| Prolog | Here Comes Revenge

562 78 55
                                    

Nie mogła i nie chciała uwierzyć, ale to znów się działo. Krwawoczerwone niebo wyglądało, jakby płonęło, ale to nie ono. Całe miasto było spowite w płomieniach. Tuż przed jej twarzą przefrunął całkowicie zdeformowany ptak, prawdopodobnie kruk. Posiadał on dwie głowy, a na każdej z nich wyrastały mu po dwie pary skrzydeł. Jego oczy znajdowały się na ogonie. Wokół słychać było krzyki mieszkańców Gravity Falls, zagłuszane tylko przez śmiech ich katów. Widziała swoją rodzinę, z której każdy członek po kolei był pozbawiany jakiejś kończyny, a także przyjaciół, zmieniających się w kamienne posągi, a następnie porywane przez obrzydliwie przekrwione gałki oczne na nietoperzych skrzydłach, ale nie mogła z tym nic zrobić. Chciała krzyczeć, lecz z jej ust nie wydobył się żaden dźwięk. Była bezsilna. Nienawidziła tego. Po policzku spłynęła jej pojedyncza łza.

- Hej, Ruda, cieszę się, że mój Weirdmageddon podobał ci się tak bardzo, że o nim śnisz - zza jej pleców odezwał się znajomy, irytujący głos. Dziewczyna nie musiała się nawet obracać, aby domyślić się, kto jest jego właścicielem. Jej przypuszczenia się potwierdziły, gdy oczom ukazał się ten cholerny, jednooki, świecący nachos w cylindrze, który był sprawcą tego całego, lekko mówiąc, "zamieszania". Nie posiadał on ust, jednak mogłaby przysiąc, że czuła na sobie jego kpiący uśmieszek.

- Bill Cipher - syknęła z wściekłością, jednak mimo wszystko poczuła ogromną ulgę, słysząc, że to tylko jej sen.

- We własnej, wspaniałej osobie! Całuję rączki, panno Wendy Blerble Corduroy. - musnął jej dłonie palcami, a ona poczuła miejscach dotykanych przez demona dosyć ostry ból. Gdy odsunęła ręce, zobaczyła, że ma na nich czerwone ślady, jak po oparzeniach. - Miło mnie widzieć, nie? Też bym się cieszył na twoim miejscu! Hej, co to za mina? Oj, dziewczyno, przestań, bo jeszcze pomyślę, że chcesz mnie zabić. Oczywiście możesz próbować, ale obawiam się, że to niemożliwe. Cóż. Zastanawiasz się pewnie, co ja tu robię i czego od ciebie chcę - poprawił swoją muszkę i pstryknął palcami. Nagle wszystko zniknęło, zostali tylko oni, siedzący przy niewielkim, białym stole w miejscu przypominającym próżnię. Wendy była zdezorientowana, jednak niepewnie skinęła głową, a trójkąt się zaśmiał. - Cóż, powiem ci o tym nieco później. Na razie sobie porozmawiajmy. - Znów pstryknął, a na stole pojawiły się dwie filiżanki herbaty. Demon zamieszał jedną z nich łyżeczką. - W gruncie rzeczy, dawno się nie widzieliśmy, więc myślę, że mamy sporo rzeczy do omówienia. Jak ci się układa z Dipperem?

Rudowłosa momentalnie zesztywniała. Skąd wiedział...?

- Cóż, jestem demonem - wzruszył ramionami, a ona zasłoniła usta rękoma. Przecież nic nie powiedziała! Bill westchnął cierpiętniczo. - Eh... Co Sosenka w tobie widzi? Nie jesteś zbyt inteligentna. Czytam ci w myślach, głupia - wyjaśnił, pukając się w czoło, nie kryjąc zażenowania jej zachowaniem. Demon otwarcie pokazywał niechęć wobec jej osoby, przez co czuła się jeszcze bardziej nieswojo. Trójkąt wziął herbatę w dłonie i upił nieco gorącego napoju swoim okiem, co zdaniem dziewczyny wyglądało naprawdę okropnie, aż przeszedł ją niemiły dreszcz.

- Cóż, nie ma co się dziwić, że wam się nie układa. Zupełnie do siebie nie pasujecie - wzruszył ramionami, a dziewczyna w reakcji zacisnęła zęby ze wściekłością.

- A skąd możesz to wiedzieć? - syknęła, krzyżując ramiona.

- Ja wiem wszystko. - Rzucił jej spojrzenie pełne wyższości. Myślała, że żółty demon zamorduje ją wzrokiem. Po chwili jednak zachichotał.

- Nie martw się, to nie twoja wina - rzucił, wciąż się śmiejąc. - Cóż, w gruncie rzeczy to niczyja wina, może poza yaoistkami, że ma takie preferencje, a nie inne.

- O czym ty do cholery mówisz? - rudowłosa zmarszczyła brwi. Fakt, że demon tak szybko przechodził z jednego nastroju w drugi, był dla niej wystarczającym argumentem świadczącym o jego zaburzeniach emocjonalnych. Hm, w gruncie rzeczy, gdyby nie był chory psychicznie, prawdopodobnie nigdy nie doszłoby do Weirdmaggedonu.

- Później ci powiem - odpowiedział wymijająco, a dziewczyna spuściła głowę i wbiła wzrok w herbatę. Było jej już sucho w gardle, ale nie wiedziała, czy powinna to pić. Z niewiadomych przyczyn czuła się coraz bardziej wyczerpana, a w końcu to był sen, więc raczej nie powinna. Przez to miała problem z logicznym myśleniem i analizowaniem słów Ciphera.

- Co powiesz na układ? - jej rozmyślania przerwał irytujący głos.

Podniosła nieco nieobecne spojrzenie z filiżanki i przeniosła go na trójkątną kreaturę.

- Co masz na myśli?

- Cóż - demon pstryknął palcami, a przed twarzą dziewczyny pojawiła się wysoka sterta papierów. - Tu masz warunki umowy. Pomogę ci poprawić relację z Sosenką - ułożył dłonie w wieżyczkę, po czym spojrzał swym jednym okiem wyczekująco.

Wendy wiedziała, że nie powinna tego robić. Dipper wielokrotnie powtarzał, że nikomu nie należy ufać, a temu konkretnemu przypadkowi to już w szczególności. Mimo to... Chciała, aby między nią a Pinesem było lepiej. Zagryzła wargę ze zdenerwowaniem. Przeszywający wzrok Billa jeszcze bardziej ją dekoncentrował.

- Zastanowię się jeszcze nad tym - wychrypiała. Trójkątny demon zachichotał.

- Widzimy się jutro w nocy, ruda. Mam nadzieję, że podejmiesz słuszną decyzję - puścił dziewczynie oczko. To były ostatnie słowa, jakie usłyszała, zanim zaczął znikać. Chociaż... Wydawało się jej, że Cipher mruknął jeszcze coś, co brzmiało jak "ruda pinda", ale pewności nie miała. Wraz z jego zniknięciem, ona też poczuła, jakby jej ciało ulegało dematerializacji. Pomachała ręką przed twarzą, jednak ta szybko traciła kolor i stawała się przezroczysta. Nim zdążyła krzyknąć, znalazła się w przedziale pociągu, tuż obok szatyna.

Obudziła się, lecz czuła się znacznie gorzej, niż przed zaśnięciem. W dodatku głowa jej pękała, a ona sama była pełna wątpliwości. Spojrzała na swojego chłopaka, mruczał coś przez sen. Delikatnie, aby go nie obudzić, z cichym westchnieniem położyła głowę na jego ramieniu i spróbowała ponownie zasnąć.

~*~*~*~

Miałem tego nie dodawać... A z pewnością nie przed zakończeniem ZPAJZĆ (ten skrót mnie dobija), ale cóż, raz się żyje, mam taką fazę na BillDipa, że po prostu musiałem.

Nie umiem w zachęcające prologi, ale mam nadzieję, że ktoś będzie to czytał.

UPLOAD/2019: PRAWDOPODOBNIE BĘDĘ TO PISAĆ NA DRUGIM KONCIE, TYLKO CZY KTOŚ W OGÓLE NADAL JEST ZAINTERESOWANY CZYTANIEM??

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 12, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Idealny facet dla mojego chłopaka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz