Było zimno. Mróz szczypał w nos i policzki, kolorowe ozdoby dawały świąteczny nastrój, którego Akaashi tak bardzo nie znosił. To wszystko go irytowało. Wszyscy byli zabiegani, a dookoła unosił się ten wszechobecny zapach miłości, który potrafił go jedynie drażnić.
Wychodząc z jednego ze sklepów Akaashi zauważył coś dziwnego i niespodziewanego: Niby nic nadzwyczajnego, kolejna para, jakich było tego dnia wiele. Szli pod rękę uśmiechając się do siebie słodko. Niby nic niezwykłego i niespotykanego, gdyby nie fakt, że chłopakiem był jego kapitan - Bokuto Koutarou.
W jednej chwili zrobiło mu się duszno i coś ścisnęło go w klatce piersiowej.
Co się ze mną dzieje? Jestem chory? To przez ten odór świąt.
Przycisnął pięść do serca, gdy widział jak Bokuto dostaje buziaka od tej dziewczyny, a potem ona gdzieś odbiega.
-Hej! Akaashi! – Koutaro podbiegł do kolegi z szerokim uśmiechem, który prawie nigdy nie schodził mu z ust – Co tam słychać? – wyglądał na naprawdę zadowolonego.
-Dzień dobry – ukłonił się sztywno.
-Znowu tak oficjalnie! – klepnął go w ramię.
Kto to był? Kim dla niego była ta dziewczyna?
-Co tutaj robiłeś? – wypalił.
-A jak myślisz? – wskazał kciukiem w kierunku, w którym odeszła dziewczyna.
-Byłeś na randce?
-Może...? – uśmiechnął się tajemniczo i wcisnął ręce do kieszeni – Wiesz ja też mam prawo do prywatnego życia poza boiskiem. Myślisz, że nie mógłbym się z kimś spotykać?
-Oczywiście, że możesz. Od dawna ze sobą jesteście?
-A, co? Zazdrosny? – podszedł bliżej i pochylił się leciutko ku niemu.
-Dlaczego miałbym być? – odwrócił głowę.
Co się dzieje? Dlaczego ta rozmowa tak... boli?
-No nie wiem, ale miło by było, gdyby ktoś był o mnie zazdrosny. Znamy się już od bardzo długiego czasu. Można powiedzieć, że jest mi bardzo bliska.
-Rozumiem...
Dlaczego moje oczy zaczynają tak bardzo szczypać? Co się dzieje? Dlaczego...? Dlaczego...? Dlaczego ja płacze?
Po policzku Keijego zaczęły spływać obficie łzy. Z niedowierzanie dotknął swojego policzka. Był mokry, naprawdę był mokry.
Co się stało? Czemu tak się dzieje?
-Akaashi! – Bokuto chwycił przyjaciela za ramiona – Wszystko w porządku?
-Tak – odparł spokojnie – Chyba coś mi wpadło do oka.
-Do obu naraz? – uśmiechną się szeroko i położył mu dłoń na mokrym policzku – Akaashi, lubisz mnie prawda? - wyciągnął z kieszeni chusteczkę i zaczął mu delikatne osuszać skórę, było tak zimno, że zaraz by chyba zamarzły.
-To niedorzeczne – uciekł wzrokiem.
-Zabolało cię to, że mnie z nią zobaczyłeś? – ścisnął mocniej jego ramię.
-Możesz przecież robić, co zechcesz - przecież był wolnym człowiekiem. To, że na boisku trzeba było na niego uważać, nie znaczyło, że na co dzień również.
YOU ARE READING
Niespodziewane
FanfictionAkaashi zdaje sobie sprawę ze swoich trudności w porozumiewaniu się z innymi. Normalnie nie sprawia mu to problemów. Jednak co się stanie, gdy poczuje ukłucie zazdrości?