Usłyszałaś dźwięk budzika, z przyzwyczajenia przewróciłaś się na drugi bok.
-Sobotaaa - mruknęłaś pod nosem - SOBOTA! - wstałaś jak poparzona z łóżka dopakowując kilka bluz do torby treningowej.
Założyłaś na siebie szybko biały dres i skarpetki w kotki, znaczy taki miałaś zamysł. Spojrzałaś na zegarek, 7:44. Spóźnię się, jak nic! Zbiegłaś po schodach na parter żeby założyć trampki, raczej usiłowałaś je wcisnąć na nogi. Nic z tego, zrobiłaś jeszcze większy supeł ze sznurówek.
-Moje buty na zmianę są gdzieś na dnie tej głupiej torby - jęknęłaś załamana.
Zrezygnowana wzięłaś buty w ręce i zamknęłaś za sobą drzwi. Poczułaś jak w kieszeni wibruje ci telefon.
-Haloo, [reader]-chann, gdzie jesteś? Zaraz odjeżdżamy - powiedział spokojnie.
-Halo, Kuroo! Słuchaj ja już biegnę, poczekajcie na mnie!! - krzyknęłaś tak głośno że przechodnie spojrzeli na ciebie, jak na wariatkę. W odpowiedzi usłyszałaś tylko śmiech tego zboczonego idioty.
Tak jak powiedziałaś, tak zrobiłaś. Całą drogę do szkoły biegłaś sprintem, zeszło ci się jakieś 10 minut. Widziałaś już autokar na parkingu i machającego do ciebie kapitana drużyny. Chciałaś mu odmachać, jednak pasek od twojej torby się urwał, a ty potknęłaś się o nią i poleciałaś jak długa przed siebie.
-Nie może być gorzej - mruknęłaś cicho.
-[reader]-chan, nic ci nie jest? - Kuroo podał ci rękę. Złapałaś go za dłoń i przy jego pomocy podniosłaś się z ziemi - Zaraz, gdzie są twoje buty? - popatrzył na twoje dwie inne skarpetki i wybuchnął śmiechem.
-Tam leżą - wskazałaś palcem buty leżące przy wejściu do pojazdu - Nie ważne, chodźmy już - powiedziałaś zrezygnowana.
Kuroo wziął twoją torbę i ruszył w stronę autokaru nadal się z ciebie śmiejąc, też chciałaś to zrobić. Jednak ból kolana trochę ci to uniemożliwiał. Pomyślałaś że nie będziesz z siebie robić większej sieroty i nikomu nie powiesz że cię boli. Chociaż i tak zauważą że coś jest nie tak, bo masz wielką czerwoną plamę na kolanie. Próbowałaś ignorować ból i poszłaś w ślady Kuroo. Przy okazji zabrałaś buty i weszłaś do autokaru.
-Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęłaś ciszej w stronę trenera i ukłoniłaś się.
-Ależ nic się nie stało [reader] - Nekomata uśmiechnął się miło - Teraz zajmij miejsce [reader] bo już ruszamy.
Przytaknęłaś i próbowałaś zlokalizować wolne miejsce w autokarze. Oczywiście jedyne wolne miejsce było obok Kuroo, niby nic w tym złego, znacie się długo i macie bardzo dobre kontakty, ale odkąd zostałaś menadżerką drużyny, na każdym obozie treningowym robi ci jakieś psikusy. Wciągnęłaś głośno powietrze i ruszyłaś w stronę przyjaciela. Niespodziewanie kiedy mijałaś Leva, ten zamachnął się energicznie ręką i nie zauważając cię, trafił dłonią prosto w twoje zranione kolano. Natychmiast za nie złapałaś i zamknęłaś mocno oczy.
- O MÓJ BOŻE [READER]-SAN, PRZEPRASZAM!! - Lev zaczął krzyczeć ściągając na siebie uwagę innych.
-Nic się nie stało, już uspokój się - uśmiechnęłaś się krzywo i przyłożyłaś palec do jego ust, żeby za przeproszeniem już się zamknął.
Przytaknął i już siedział cicho. To nie tak że go nie lubisz, tylko już wszystko cię zaczyna irytować, a to dopiero początek. W końcu zajęłaś miejsce obok przyjaciela, ten patrzył intensywnie na twoje biedne kolano.
-Coś nie tak? - zapytałaś i wpatrywałaś się w jego bursztynowe oczy.
-Bardzo cię boli? - również spojrzał w twoje oczy.
-Nie boli - odwróciłaś wzrok i przygryzłaś dolną wargę. Poczułaś jak delikatnie podnosi twoje nogi i kładzie je na swoje. Oparłaś się plecami o szybę i szepnęłaś ciche dziękuję. Autokar ruszył a ty zasnęłaś.
Śniły ci się przeróżne wspomnienia, które dzielisz z przystojnym kapitanem drużyny siatkarskiej Nekomy. Nie ukrywając Kuroo podoba ci się, a ty podobasz się mu odkąd się poznaliście, ale żadne z was do tej pory nie wzięło się w garść i nie zrobiło kroku do przodu.
Obudziłaś się, a zostało wam jeszcze trochę czasu na dojechanie. Spojrzałaś na Kuroo który spał, podpierając głowę ręką o podłokietnik. Zdjęłaś delikatnie nogi z jego kolan i przybliżyłaś się do jego twarzy. Chciałaś pocałować go w usta, kiedy nagle Tetsurō złapał cię za podbródek i złączył wasze usta w namiętnym pocałunku, oddałaś go. Kiedy skończyło wam się powietrze oderwaliście się od siebie. Spojrzałaś w jego oczy które analizowały każdy twój ruch, niczym kot.
-Tetsurō, jesteś najbardziej upartym, zboczonym, głupim i przystojnym chłopakiem jakiego znam - wredny uśmieszek zakradł się na twoją twarz.
-Mam to odebrać jako komplement [reader]-chan? - jego kąciki ust również się uniosły.
-Oczywiście że nie - zaśmiałaś się cicho, żeby nie obudzić reszty drużyny. Kuroo odetchnął głośniej.
-Wiesz co [reader]-chan? - zapytał, zmniejszając odległość pomiędzy naszymi twarzami.
-Kocham Cię - odpowiedziałaś szybko i cmoknęłaś go w usta.
-Dokładnie to chciałem powiedzieć - uśmiechnął się i przyciągnął cie do siebie, a ty położyłaś mu głowę na kolana i postanowiłaś ponownie zasnąć. Tym razem z uśmiechem na ustach.