mimo wszystko

1.2K 114 29
                                    

Podróż dłużyła się mu niesamowicie, ale nareszcie mógł wysiąść z pociągu. Blondyn spojrzał na zegarek. Dochodziła szesnasta. Wyszedł z budynku stacji i ruszył przed siebie.

Cieszył się. Tsukishima Kei naprawdę się cieszył. Szedł ulicami Tokio i choć nie było tego po nim widać, w głębi serca nie mógł się doczekać spotkania z Kuroo. To miał być ich wieczór. Nic nie mogło tej chwili zepsuć.

Tokio za każdym razem robiło ogromne wrażenie na Tsukkim. To tutaj żył i uczył się Tetsurou. To tutaj tak naprawdę się poznali. To tutaj były kapitan Nekomy wyznał mu miłość. Wszystko zaczęło się od tego miejsca.

Byli razem od roku. Kuroo był teraz studentem, Kei nadal uczył się w Karasuno. Na początku myślał, że więź pomiędzy nim a starszym chłopakiem nie ma sensu. W końcu oboje są mężczyznami, w dodatku mieszkają od siebie dziesiątki kilometrów. Dał mu szansę. Nie żałował. I choć nadal był dla innych tym samym sarkastycznym dupkiem, przy Kuroo się zmieniał. Otwierał się przed nim, ukazując to, co w nim najdelikatniejsze. Zaś Tetsurou zrobił coś niewyobrażalnego. Podzielił swoją miłość do siatkówki na dwie części, oddając blondynowi tą większą połowę.

Powoli zbliżał się już do miejsca spotkania. Przyspieszył kroku, gdy zauważył, że Kuroo już na niego czeka. Zdziwiło go tylko, że nie sam. Stał z jakąś dziewczyną. Bał się do nich podejść, bo widział, że rozmawiają. Zatrzymał się. Z tej odległości mógł dokładnie zobaczyć, co się stanie. Obok niego przewijał się tłum ludzi. Tetsurou był tak zajęty swoją towarzyszką, że nie zauważył, że jego chłopak stoi zaledwie kilka metrów od niego.

Tsukki nie chciał go posądzać o zdradę. Bo do tej pory Kuroo nie zrobił nic, o co mógłby go podejrzewać, więc dlaczego gdy na nich patrzył, coś ściskało go w sercu? Był zazdrosny? Ale o co? O to, że jego chłopak rozmawia z inną dziewczyną? A może o to, że nieznajoma trzyma jego ramię?

Nagle dziewczyna chwyciła kołnierz koszuli Kuroo, przyciągnęła jego twarz do swojej i złączyła ich wargi w pocałunku.

To miał być ich wieczór. Nic miało go nie zepsuć.

Kei poczuł to. Kłucie w sercu ustało. Nie miało co go kłuć, bo właśnie jego serce się rozpadło. Nie wierzył w to co właśnie zobaczył. Chciał się ruszyć, jednak jego nogi odmówiły mu posłuszeństwa. Mógł stać i patrzyć się, jak obca dziewczyna całuje jego ukochanego. Bolało. Tak cholernie bolało. Pocałunek nie trwał długo. Po chwili Kuroo się opamiętał i odepchnął od siebie dziewczynę. Jego oczy otworzyły się szeroko w niemym przerażeniu. W tym momencie dostrzegł, kto stoi przed nimi.

Z oczu Tsukkiego płynęły łzy. Tetsurou miał pustkę w głowie. To co się wydarzyło nigdy nie powinno mieć miejsca.

-Jak mogłeś?

Skończywszy mówić, Tsukki obrócił się i szybko pobiegł przed siebie mieszając się w tłum.

-Kei, zaczekaj! Kei!

Zostawił dziewczynę i pobiegł za nim. Błądził wśród dziesiątek ludzi. Kuroo za wszelką cenę chciał go znaleźć, ale było już za późno. Zdyszany, przystanął na chwilę opierając dłonie o swoje kolana.

-Ej, to był ktoś ważny?

Dobiegła do niego. Blondwłosa piękność, która ubzdurała sobie, że go kocha. Była tylko znajomą z uczelni. Kuroo nie zwracał na nią najmniejszej uwagi.

-Zostaw go, jeśli chciał coś konkretnego, to na pewno zadzwoni, a teraz chodźmy do mnie, dokończymy to co nam przerwałeś.

Podniósł w jej kierunku głowę. Uśmiechała się. Miała czelność zlekceważyć jego ukochanego. Wyprostował się. Wzbudzała w nim odrazę. Miał ochotę wymierzyć jej cios w policzek, jednak powstrzymał się. Nie mógł uderzyć kobiety. Nawet takiej, która właśnie przed nim stała.

Pomyłka (KuroTsukki)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz