Trzy lata później
Holly's POV
-Nie mogę uwierzyć, że budzisz mnie przed dziewiątą! - powiedziałam przecierając oczy, podnosząc się do góry na łokciach i rozglądając się po pokoju.
-Nie mogę uwierzyć, że wróciliście na stałe do Londynu i nadal nie przyszłaś się przywitać! - usłyszałam podniesiony głos mojej przyjaciółki, przez co musiałam odsunąć telefon od ucha. - Powinnam być na ciebie zła i obrażona, ale nie będę marnować na to czasu. Nie widziałyśmy się dwa? trzy? miesiące. Zdążyłam już zapomnieć jak wyglądasz.
-Uwierz mi, wyglądam jak gówno, więc to nawet lepiej. - zaśmiałam się i usiadłam na brzegu łóżka szukając nogą kapci na podłodze.
-Pieprzenie... Myślę, że Patrick jest innego zdania... - mogę przysiąc, że w tej chwili poruszała śmiesznie brwiami. - Myślisz, że bardzo będzie za tobą tęsknił? Może przy najbliższej okazji będzie chciał cię odwiedzić?
-Uh, zamknij się. To tylko przyjaciel...
-Jesteś okropna... Nie możesz ot tak sobie zamykać biedaka w friendzone... - powiedziała z udawanym przejęciem. - Nieważne, wpakuj swój zgrabny tyłeczek do fury twojego ojca i przyjeżdżaj do mnie.
-Ale... - zaczęłam, ale Lizzy natychmiast mi przerwała.
-Nie przyjmuję żadnych wymówek! Widzę cię u siebie za 15 minut! Kocham cię, pa! - westchnęłam, kiedy usłyszałam głos zakończonego połączenia. Odłożyłam telefon na stolik nocny i pościeliłam łóżko, po czym udałam się w kierunku szafy.
Po chwili namysłu wybrałam zwykłą białą koszulkę z kieszonką na piersi, czarne dżinsy i białe converse. Mój styl nie jest zbyt wyszukany, ponieważ nie lubię wyróżniać się z tłumu. Naszykowane rzeczy położyłam na krześle obok toaletki. Szybko zrzuciłam z siebie piżamę, składającą się z luźnych spodenek i za dużej koszulki, należącej prawdopodobnie do mojego taty i założyłam bieliznę. Wciągnęłam na nogi spodnie, kilka razy kucając i podskakując żeby dobrze się ułożyły, co swoją drogą musiało wyglądać bardzo zabawnie. Kiedy w końcu zapięłam pasek, musiałam usiąść na krześle, ponieważ zakładanie tak obcisłych spodni jest jednak bardziej męczące niż się wydaje.
Zaśmiałam się sama z siebie, nie dowierzając, że naprawdę zmęczyłam się zakładaniem spodni...-Chyba czas zapisać się na siłownię... - wymamrotałam pod nosem, spoglądając na swoje odbicie w lustrze toaletki. Moje spojrzenie mimowolnie powędrowało w dół na klatkę piersiową, na której znajdowała się dość spora, lecz nie tak bardzo jak kiedyś widoczna blizna. Moje ciało spięło się automatycznie na wspomnienia z tamtego okresu czasu. Rzadko wracałam do tamtych zdarzeń, ponieważ przypominało mi to to, że ktoś musiał umrzeć, żebym mogła żyć, przez co dołowałam się i zadręczałam myślami, że mam w sobie serce, które biło kiedyś dla kogoś, kto teraz nie żyje i że "muszę dobrze wykorzystać szansę, którą dał mi los na 'nowe' życie". - tak powtarzała lekarka, do której chodziłam na wizyty kontrolne.
Westchnęłam i potrząsnęłam głową, by odgonić od siebie nieproszone myśli. Naciągnęłam na siebie koszulkę i wyciągnęłam szczotkę z walizki, której nie zdążyłam jeszcze rozpakować. Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone, odpuszczając też makijaż. W międzyczasie spojrzałam na zegarek i świetnie już widzę obrażoną minę Lizz, która stoi przed domem i ma problem, że jak zwykle nie potrafię się wyrobić...Zbiegłam szybko po schodach i skierowałam od razu do kuchni, gdzie zobaczyłam mamę, pijącą kawę. Kobieta oderwała się od gazety i na mój widok szeroko się uśmiechnęła.
CZYTASZ
Destiny || Harry Styles
FanfictionHarry traci w wypadku dziewczynę, której serce trafia do Holly czekającej na przeszczep, przez co z miłego chłopca zmienia się w zamkniętego w sobie, chamskiego faceta. Spotykają się trzy lata później, nie zdając sobie sprawy, że ona ma w sobie serc...