Rozdział I

293 14 19
                                    

 

         Pogoda tego dnia była wręcz idealna. Niebo jeszcze wczoraj pokryte chmurami, dziś było czyste. Słońce dotykało swymi promieniami każdego zakątka miasta, a delikatny powiew wiatru niósł ludziom ukojenie. Kiedy tylko wyszłam ze szkoły, usłyszałam donośny śpiew ptaków oraz krzyk radości dzieci i młodzieży. W końcu był to dzień zakończenia roku szkolnego i początek wakacji. Szłam wolno, zamyślona, co chwila dostrzegając kątem oka mijających mnie kolegów i koleżanki. Wszyscy byli odświętnie ubrani. Jako jedyna z klasy ubrałam na tę okazję czarną sukienkę na ramiączkach. Sięgała mi ona do kolan. Włosy miałam spięte w wysoki kucyk, a pojedyncze kosmyki moich ciemnych włosów, kołysały się teraz lekko na wietrze.                                                                                                              

         Powinnam być teraz szczęśliwa, prawda? Mogę w końcu odpocząć, po żmudnym przygotowywaniu się do matury i po stresie jaki mi wtedy towarzyszył. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że tak dobrze ją zdam. Nie potrafię się jednak z tego cieszyć. W każdej chwili moje myśli wędrują do tego jednego miejsca, w którym czuję się najszczęśliwsza. Wszystko co mnie w tej chwili otacza, całe piękno przyrody, które teraz dostrzegam i na którą kocham patrzeć, nie daje mi żadnej radości ani pocieszenia.  

        Przechodząc obok gotyckiego kościoła pod wezwaniem świętego Mikołaja, zobaczyłam grupkę dziewczyn, mniej więcej w moim wieku. Nie zwróciłabym na nie większej uwagi, gdyby nie ich zachowanie. Stały one pod krzyżem, śmiały się i rzucały czymś w jego stronę. Oburzyłam się i postanowiłam podejść do nastolatek, nawet gdyby ich kpiny miały polecieć w moją stronę.

– Co wy robicie?! – krzyknęłam

– A co, żal ci się Go zrobiło? – powiedziała z ironią jedna z dziewczyn, wskazując palcem na ukrzyżowanego Jezusa. Jej koleżanka, biorąc z niej przykład, splunęła w stronę krucyfiksu

– Mam nadzieję, że Bóg wam to wybaczy – rzekłam, tłumiąc płacz. – On, mimo tego co zrobiłyście was kocha.

– Hahaha, słyszałyście? Chodźmy stąd. Nie traćmy czasu na jej tkliwe i żałosne słowa – wycedziła dziewczyna o mrocznym spojrzeniu.

        Zostałam sama. Łzy napłynęły mi do oczu. Jedyne, co wtedy potrafiłam zrobić, to powiedzieć Bogu, że mi przykro i że proszę o przebaczenie dla tych, które Go ośmieszyły. Po chwili poczułam, że ktoś trzyma mnie za ramię. Kiedy się odwróciłam, ujrzałam dziewczynę, która parę minut wcześniej splunęła na krzyż. Zdziwiłam się. Nie wiedziałam, dlaczego nie poszła ona z pozostałymi.



 Rozdziały zamierzam pisać dłuższe, min.1000 słów. Dopiero zaczynam pisać, także proszę o Waszą wyrozumiałość. :)

 Czekam na Wasze opinie, przyjmę każdą krytykę i postaram się poprawić swoje błędy. :)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 22, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Droga do szczęścia Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz