Rozdział 1

75 9 0
                                    

- Sara wstawaj! Jesteś spóźniona do szkoły! - krzyczała mama z bliżej nieokreślonego miejsca.

- Już wstaję - odpowiedziała jej po cichu.

- Wstawaj! Znowu się spóźniłaś! - Ehh - jęknęła dziewczyna

- Która godzina?! - 9:51!

Sara momentalnie rozbudziła się. Wyskoczyła z łóżka i zaczęła biegać po pokoju w poszukiwaniu ulubionych jeansów.

- Znowu ten cholerny budzik nie zadzwonił - oburzyła się. - Nie marudź, tylko się szybko szykuj

- powiedziała mama, stając w drzwiach z uśmiechem na twarzy.

Oparła się o futrynę drzwi, krzyżując ręce na piersiach.

- Już jestem gotowa! - Sara teatralnie ukłoniła się w stronę mamy.

- Leć szybko skarbie. Sara miała już wyminąć mamę w drzwiach i pobiec do szkoły, kiedy zdała sobie z czegoś sprawę i uderzyła się otwartą dłonią w czoło.

- Mamo!!! Kurwa, przecież dzisiaj jest sobota. Nic dziwnego że budzik nie zadzwonił! - napuszyła się i oparła ręce na biodrach, rzucając na mamę karcące spojrzenie.

- To jak już tak ładnie wstałaś, to możesz pomóc mi przy obiedzie - zaśmiała się starsza kobieta i gestem wskazała, żeby córka poszła za nią.

- Oczywiście mamo - przewróciła oczami i niechętnie udała się za nią.

- Chodź, obierzesz ziemniaki kochanie.

- Już.. Idę, idę - powiedziała, rzucając jeszcze torebkę na środek pokoju. ***

- Idę do siebie - jęknęła Sara, pocierając bolące dłonie po trzech godzinach obierania warzyw i zmywania nauczyć. - Dobrze córeczko - poklepała córkę po ramieniu i lekko popchnęła z uśmiechem w kierunku drzwi. Gdy Sara była już w pokoju, wzięła swojego białego laptopa i usiadła na łóżku. Po chwili zastanowienia otworzyła czat. Kilkukrotnie kliknęła "losuj rozmówcę". Nie mogła z nikim się dogadać. Już traciła nadzieję i chciała wyłączyć stronę, ale przypadkowo wylosowała nową osobę. Postanowiła dać sobie ostatnią szansę.
Letti: Hej.
Sarsa: Hejka.
Leith: Jak masz na imię.
Sarsa: Sara, a ty ?
Letti: Leith, miło mi poznać.
Sarsa: Mi również, ile masz lat ?
Letti: Siedemnaście, a ty ?
Sarsa: Ja mam piętnaście, dwa lata młodsza .
Letti: Mi to nie przeszkadza.
Sarsa: Mi w takim razie też ^^.
Letti: Skąd jesteś ?
Sarsa: Wielkopolskie, a ty ?
Letti: Tak samo. Przypadek ? Nie sądzę
Sarsa: A ja sądzę.
Letti: To nasze zdania są inne.
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Skarbie! Choć na chwilę - krzyknęła mama z kuchni, a Sara niechętnie spojrzała na drzwi i napisała ostatnie wiadomości do Leitha.
Sarsa: Niestety. Dobra ja muszę lecieć, papa.
Letti: Jak nie chcesz pisać, to po prostu powiedz, a nie robisz niepotrzebną nadzieję.
Sarsa: Naprawdę muszę lecieć. Jeszcze kiedyś napiszę.
Letti: No okej trzymam cię za słowo.
Sarsa: Bye.
Letti: Bye.
- Mamo już idę - odkrzyknęła i wyłączyła sprzęt, odkładając go na biurko.
- Ile można na ciebie czekać? - oburzyła się kobieta, gdy córka zeszła do kuchni.
- Mam też swoje życie, nic ci się nie stało że, chwilę poczekałaś - przewróciła oczami Sara.
- Idź do sklepu. Masz tu listę co kupić.
- Już idę - bez pośpiechu ruszyła ku drzwiom wyjściowym. Zarzuciła na ramiona bordową kurtkę i wyszła.
W połowie drogi do sklepu, Sara zapatrzona w telefon nie zauważyła chłopaka, kupującego bilecik parkingowy. Uderzyła w niego i upadła na chodnik.
- Nic ci się nie stało? - zapytał pomagając wstać dziewczynie.

- Wszystko w porządku, nic mi nie jest - zawstydziła się i opierając się o niego złapała równowagę

- Bardzo cię przepraszam, powinnam bardziej uważać i patrzeć przed siebie.

- Nic się takiego nie stało, bardziej się martwię o twoją nogę, wygląda na złamaną - wskazał w dół i dopiero teraz poczuła ból. Wcześniej była w zbyt dużym szoku

- Musimy jechać do szpitala.

- Nic mi nie będzie - powiedziała, uśmiechając się pokrzepiająco.

Próbowała zrobić krok, przez co się prawie przewróciła. Chłopak złapał ją.

- Nalegam, musimy jechać jak najszybciej.

- Chyba sobie żartujesz, jeżeli myślisz że wsiądę z tobą do samochodu - oburzyła się

- nawet cię nie znam!

- Jestem Liam. Nic ci przecież nie zrobię.

- Tego nie wiem. Równie dobrze możesz mnie wywieźć do lasu i zgwałcić, albo sprzedać do burdelu w Niemczech. Ze złamaną nogą raczej ci nie ucieknę.

- Jak chcesz to możemy na piechotę iść - wzruszył ramionami i uśmiechnął się ironicznie.

- Kurwa bardzo śmieszne - Sara skrzyżowała ręce i zmrużyła wściekle oczy.

-Więc jak będzie?

- No dobra pojadę z tobą, najwyżej będę miała prace w Niemczech - uniosła ręce w geście poddania się, a chłopak wybuchnął śmiechem.

- No to choć pomogę Ci - złapał dziewczynę w pasie i posadził w samochodzie.

Obszedł pojazd i usadowił się na miejscu kierowcy. Ostatni raz spojrzał na nią, jakby chciał się upewnić, że chce uciekać i odpalił silnik.

###

Dziękuje wszystkim którzy dotrwali do tego momentu. Jak myślicie dobrze postąpiła wsiadając do samochodu z nieznajomym? Czy zawiezie ją do szpitala? Czy może w jakieś inne miejsce ? Oraz czy naprawdę jest osobą za którą się podaje ? Tego wszystkiego dowiecie, cię czytając kolejne rozdziały tej książki. Jeżeli macie jakieś sugestie, albo pomysły piszcie śmiało. Kolejne części będą się pojawiały co tydzień lub dwa, w sobotę, w zależności od mojego czasu i chęci. Ten rozdział był trochę krótki, ponieważ to wprowadzenie, kolejne będą dłuższe. Dziękuję jeszcze raz jeżeli się podoba możecie zostawić coś po sobie. Miłego dnia, wieczoru albo nocy zależy kiedy to czytacie.

The psychical historyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz