Rozdział 6

1 0 0
                                    

Gdy doszłam stanęłam koło kiosku by się rozejrzeć czy gdzieś na mnie nie czeka. Zdziwiłam sie bo umówiliśmy sie na ławce a tam go nie było. Napisałam do niego sms gdzie jest bo przedchwilą przyszłam odpisał że też już jest. Wtedy wysiadł z samochodu. Niezbyt wysoki w okularach brunet można by żec brunet wieczorową pora. Pierwsze co jak sie przywitaliśmy sie to zaczął mi wytykać to że sie spóźniłam że jestem niepunktualna, że mógł wcale nie czekać że jechał godzinę. Mówię mu no sory ale nie ona wina że mnie wychowawczyni zatrzymała. To stwierdził że mogłam powiedzieć że sie śpieszę.  To było z jego strony chamskie oczywiście jak to ja powiedziałam mu to. Nie wiem co byłoby gdyby wokół nie było tyłu ludzi. Jeden starszy pan nawet sie nam przyglądał, udawałam że go nie widzę. Filip gdy zorientował sie że sie nam przygląda przeprosił mnie za to że krzyczał mówił że nie wie co w niego wstąpiło. Ale poprostu nie lubi jak sie ktoś spóźnia. Oczywiście wściekła jak osa powiedziałam mu że jeśli mu coś nie pasuje to droga wolna możemy przestać pisać tak szybko jak i to zaczęliśmy.

ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz