Od zawsze miałem kompleks na punkcie mojego wzrostu. Często byłem niższy od moich koleżanek z klasy. Oczywiście nikt nie wyzywał mnie od liliputów i karłów, bo pomimo niskiego wzrostu byłem naprawdę silny. Osoba taka mogła liczyć się z moim wybuchem gniewu i obrażeniami po skopanym dupsku. Nikt nie zamierzał mi się narażać. Najbardziej jednak bolało mnie, gdy ktoś podważał moją obecność na boisku. Często spotykałem się z kpiącymi spojrzeniami członków przeciwnych drużyn i wrednymi komentarzami, bo przecież siatkówka to sport dla wysokich. A jednak moja własna drużyna darzyła mnie ogromnym szacunkiem. Byłem jednym z najlepszych libero wśród rówieśników. Nigdy nie pozwalałem, aby na mojej warcie jakakolwiek piłka dotknęła parkietu. Byłem zwinny jak kot, dlatego idealnie pasowałem do klubu Nekomy. Kocham ten sport, a mój wzrost tylko mnie w tym wspomaga. Zawsze patrzyłem nieprzychylnie na wysokich zawodników, a to przez zazdrość. Lecz była jedna osoba, która stanowiła wyjątek. Był nią mój młodszy kolega z drużyny, pół Rosjanin, pół Japończyk - Haiba Lev. Ciężko przyznać, ale jego wzrost bardzo mnie w nim pociągał. Inne rzeczy też, jak naprzykład hipnotyzujący wzrok i niecodzienny kolor włosów, ale to jednak jego wysokość zwracała przede wszystkim moją uwagę. Byłem przy nim naprawdę niski, dlatego też często wyobrażałem sobie, jak muszę stawać na palcach, a on się mocno pochyla, byśmy mogli załączyć nasze usta w pocałunku. Wiem, że trudno zauważyć, że coś do niego czuje. Zawsze go bije i znęcam się nad nim, ale to tylko dlatego, by stłumić moje uczucia i często ukryć zażenowanie i podniecenie. Wiem głupie. Lev nigdy nie zwracał na mnie większej uwagi, co naprawdę mnie bolało. Ah ta niespełniona miłość, ale niedługo miało się to zmienić. Cała drużyna przebierała się akurat w pokoju klubowym, po skończonym treningu. Jak zwykle Taketora, nasz przygłupi as, zaczął temat dziewczyn. Oczywiście zignorowałem go, bo moje serce pożądało kogoś innego. Reszta drużyny, z wyjątkiem Kenmy, kłóciła się o to, jaki rodzaj dziewczyny jest najlepszy. Między innymi mieli wybrać, która z 2 menadżerek Karasuno jest lepsza. Taketora oczywiście musiał zacząć płakać nad niesprawiedliwością świata, że my takowych nie posiadaliśmy. Zauważyłem też, że Lev do teraz nie komentował niczego. Po chwili w jego stronę padło ciekawskie pytanie od naszego kapitana. - A ty Lev, jakie dziewczyny lubisz. Wytrzymałem oddech, bo naprawdę chciałem znać odpowiedź. Moje serce zatrzymało się w oczekiwaniu. - Hmm myślę, że niskie osoby takie, jak Yaku-san. - Powiedział po krótkim namyśle. Znieruchomiałem. Co on właśnie powiedział. Czułem, jak moja twarz robi się czerwona ze wstydu. Cała drużyna spojrzała na mnie pośpiesznie, aby zobaczyć reakcje na komentarz o moim wzroście. Pewnie wszyscy już skreślili Rosjanina, będąc pewnymi, że nie przeżyje po moim ciosie. Nie mogłem pozwolić, żeby zobaczyli mój rumieniec, dlatego spuściłem głowę i zacząłem drżec na całym ciele niby ze złości. Wziąłem szybko swoją torbę sportową do ręki i ruszyłem do drzwi, trzaskając nimi z całych sił po wyjściu. Pewnie zaskoczył ich mój brak działania, ale musiałem się jak najszybciej z tamtąd ewakuować. Moje serce nie wytrzymałoby w jednym pomieszczeniu z NIM, po tej odpowiedzi. Skierowałem swoje kroki w stronę domu, kiedy usłyszałem za sobą odgłos biegnącej w moim kierunku osoby. - Yaku-san! Poczekaj chwilę! Odwróciłem się i ujrzałem za sobą Lev'a, który stał za mną, opierając ręce o swoje kolana i dysząc głośno. Dlaczego? - Czego chcesz? - zapytałem zaskoczony. -Yaku-san nie obrażaj się za ten tekst. Ja naprawdę nie miałem nic złego na myśli. Nie chciałem się nabiijać, czy coś. Po prostu powiedziałem, co myślę - powiedział szybko. Na jego twarzy widać było skruchę. Wyprostował się i patrzył na mnie wyczekująco, pewnie chcąc słyszeć moją odpowiedź. Gdy spojrzałem w jego oczy, poczułem ciepło na sercu. Jak ja go kochałem, gdyby tylko o tym wiedział. - Naprawdę lubisz niskie osoby, takie jak ja? - Zapytałem patrząc na niego wyczekująco. Chyba zaskoczyłem go tym pytaniem, bo przekrzywił delikatnie głowę. - Tak, lubię. - A dlaczego? - Bo wydają się takie delikatne i kruche. Chciałbym taką osobę chronić, wziąć w ramiona i nigdy nie puszczać. Gdy to usłyszałem poczułem w sobie jakąś bezsilność. Raz kozie śmierć. Spuściłem głowę i podeszłem do niego powoli, obejmując go w pasie. Wtuliłem twarz w jego klatkę piersiową i westchąłem, czując w nozdrzach jego cudowny zapach. - Więc mnie nie puszczaj. Nigdy. - Szepnąłem cicho w jego koszulę. Czułem,jak jego serce zamiera, po czym zaczyna bić z zawrotną prędkością. - Yaku-san? - Zapytał niepewnie, przy czym położył swoje ręce na moich ramionach. Wtuliłem się w niego mocniej, miażdżąc mu przy tym żebra. Zacisnąłem mocno powieki. - A ty jakie osoby lubisz? Wachałem się tylko przez chwilę: - Wysokie...- pozwoliłem mu siebie delikatnie odsunąć, po czym spojrzałem z dołu w jego kocie oczy. - Jak ty... Lev złapał mnie za twarz i pochylił się znacząco do przodu. Załączył nasze usta w delikatnym pocałunku...stałem na palcach.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
*Ta-dam! a oto przed wami pierwsze opowiadanie na podstawie anime Haikyuu!!😍 zamierzam stworzyć cała serię krótkich shotów z moimi ulubionymi parigami 🏐 wyczekujcie kolejnych😉 do poczytania!