Nasze pierwsze święta
Kiedy Draco obudził się pewnego chłodnego i pochmurnego poranka, pierwszym, co zarejestrował, był cichy, aczkolwiek pełen energii kobiecy śpiew. Blondyn uniósł powoli głowę i jeszcze wolniej rozchylił powieki. No tak. Druga strona łóżka pusta, a zasłony rozchylone.
Zamknął oczy. Pomimo zachmurzenia w sypialni było za dużo światła jak dla zaspanego człowieka.
Drugie podejście: spojrzenie na zegarek. Prawdopodobnie była godzina siódma. A może ósma trzydzieści... Jedno było pewne – było za wcześnie. Skoro budzik nie zadzownił, to znaczy, że była sobota lub niedziela, a wtedy dzień zaczyna się w południe. Inspekcja zakończona.
Draco opadł na poduszki. Było mu jak w niebie, aczkolwiek nurtowała go jedna rzecz. Jakim cudem Hermiona zdołała wstać z łóżka tak wcześnie i okazywać takie zadowolenie? Kiedy wspólnie zamieszkali, najbardziej zadziwił go fakt, że była takim śpiochem. Po trudniejszych tygodniach w pracy potrafiła przespać pół soboty i wcale nie uznawała tego za czas stracony.
Nie minęło kilka chwil od jego przebudzenia, kiedy Hermiona usiadła na brzegu łóżka, przytulając się do jego pleców.
– Draco... – szepnęła mu do ucha.
– Co? – sapnął zachrypniętym głosem chłopak.
– Wstawaj – nakazała. – Zrobiłam śniadanie i kawę.
Draco przekręcił się tak, że kiedy rozchylił powieki, mógł swobodnie spojrzeć jej w oczy. Tak jak się spodziewał, jej włosy żyły własnym życiem, ale według niego to było urocze. I miała na sobie jego koszulkę. To była jej ulubiona piżama i odkąd pierwszy raz w niej spała, nie chciała innej. Ale to też mu nie przeszkadzało.
– Kusisz, kochanie – zamruczał z uśmiechem.
– Wiem – odparła tym samym tonem.
– Ale jest tak okropnie wcześnie... – westchnął. – I coś mi się nie wydaje, aby to było normalne, abyś tak cieszyła się rano.
– To akurat jest bardzo normalne – stwierdziła. – Chodź, nie będę czekać wiecznie – dodała, po czym szybko wstała i wyszła z sypialni.
Draco stoczył ze sobą wielką wewnętrzną walkę. Końcową decyzją zostało wstanie z łóżka i dołączenie do Hermiony. I choć wiele go to kosztowało, to udało mu się podnieść i zejść na dół do swojej dziewczyny.
Hermiona siedziała na swoim miejscu i, tupając lekko nogą, smarowała kromkę chleba masłem. W radiu grała jakaś piosenka, którą chłopak słyszał pierwszy raz. Właściwie, czego by nie zagrali, szansa na to, że nie miał styczności z tym utworem wynosiła bardzo wiele, ponieważ Hermiona słuchała wyłącznie mugolskich stacji. Jednakże – do czego przez długi czas nie chciał się przyznać – mugole mieli o wiele lepsze kawałki i bardziej utalentowanych wykonawców.
– Draco, wiesz, że już niedługo Boże Narodzenie? – wypaliła Hermiona, kiedy Draco zasiadł do stołu. Piosenka dobiegła końca i teraz spiker zapowiadał kolejny kawałek. – Właściwie zorientowałam się dziś, kiedy puścili „Last Christmas". Kocham tę piosenkę...
Draco zerknął na kalendarz, ignorując jej zachwyty. Był czwarty grudnia, czyli równe trzy tygodnie do świąt.
– Cudownie – powiedział z grymasem na twarzy, kiedy przerwała. Pierwotnie miał być to uśmiech, ale wyszła mu wyłącznie mina podobna do takiej, którą mógł uzyskać po zjedzeniu cytryny.
– A wiesz, co w tym wszystkim będzie najlepsze? – spytała. Według uznania Malfoya, zachowywała się właśnie jak wyrośnięta pięciolatka, ale w pewien sposób to było urocze. – To będą nasze pierwsze święta!
CZYTASZ
Nasze pierwsze święta | Dramione | Miniaturka
FanficKiedy wiążesz się z Hermioną Granger, możesz być pewien jednego - nigdy nie zapomnisz waszego pierwszego wspólnego Bożego Narodzenia. Szczególnie wtedy, gdy jesteś Draco Malfoyem i jest to twoje pierwsze Boże Narodzenie.