dzisiaj na przykład ubrana w ciemny szlafrok pod którym mam normalne ubrania, siedzę na dachu domu podziwiając nocne gwieździste niebo. Światło księżyca delikatnie muskało moją bladą twarz. Szkarłatne oczy błyszczały w półmroku. Tak, szkarłatne. Dość nietypowa uroda co? Raczej nie znacie żadnej osoby, której oczy są czerwone? No właśnie. Być może to właśnie powód dlaczego moje paczałki są zazwyczaj zasłonięte przez ciemne okulary przeciwsłoneczne.
Moje włosy są w różnych kolorach, po kiedy chcę mogę zmieniać ich barwę. Najczęściej noszę je ciemne z kolorowymi końcówkami, zazwyczaj czerwonymi . Zazwyczaj noszę je rozpuszczone albo spięte z dwoma opadającymi na twarz kosmykami.
Ale koniec opisu wyglądu mojej osoby. Kiedy wreszcie zeszłam z dachu była 4:58, więc na palcach po cichu przemknęłam się do swojej sypialni i położyłam się na łóżku. Po paru minutach usiłowania zasnąć dałam sobie spokój i ze stolika nocnego podniosłam książkę, zapalając lampkę.
Książka pt.: ,,Secreta magicae nigrae" co w tłumaczeniu na nasz język oznacza: ,,Tajniki czarnej magii". W Durmstrangu praktykowaliśmy czarną magie i muszę przyznać, że byłam bardzo dobra z zaklęć z tego zakresu. Zaklęć typu Imperio, Crucio czy Avada Kedavra, które tutaj były zakazane, w Bułgarii uczono ich, a opanowane miałam je w jednym paluszku. Nie wiem jak, ale namiar nieletnich czarodziejów na mnie nie działał.
W Durmstrangu byłam jedyną dziewczyną, więc miałam duże powodzenie u chłopców. Przypomniało mi się, że obiecałam napisać do... kolegi? Przyjaciela? Chłopaka? Nie widziała jak go nazwać, ale był jej bardzo bliski. Odłożyłam książkę a wzamian za nią wzięłam do ręki komórkę. Wyszukałam numer Aaron'a i nacisnęłam przycisk zielonej słuchawki.
-Halo? -odezwał się zaspany głos
-Hej Aaron. Śpisz?
-Teraz nie, ale spałem. Po jakie licho budzisz mnie w środku nocy?!
-Nudziło mi się. Brakuje mi Ciebie.
-Mi Ciebie też. A wogóle wszystkiego najlepszego!
-Co? To dzisiaj? -spytałam zdezorientowana patrząc na kalendarz wiszący na ciemnej ścianie.
-Zapomniałaś? Gdzie ty masz głowe?
-Nie wiem, Aaron, nie wiem. Ale od myślenia zawsze miałam ciebie.
-Gdzie ty wogóle mieszkasz?
-W Anglii.
-Chodzi mi o adres. Wyśle ci prezent.
YOU ARE READING
Bo zło ma się w genach...
FantasyCześć. Nazywam się Tenebris, a dokładniej to Tenebris Riddle. Tak, Riddle. Pewnie teraz możecie domyślić się czyją jestem córką. Wielki Lord Voldemorta pragnąc mieć potomka, swoją prawą rękę, stworzył dziecko. Żadna kobieta go nie urodziła. Mimo sta...