Rozdział 1

63 5 0
                                    


Grudzień 1558, dwór w Amboise, Francja.

Woda która zalał dziedziniec podczas nocnej Burzy, przesączyła się do butów i zmoczyła mi pończochy. Pociągnęłam spódnicę i spojrzałam ze złością na śmieci pływające w kałużach. Moja nieliczna służba kryła się po kątach, a ponieważ i tak nic nie można było zrobić, dopóki deszcz nie przestanie padać, wróciłam do domu. Cień kota przemknął po ścianie i zniknął szybko za drzwiami. W Londynie było dużo kotów. Wspomnienia o Anglii wznawiają we mnie falę smutku. Pogrążona w myślach otworzyłam jeden z kufrów stojących w mojej komnacie. Jedwabne suknie które nosiłam gdy byłam w Londynie. Przykrywałam je lawendą i szałwią by nie pogryzły je mole. Sięgnęłam po cenne lusterko z dna kufra. Wytarłm zwierciadło o suknię i spojrzałam na swoje odbicie. Wiele osób starało się o rękę osoby która patrzyła na mnie ze zwierciadła.
- Kim jesteś Elizabeth?- Matka twierdziła że to imię dla kobiet ważnych, bogatych ale ja nie jestem żadną z nich. Jestem tylko wnuczką zdrajcy.
Mija kilka chwil aż coś przykuło moją uwagę, przestało padać a z dołu dochodzą urywki rozmowy jakiś ludzi. Schodzę powoli po kamiennych schodach.
- Lady Elizabeth.- odpowiada mi moja służąca wchodząca do domu. Lekko się uśmiecham i idę za głosem. Wchodzę do jadalnii. Przy stole siedzi moja matka Lady Izabela i wuj Hrabia Thomas York.
- Wuju - Podbiegam uśmiechnięta- Nie powiadomiono mnie o twoim przyjeździe.
- Nikt o nim nie wiedział. - wtrąca się moja matka.
Wuj wyciąga z kuferka list z królewską pieczęcią.
- Kilka tygodni temu nowym królem został Stefan IV. Jego matka chce was widzieć na swoim dworze. Życzy sobie byście zostały jej dwórkami. To dla nas okazja, Królowa Matka wyda was za bogatych szlachciców. - uśmiecha się Harbia. Ma racje to pora by wrócić do domu i zacząć nowy rozdział na dworze.
- ... jakie ,,Was."? - pyta oburzona matka. Nigdy nie lubiła moich kuzynek.
- Elizabeth pojedzie na dwór z Anną i Jane. - Po tych ostatnich dwóch słowach moja matka wyszła. Nie cierpiała Jane. Według niej była zbyt bardzo przywiązana do starszych braci. Wolała jeździć konno niż zająć się czymś przydatnym. A Anna zbyt wesoła, zbyt naiwna. Nic dziennego że ich nie lubiła. Miałam z nimi lepsze relacje  niż z nią, dlatego wywiozła mbie so Francji. Pogrążona we wspomnieniach o przeszłości wychwytuje tylko tyle że mam się spakować, wyruszamy jeszcze dziś. Z uśmiechem idę szukać Madeleine. Wychodzę na dwór.
- Madeleine podejdź! - spoglądam na służącą.
- Tak jest panienko. - podbiega do mnie dziewczyna. - Coś się stało?
- Znajdź służącego Hrabiego Thomasa i znieście moje kufry. - służąca wbiega do domu. Mija kilka chwil aż moje rzeczy zostają zniesione i zapakowane do karocy. Przyglądam się temu z nadzieją. Kiedy zauważam wuja wsiadam do karocy. Thomas siada na przeciwko mnie.
- Cieszysz się z powrotu? - spogląda za okno i daje znak woźnicy.
- Tak. To dla mnie zaszczyt służyć królowej matce.
- Pokładamy w was nadzieje. Musicie zostać wydane za bogatych szlachciów. Nasz dwór jest już słaby. Połowa służących została zwolniona. - spoglądam za okno. Jeszcze tylko kilka godzin i będę w Yorku.

Budzi mnie szturchnięcie w ramie. Powoli otwieram oczy. Leżę w swojej komnacie. Musiałam zasnąć w karocy. Spoglądam w stronę swojego ramienia by zobaczyć osobę uprzykrzającą mi życie. Obok mnie na łóżku siedzi jakaś młoda kobieta. Ma piękne rozpuszczone brązowe włosy i jest ubrana w białą suknię. Nie rozpoznaje jej. Napewno jesteśmy na jakimś postoju.
- Wreszczcie się obudziłaś. Masz mocny sen.  - próbuje się uśmiechnąć ale się nie udaje. Drzwi powoli się otwierają, wchodzi muj wuj a za nim szatynka o bladej karnacji, ma na sobie czerwoną suknię ze złotymi zdobieniami. Lekko uśmiecha się do mnie.
- Elizabeth przebierz się i zejdź do jadalnii. - odzywa się Thomas i wychodzi wyprowadzając dziewczyny.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 05, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Biały dwórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz