Drama w kościele, a ksiądz ma dosyć.

1.3K 96 83
                                    

- Dylan! Rusz się! Jesteśmy spóźnieni! - wydarłem się.

Mój jakże cudowny chłopak na kilka minut przed odjazdem postanowił zmienić garnitur - Ślub to ślub - wyglądać trzeba! - powiedział. I teraz stojąc na podjeździe, przy samochodzie wybijam rytm piosenki lecącej z radia.

- Dylan! - krzyknąłem.

- No już, już schodzę - odkrzyknął.

Faktycznie sekundę po tym usłyszałem tupot stóp na schodach, a chwilę po tym w drzwiach pojawił się 20-latek. Ja się tylko pytam - co za problem garnitur ciemogranatowy od garnituru czarnego? Lekka różnica. Ehh nie ogarniam mody.

- No już - blondyn podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek - nie dąsaj się. Zdążymy.

- Taa - burknąłem i usiadłem za kierownicą.

Chłopak usiadł na miejscu pasażera i ruszyliśmy. Oczywiście udawałem śmiertelnie obrażonego, bo w tej chwili tylko cud pozwoli na przedostanie się przez tej jebane korki. Jebany Londyn...

- Max, słonko noo, nie obrażaj się - mówił ,,słodkim" głosikiem Dylan, próbując mnie udobruchać.

- Maaaax. Kooochanieeee.

- Czego? - warknąłem.

- Przepraszam. Wiesz, że zawsze coś mi nie pasuję - odparł z krnąbrnym uśmieszkiem.

Wywróciłem oczami.

- Chociaż szczery jesteś - burknąłem. Chłopak zaśmiał się.

Resztę drogi przejechaliśmy milcząc. Chłopak tylko słuchał moich przekleństw na ruch drogowy.

Parkując przed kościołem, wysiedliśmy i pobiegliśmy do środka. Byliśmy spóźnieni kilka minut.

Postanowiliśmy wejść tylnym wejściem.

Weszliśmy do głównej sali kościoła (idk jak to się zwie XD) w której odbywała się ceremonia. Wszyscy byli gotowi. Goście siedzieli na swoich miejscach, państwo młodzi stali na swoich, a ksiądz na swoim. Brakowało tylko nas.

Myślałem, że pan młody (jak również i mój kochany braciszek Victor) zabije mnie wzrokiem. Stanąłem niedaleko niego, natomiast Dylan usiadł obok moich rodziców. Chloe, posłała mu swój piękny (wyczuje sarkazm) uśmiech, na co chłopak spojrzał na nią dziwnie i skrzywił się. A ja dygotałem ze złości. Jebaniutka nigdy nie zostawi mojego chłopaka w spokoju...
Wredna sucz. Wkurwiająca, mała dziwka. Nawet ojca podrywała!

Kuźwa, w dodatku ile ona ma koleżanek? Pół kościoła nimi zawalone.

Czemu wredna sucz? Bo tak! Mój brat i ona kompletnie do siebie nie pasują! A ona dodatkowo go zdradza! Ale nie, bo przecież mój zidiociały braciszek wie lepiej i nie da sobie przetłumaczyć! A dopiero był w szczęśliwym związku z Samem...

A może... Będzie dobrze? Może dać im spokój i niech żyją sobie szczęśliwie? Jak mąż z żoną? Nawet dzieci będą? Będę wujkiem?...

Tsa. Po ślubie idę się najebać, bo mi odpierdala.

- Max boję się - szepnął mi młody do ucha, przysuwając się bliżej mnie.

- Czego? - odszepnąłem tak, by nie przerywać księdzu, który zaczął ślub.

- Powiedzenia ,,tak".

Dopiero teraz zauważyłem, jak bardzo Victor jest zielony na twarzy. Jakby zjadł coś obrzydliwego.

- A mówiłem ci, nie oświadczaj jej się? Teraz nie miałbyś problemu - moduł przemądrzałego, starszego brata kliknął ,,ON". Nawet teraz musiałem mu dopiec.

Drama W Kościele | Gay One Shot ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz